Finał ligi rugby Arka - Lechia? To możliwe!

Dwie trójmiejskie drużyny rugby - Arka Gdynia i Lechia Gdańsk - staną w sobotę przed szansą awansu do finału mistrzostw Polski. Nie są faworytami, ale sport nie miałby sensu, gdyby wygrywali tylko oni - pisze Adam Mauks z ?Gazety Wyborczej Trójmiasto?.

Nasze piętnastki skończyły tzw. sezon zasadniczy na trzecim i czwartym miejscu. Lechia nie miała już szans na polepszenie swojej pozycji i było wiadomo, że w półfinale play-off zagra na wyjeździe z drużyną, która zajmie 1. miejsce. Na tę pozycję szanse miała Arka, ale musiała pokonać mistrzów Polski - Budowlanych Łódź. "Buldogi" nie dały rady łodzianom i do play-off przystąpią z 3. miejsca. Lechia zagra więc w Łodzi, Arka musi pofatygować się do Warszawy, by tam o finał zagrać z Folc AZS. Gra, zwłaszcza Lechii, w ostatniej kolejce nie napawała optymizmem. Arka zagrała ładniej od Budowlanych, ale za styl w rugby punktów się nie przyznaje. Patrząc na sytuację kadrową obu drużyn, trudno być optymistą przed najważniejszymi meczami sezonu. W Lechii nie będą mogli zagrać Stanisław Więciorek, który niedawno wyleczył kontuzję kości strzałkowej, Tomasz Rokicki, dopiero zdjął gips z ręki, kontuzjowany jest również Mariusz Michalak, a na urazy narzekają Łukasz Doroszkiewicz, Paweł Sienkiewicz i Jakub Wiktorski. W Łodzi na zagra także australijski młynarz Lechii Bernard Kubainski, który podpisał zawodowy kontrakt w swoim kraju. Na tym koniec złych wieści... Australijczyka zastąpi Rafał Kwiatkowski, który grał ostatnio w III-ligowym irlandzkim RFC Gorey, w ataku pomoże Piotr Jurkowski, występujący od lat w III-ligowym francuskim klubie z Chalon. Lechia, wśród rugbistów innych drużyn, uchodzi za zespół, który stanowi jedność. Zawodnicy lubią się, wspierają. Na newralgicznych pozycjach w ataku ma zagranicznych graczy mówiących tym samym (gruzińskim) językiem. Lechia w Łodzi nie będzie miała nic do stracenia. To Budowlani muszą ten mecz wygrać, bo grają przed własną publicznością i w finale chcą być u siebie. Presja będzie więc "atutem" łodzian, a z nią nie gra się wygodnie. Jeśli Lechia uwierzy w swoje atuty, to mecz w Łodzi może wygrać.

W Gdyni zadają sobie pytanie, czy Arka wygra w Warszawie. Jej sytuacja jest analogiczna do Lechii. Brak w ataku Siergieja Garkawyja, Pawła Burego, Marcela Zembronia i Krzysztofa Korbolewskiego pozornie nie wróży sukcesu. Miesiąc temu gdynianie przegrali na własne życzenie w Warszawie. Mają ten mecz w pamięci. Jeśli tylko "uwierzą w swoją siłę", przypominając słowa ich hymnu i w to, że bez względu na wynik mecz rugby trwa 80, a nie 65 minut, przywiozą ze stolicy wygraną. Trójmiejski finał mistrzostw Polski? To całkiem realne.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.