Zamiast derbów z Wisłą Can-Pack Korona w kolejnym sezonie będzie rywalizować na parkietach I ligi B. Wszystko przez to, że działaczom klubu nie udało się pozyskać sponsora, który zagwarantowałby budżet na poziomie 750 tys. zł wymagany w sezonie 2008/2009 w PLKK.
- Powalczymy o awans za rok, będziemy już gotowi i sportowo, i ekonomicznie. W sam raz zbiegnie się to z 90-leciem klubu - tłumaczył Jan Mostowik, prezes Korony.
Koszykarki poczekają na PLKK jeszcze co najmniej dwa lata, bo nowy sezon rozpoczną dwie klasy niżej z powodu nieznajomości przepisów. Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki, przyznaje, że nie ma szans na precedens: - Nie można sobie wybierać ligi. Skoro Korona wycofała się z rozgrywek PLKK, to zaczyna z samego dołu. I liga A ma formułę zamkniętą, więc nie ma możliwości, by tam upchać krakowianki.
Andrzej Włodarz, trener koszykarek, a zarazem członek zarządu Krakowskiego Okręgowego Związku Koszykówki, dowiedział się od "Gazety", że zagra w I lidze B. - Pierwsze słyszę. Wywalczyliśmy awans sportowo i mielibyśmy spaść? To zupełna heca - denerwuje się.
Tymczasem prezes Korony nie ma wątpliwości, że to tylko nieporozumienie. - Wysłałem pismo do PZKosz, w którym wyjaśniam, że przecież nie mogłem zgłosić jednocześnie drużyny do PLKK i do I ligi A - tłumaczy.
W przypadku gdy wniosek nie zostanie rozpatrzony przez centralne władze, Korona może wejść do I ligi A kuchennymi drzwiami. Regulamin mówi, że drużyna może dostać "dziką kartę" lub zamienić się miejscami z inną drużyną.
W klubie nie biorą takiej możliwości pod uwagę i liczą na łaskawe potraktowanie przez związek. - Może prezes Ludwiczuk jako człowiek mądry i światły nie dopuści do ukarania nas po raz drugi. To byłoby zaprzeczenie rywalizacji sportowej - ubolewa Mostowik.
Jeśli czarny scenariusz się spełni, Korona zagra w I lidze B, w której miały występować rezerwy.