Tur trzy pierwsze mecze w I lidze rozgrywa na własnym terenie. Prezes Andrzej Opłatek marzył o komplecie zwycięstw w tych spotkaniach. Piłkarze z Turka zaczęli dobrze, od zwycięstwa z GKS Katowice. Ale w sobotę plany prezesa pokrzyżował Znicz Pruszków.
Gospodarze stracili pierwszego gola w niecodziennych okolicznościach. Mikołaj Rybaczuk wrzucał piłkę z narożnika boiska. Ta, odpowiednio podkręcona i niesiona wiatrem, zatoczyła łuk i przeleciała nad Sławomirem Janickim i wpadła do bramki. - Straciliśmy głupiego gola - przyznał po meczu obrońca Tura Bartosz Grabowski. Tur atakował, ale czynił to niemrawo. Najlepszą okazję do wyrównania miał Łukasz Cichos, który trafił piłką w słupek.
Po przerwie piłkarze Znicza kontrolowali sytuację, a od 60. min ich sytuacja była komfortowa - po podaniu Pawła Kaczmarka Adrian Paluchowski z bliska strzelił drugiego gola.
- Zagraliśmy dobrze, zwłaszcza pod względem taktyki. Wygraliśmy zasłużenie, bo byliśmy dojrzalszą drużyną - mówił po meczu znany z kilku występów w Lechu Poznań napastnik Znicza Dawid Florian.
Tur Turek - Znicz Pruszków 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Rybaczuk (21.), 0:2 Paluchowski (60.)
Tur: Janicki - Grabowski (77. Skokowski), Imbiorowicz, Kiczyński Ż, Derbich - Olszewski, Pruchnik, Łagiewka (61. Hyży), Bieniek - Cichos, Witczak (69. Sędziak).
Znicz: Bieniek - Rybaczuk, Kokosiński, Kowalski, Januszewski - Rybaczuk (57. Zubrzycki Ż), Osoliński, Strózik (82. Bzdęga), Kaczmarek - Feliksiak, Florian Ż (46. Paluchowski).
Sędziował Wojciech Krztoń z Olsztyna. Widzów 1800