- Wygramy pięć pierwszych spotkań i za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał o czterech ujemnych punktach [kara za udział w aferze korupcyjnej - przyp. red.] - przekonywał przed meczem z Jarotą Krzysztof Szatan, właściciel sosnowieckiego klubu. Ten plan wciąż jest do zrealizowania, ale już inauguracyjne spotkanie z ekipą z Jarocina pokazało, że optymizm właściciela nie idzie w parze z umiejętnościami piłkarzy.
Anonimowi gracze z wielkopolskiego miasteczka nie przestraszyli się zawodników z ekstraklasową przeszłością, wielkiego stadionu i głośnych kibiców, nogi nie ugięły się też pod nimi, gdy ciemne niebo rozświeciły jupitery. - I tak to będzie wyglądać do końca ligi. Nieraz wydrzemy zwycięstwo po morderczej walce, strzelając gola w 90. minucie - podkreślał Dawid Bartos, obrońca Zagłębia.
Tym razem walki, a już na pewno morderczej, nie było. Piłkarze Zagłębia wyszli na boisko z myślą, że prędzej czy później gola strzelić muszą. Część kibiców pewnie to irytowało i już kilka minut po przerwie zaczęli krytykować swój zespół. - Słyszałem jakieś głupie hasła z trybun. Jak mają tak dopingować, to już lepiej niech w ogóle nie przychodzą. Gramy dla prawdziwych kibiców i to im dedykujemy tę wygraną - podkreślał Piotr Pierścionek.
Trener Zagłębia dostrzega wiele mankamentów w grze swojej drużyny, ale nauczony doświadczeniem krytykować nie chce. - Gdy prowadziłem Czarnych Sosnowiec, strasznie narzekałem mimo kolejnych zwycięstw. Efekt był taki, że potem przytrafiła nam się seria porażek - uśmiechał się.
Na dobry humor trenera najbardziej zapracował Krzysztof Myśliwy. 32-letni napastnik chyba z niedowierzaniem przyjął informację, że mecz zacznie na ławce rezerwowych. Jeszcze kilka miesięcy temu był idolem kibiców Naprzodu Jędrzejów, strzelał gole jak na zawołanie (skończył na 12). - Do Zagłębia też przyszedłem, by zdobywać bramki. Fakt, że zacząłem mecz na ławce, zmobilizował mnie podwójnie - podkreślał.
Przy golu Myśliwy najpierw błysnął sprytem, a potem precyzją. Wykorzystał, że na linii 16. metra dopadł do niego nie tylko obrońca, ale i bramkarz, spokojnie zakręcił z nimi kółeczko i trafił do pustej bramki. - Zawaliłem i biorę tę bramkę na siebie. Dobrze mi się broniło, tylko jakie to ma teraz znaczenie? - rozkładał bezradnie ręce Radosław Hołubiec. Po chwili Myśliwy znowu stał z piłką na 16. metrze, a Hołubiec po raz kolejny plątał się po polu karnym. - I tym razem to już przekombinowałem. Nie wiedziałem, czy uderzyć mocno, czy technicznie, i w końcu walnąłem nad poprzeczką - opowiadał napastnik Zagłębia.
Pierścionek był zadowolony, że to akurat zmiennicy, czyli Myśliwy i Artur Błażejewski, przyczynili się do wygranej. - Nie mówię, że Smółka czy Pajączkowski grali źle, ale uznałem, że potrzebujemy impulsu, i stąd dwie zmiany w przerwie. Naszym atutem na pewno jest wyrównana kadra. Proszę zauważyć, że na ławce został reprezentant Polski juniorów Michał Skórski, a do meczowej osiemnastki nie zmieścił się tak dobry piłkarz jak Radosław Jacek. Żal mi tych chłopaków, ale to też świadczy o sile drużyny - podsumował.
Zagłębie Sosnowiec - Jarota Jarocin 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Myśliwy (59.).
Zagłębie: Gostomski - Bartos Ż , Białek, Marek, Łuczywek - Wolny, Kłoda Ż , Cygnar, Pajączkowski (46. Błażejewski) - Bałecki (87. Berliński), Smółka (46. Myśliwy).
Jarota: Hołubiec - Lisiecki, Garbarek, Czabański Ż , Grzegorzewicz Ż - Kosiński (64. Krys), Idzikowski, Pacyński (70. Stefaniak), Sowiński - Smektała, Piątek.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Rzeszów). Widzów: 2 000.
GKS Tychy przegrał 0:1 w wyjazdowym meczu z MKS-em Kluczbork. Była to pierwsza porażka w lidze tyskiej drużyny, odkąd prowadzi ją trener Damian Galeja, czyli od przeszło roku. Jedyna bramka w sobotnim spotkaniu padła w doliczonym czasie I połowy. Bramkarzowi GKS-u Marcinowi Suchańskiemu udało się obronić strzał Piotra Sobotty, ale wobec dobitki z bliska Wojciecha Hobera był bezradny. Po przerwie nasz zespół próbował zmienić niekorzystny wynik, ale tyskim zawodnikom zabrakło skuteczności i szczęścia. W ostatnim kwadransie najpierw po strzale głową Krzysztofa Bizackiego piłka trafiła w poprzeczkę, a potem Mirosław Wania z bliska uderzył w słupek.
MKS Kluczbork - GKS Tychy 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Hober (45.).
GKS Tychy: Suchański - Mańka, Kopczyk, Masternak, Zadylak - Wania, Odrobiński (55. Bizacki), Matysek, Luty (72. P. Kozłowski), Kasprzyk - Wesecki (70. Wróbel).
W pozostałych meczach zachodniej grupy II ligi: Nielba Wągrowiec - Miedź Legnica 4:1 (1:0): Figaszewski (21.), Nawrot (60.), Kalu (80.), Mikołajczak (90.) - Bakrac (83.); Gawin Królewska Wola - Polonia Słubice 6:3 (3:1): Mazurek (15., 38., 85.), Burski (33.), Piątkowski (52.), Koziara (90. karny) - Żukowski (43.), Sylla (83.), Kosman (88.); Unia Janikowo - Raków Częstochowa 2:1 (0:1): Tarnowski (50.), Warczachowski (55.) - Lenartowski (27.); Zawisza Bydgoszcz - Czarni Żagań 3:1 (3:0): Piętka (11.), Maziarz (27.), Kozłowski (30.) - Kwiatkowski (61.); Victoria Koronowo - Pogoń Szczecin 0:1 (0:0): Woźniak (88.); Kotwica Kołobrzeg - Chemik Police 2:2 (1:2): Pietroń (30.), Rusinek (88.) - Jarymowicz (36.), Miśta (45.); Lechia Zielona Góra - Elana Toruń 3:2 (2:1): Jeremicz (19.), Kojder (31.), Świtaj (50.) - Manelski (40.), Kiliński (47. samobójcza).