Chińska publiczność na meczu badmintona: Kill, kill, kill!

Wielkie emocje, niekoniecznie sportowe, w olimpijskim turnieju badmintona. Najlepsze deblistki sprzed czterech lat Chinki Yang Wei i Zhang Jiewen przegrały z parą japońską. Rozwścieczyło to pekińską publiczność, która w następnym meczu z udziałem Japonek i Chinek głośno krzyczała ?Kill!? przy każdym ataku reprezentantek gospodarzy.

Chińczycy oszukują! Mamy dowody! ?

Mało znany japoński debel Miyuki Maeda i Satoko Suetsuna niespodziewanie wyeliminował z turnieju olimpijskiego chiński duet Yang Wei i Zhang Jiewen. Chinki, które w Atenach zdobyły złoty medal, były bardzo blisko wygranej. W drugim secie prowadziły 19:16 i do zwycięstwa brakowało im dwóch punktów. Jednak seria błędów, jaka rzadko zdarza się chińskim mistrzyniom zadecydowała, że partię wygrały Japonki 23:21. W trzeciej części meczu Maeda i Suetsuna już pewnie wygrały 21:14. - To było najważniejsze zwycięstwo w naszym życiu - mówiła po meczu Suetsuna. - One są mistrzyniami olimpijskimi i nawet kiedy w trzecim secie miałyśmy na koncie już 20 punktów nic nie gwarantowało nam zwycięstwa. Ze świętowaniem wstrzymałyśmy się do ostatniego punktu - dodała.

Dzięki wygranej japońskie badmintonistki awansowały do półfinału, gdzie są już... dwa inne chińskie deble: Wei Yili i Zhang Yawen oraz Du Jing i Yu Yang.

Druga z tych par w ćwierćfinale miała zrewanżować się za porażkę koleżanek. Du Jing i Yu Yang grały z Japonkami Kimuko Ogurę i Reiko Shiotę. Pekińska publiczność, rozdrażniona wcześniejszą klęską mistrzyń olimpijskich z Aten, domagała się miażdżącego zwycięstwa. Każdemu uderzeniu Chinek towarzyszyło głośne "Kill!" na trybunach. Zgromadzenie w hali widzowie dostali to, czego oczekiwali. Jing i Yang rozgromiły Japonki 21:8, 21:5.

Igrzyska w Pekinie Z czuba i na żywo - dzień 3 ?

Mistrz z Aten wygrał z gorączką, ale przegrał z rywalem

Emocji dostarczyły tez mecze drugiej rundy turnieju mężczyzn. Malezyjczyk Wong Choong Hann efektownie zakończył olimpijską karierę złotego medalistę z Aten - Taufika Hidayata z Indonezji. Pokonał utytułowanego rywala 21:19, 21:16.

Hidayat, który niedawno obchodził 27. urodziny, na igrzyska przyjechał niemal prosto ze szpitala. Zawodnik nabawił się gorączki tropikalnej i wstał z łóżka zaledwie dwa tygodnie przed turniejem w Pekinie. - Nie jestem w najlepszej formie, ale dzisiaj mój przeciwnik grał naprawdę dobrze - mówił Indonezyjczyk po meczu. Dla badmintonisty były to prawdopodobnie ostatnie igrzyska. - Za cztery lata, będę miał 31-32 lata. Chyba będę za stary - przyznał.

Pekin: Radwańska w drugiej rundzie po ciężkim boju ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.