Wykupywanie tzw. dzikich kart czy fuzje w sportach zespołowych zawsze wiążą się z kwestią poparcia kibiców. W Szczecinie jest z tym spokój. Po kilku latach ciszy, akademicy znów głośniej przypomnieli o sobie i koszykówce. W końcówce sezonu ich spotkania oglądał komplet widzów na SDS. Sezon skończył się jednak pechowo, bo w play-offach lepszy był zespół Sudetów Jelenia Góra. Działacze chcą jednak grać w I lidze. AZS ma młody skład, który potrzebuje bodźca do rozwoju. Kolejny rok gry w II lidze mógłby zahamować kariery zawodników.
- Musimy czekać. Jesteśmy po pierwszych rozmowach i jedno wiemy - nic nie jest jeszcze przesądzone - mówi Konrad Mądry, wiceprezes AZS. - Związek na początku czerwca zdecyduje, czy w nadchodzącym sezonie poszerzy skład I ligi.
Wydaje się to przesądzone, ale ostatecznej decyzji nie ma. Podobnie jak nie wyjaśniona jest sytuacja z Politechniką Poznań. Ten pierwszoligowiec coraz poważniej myśli o ekstraklasie. Według ostatnich informacji Politechnika musi się zdecydować do końca lipca. W Szczecinie nikt tyle czekać nie będzie.
- Jak Poznań zdecyduje się na ekstraklasę, będą trzy miejsca wolne w I lidze. Na razie są dwa, a chętnych siedmiu - wyjaśnia Mądry.
Część chętnych optuje za uzupełnieniem I ligi o wicemistrzów II lig (w tym AZS) bez konieczności płacenia za dzikie karty. Inni chcą płacić. W poprzednim roku "wejściówka" kosztowała 30 tys. Związek nie zdecydował czy podnosi stawkę czy wysyła indywidualne zaproszenia.
- Bez tej decyzji musimy też zwlekać z podpisywanie kontraktów z zawodnikami. Z większością jesteśmy dogadani i skład będzie mocny - zapowiada wiceprezes AZS.