Trojanowski z Pekinu: Tu jest tak zielono

- Wioski olimpijskiej nie można porównać do wioski z Aten. Przede wszystkim jest niesamowicie zielono, wszędzie, gdzie się obrócisz, pełno jest różnych zielonych kompozycji i kolorowych kwiatów, kółka olimpijskie widoczne w wielu miejscach oświetlone są na przeróżne kolory - pisze Daniel Trojanowski, sternik wioślarskiej ósemki, zawodink Zawiszy Bydgoszcz

Mieszkamy całą wioślarska ósemką w apartamencie na 2. piętrze, w którym są dwa pokoje dwuosobowe z łazienką, jeden trzyosobowy oraz jedynka, dodatkowo mamy jedną wspólną łazienkę, suszarnie, salon (który zaadaptowaliśmy na salę telekonferencyjną), trzy balkony.

Na główną stołówkę idziemy spacerkiem około 8 min. Są oczywiście autobusy, którymi możemy dojechać w każde miejsce we wiosce, ale jeżdżą bardzo wolno, więc na stołówkę lepiej się przespacerować, dzięki czemu szybciej można zajadać się specjałami różnych kuchni świata.

Jest bardzo dużo wolontariuszy (żartujemy sobie, że na jednego zawodnika przypada ich przynajmniej dwóch), którzy są bardzo pomocni i uprzejmi.

W wiosce jest odkryty basen pływacki, korty tenisowe, boiska do koszykówki, siatkówki. Są sale do fitness, bardzo dobrze wyposażona siłownia, sala kinowa, dyskoteka, sala "relax" (bilard i różne inne gry zwinnościowe), są sale gier komputerowych. Oczywiście jest też pralnia, kafejki internetowe, strefa międzynarodowa, gdzie mieszczą się sklepy, biura, bank, fryzjer, wszystko to do naszej dyspozycji.

Wyjazdy na tor wioślarski są co około 20 min, ale jeśli w autobusie nie ma już miejsca - odjeżdża szybciej. Transport trwa 50 min autobusami pod eskortą policji specjalnie wydzielonym pasem ruchu. Autobusy są mniej więcej tego typu jak te, które jeżdżą w warszawskiej komunikacji miejskiej. Wczoraj Wojtek Knapik (strzelec Zawiszy) podpowiedział, że dobrze jest zabrać ze sobą w drogę ciepłą bluzę, gdyż klimatyzacja wewnątrz busów działa bez zarzutu, a dla świeżo wykąpanych po treningu niebezpieczne jest schłodzenie. Na szczęście pilot autobusu dba o to, aby nie było za zimno, pytając, czy temperatura jest odpowiednia. Droga jest dość uciążliwa, gdyż przy dwóch treningach dziennie musimy spędzić prawie cztery godziny w autobusie. Przy powrocie do wioski trzeba przejść kontrolę osobistą podobną do tej, którą przechodzi się na lotniskach. Dziś mieliśmy dwa treningi na wodzie, co wiązało się z prawie 4 godz. podróży, więc trener nie oszczędzał nas na początku, tylko od razu rzucił na głęboką wodę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.