Lozano: Silni, zdrowi, głodni zwycięstw

- Po pierwsze, wszyscy czują głód wygrywania. Po drugie, panuje pełna koncentracja. Po trzecie, nie możemy się doczekać gry. Ale najważniejsze, że nie mamy żadnych problemów zdrowotnych i jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie - mówi przed niedzielnym spotkaniem z Niemcami Raul Lozano, trener polskich siatkarzy.

Otylia Jedrzejczak dla Sport.pl: Te kostiumy to żenada ?

Rafał Stec: Jak będzie przebiegał ten turniej?

Raul Lozano: W ostatnich 20 latach na pewno się nie zdarzyło, by tyle zespołów prezentowało poziom może nie identyczny, ale bardzo do siebie zbliżony. Właściwie trudno wskazać jakichkolwiek faworytów. Teoretycznie powinna być nim Brazylia, zaraz za nią Rosja, ale np. finał Ligi Światowej nakazuje patrzeć z uwagą na Serbię i Amerykanów. Dalej wymieniłbym jeszcze Włochy, Bułgarię, Polskę, Niemcy. Po raz pierwszy w historii osiem drużyn tworzy silną czołówkę. Dlatego wystarczy detal, jakiś pech, kontuzja, by odmienić bieg zawodów. Choć oczywiście, jeśli Brazylia wróci na swój stary poziom, powinna być głównym kandydatem do złota.

Mecz z Niemcami będzie dla Polaków kluczowy? Porażka przekreśliłaby nadzieje?

- Będzie bardzo ważny z wielu powodów. I wyniku, i morale zespołu. Nie ma wątpliwości, że dobry debiut wszystkim bardzo pomaga, niezależnie od klasy rywala. Ale też niedziela definitywnie nie przesądzi ani o odpadnięciu, ani o awansie.

Jakby pan opisał stan ducha siatkarzy?

- Po pierwsze, wszyscy czują głód wygrywania. Po drugie, panuje pełna koncentracja. Po trzecie, nie możemy się doczekać gry. Ale najważniejsze, że nie mamy żadnych problemów zdrowotnych i jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie.

Widzi pan, że dla zawodników igrzyska są rzeczywiście wyzwaniem nadzwyczajnym, że traktują je inaczej niż wszystkie turnieje?

- Widzę to u wszystkich, nie tylko u moich graczy. Wioska jest miejscem wyjątkowym, na każdym kroku widzisz ludzi znanych dotychczas z telewizji, obok ciebie spacerują Nadal, Federer, Ginobili, Gasol, lekkoatleci, a może zobaczymy też Ronaldinho... Wszędzie tyle wspaniałych gwiazd, że nie sposób czuć się jak zwykle. To jest moment unikalny, zupełnie jak z innego wymiaru, jeśli niektóre momenty - inaugurację, maraton czy finał sprintu - oglądają setki milionów ludzi. To się czuje w powietrzu.

Jaką reprezentację Polski zobaczymy w Pekinie, z jakimi atutami? Wrócimy do czasów, gdy była potężna w ataku?

- Musimy być wszechstronni i wyważeni, mocni w każdym elemencie. Są różne szkoły, niektórzy trochę odpuszczają blok, inni grę w polu. Ostatnie lata pokazują jednak, że kto nie umie bronić, nie wygrywa, kto kiepsko zbija, też nie wygrywa. I kto straci zdrowie. To już jest taki moment, że nieważne, czy zawodnika boli bardziej, czy mniej. Musi grać. Do samego końca. Każdy mecz jest finałem.

Analizowaliście już Niemców?

- Wielkich wyników nie mieli, ale ostatnio zrobili spory postęp, pokonali przecież w eliminacjach mistrzów Europy Hiszpanów. Grają naprawdę bardzo dobrze, ostatnio w sparingach wygrywali nawet z Bułgarią. Najlepsi są atakujący Schoeps, skrzydłowy Andrae i środkowy Huebner, choć atutem tej drużyny jest szeroka grupa siatkarzy bardzo doświadczonych, którzy próbowali sił w najróżniejszych ligach i uczyli się różnych stylów. Ale mają też słabe punkty, jak wszyscy.

Polacy przegrywają i są... zadowoleni ?

Copyright © Agora SA