Ojciec Radwańskiej: Tak to sobie można grać na turnieju w Kielcach

- Grając na takim poziomie nie da się wygrać nawet z zawodniczką średniej klasy - mówił po przegranym meczu córki z Francescą Schiavone Robert Radwański.

Radwańska odpadła w II rundzie ?

Dla Sport.pl, Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki

Agnieszka zagrała słabo. Nie miała instrumentów, żeby wygrać z Włoszką - nie trafiała z serwisem, źle wychodziły jej woleje, z tyłu kortu też było niedobrze. Jak miała wygrać mecz, skoro prawie nic nie dawało na to nadziei? W tych okolicznościach jedne co pozostawało, to czekać aż starsza o 10 lat Schiavone się zmęczy i zacznie się częściej mylić. I w drugim secie był taki moment, że Włoszka w tym upale miała kryzys. Agnieszka trochę ją wtedy przegoniła, wyszła na prowadzenie 4:1, ale potem nie potrafiła tego utrzymać. Zamiast dalej gonić ją z lewej do prawej, znów podejmowała złe decyzje. Ataki były niezdecydowane. Nawet grając tak słabo, miała jednak ciągle szansę, i to niejedną. W sumie było aż 11 piłek na przełamanie serwisu Włoszki! Ale co z tego, skoro tylko cztery z nich wykorzystała. A jak się nie wykorzystuje szans, to nie można wygrać meczu. Schiavone niczym nas nie zaskoczyła, grała na swoim poziomie.

Czym była spowodowana słabsza forma Agnieszki? - Tym, że jest kobietą. Psychika kobiety jest nieodgadniona i zmienna, powtarzam to od dawna. Kobiecy tenis jest nieprzewidywalny. Dziewczyny jednego dnia grają dobrze, a następnego słabo. Ani ja, ani one same, nie wiedzą dlaczego.

To, że mecz odbył się rano, a poprzedni grała wieczorem, mogło mieć minimalne znaczenie, ale bez przesady. Agnieszka jest młodą dziewczyną, powinna sobie z tym poradzić.

Sędzia cztery razy mylił się w meczu na naszą niekorzyść. Nie wiem, może najadł się przed spotkaniem dużo spaghetti, ale na to też nie będziemy zwalać winy za porażkę. Arbiter nie przekręcił tego meczu. Agnieszka przegrała, bo zagrała słabo i tyle.

Igrzyska w Pekinie Z czuba i na żywo - dzień 4. ?