Trener GKS-u Jan Złomańczuk, który pojedynkiem z Cracovią zakończył swoją misję prowadzenia pierwszego zespołu, wbrew oczekiwaniom wystawił najsilniejszy obecnie skład. Ostatni mecz sezonu potwierdził kilka prawd od dłuższego czasu znanych w Bełchatowie. Między innymi fakt, że Paweł Magdoń właściwie w każdym pojedynku co najmniej raz poważnie się myli. Nie inaczej było w tym meczu. Już w pierwszych minutach po podaniu Magdonia do własnego bramkarza piłkę przejął napastnik Cracovii Dariusz Pawlusiński, ale w pojedynku jeden na jeden lepszy okazał się Łukasz Sapela.
Początek spotkania pokazał, że obie drużyny reprezentują bardzo zbliżony poziom. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. GKS po dwóch bezbramkowych remisach także tym razem miał poważne problemy ze stworzeniem okazji do strzelenia gola. Lepiej pod tym względem zaprezentowała się Cracovia.
GKS w pierwszej połowie praktycznie tylko raz zagroził bramce Sławomira Olszewskiego. Precyzyjnie z głębi pola centrował Edward Cecot, ale piłka po strzale głową Carlo Costliego przeszła nad poprzeczką. Mimo dobrych okazji, w kolejnym meczu bramki nie zdobył Mariusz Ujek. W sobotę był nawet sam na sam ze Sławomirem Olszewskim, ale uderzył za płasko i piłka odbiła się od interweniującego bramkarza gości. Trzeci z napastników GKS-u, trapiony kontuzjami Janusz Dziedzic, wywalczył rzut karny, dzięki czemu Bełchatów uratował w ostatnim meczu sezonu remis. Wprawdzie karnego Olszewski obronił, ale już przy dobitce Dziedzica nie miał szans.
Wcześniej jednak to Cracovia zdobyła gola. Mecz na dobre rozkręcił się dopiero w ostatnim kwadransie. Także w tym okresie więcej szans i groźnych akcji stworzyli krakowianie. Lekką przewagę udokumentowali golem po rzucie rożnym wykonywanym przez Dariusza Pawlusińskiego. Niezdecydowanie bełchatowskich obrońców wykorzystał Piotr Polczak, który uderzył piłkę odbitą na przedpole bramki GKS-u.
Frustracji po pojedynku z Cracovią nie krył Jacek Popek: - Remis nie jest dla nas z całą pewnością zadowalającym rezultatem. Wciąż nasza gra nie wygląda tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Staramy się, próbujemy różnych rozwiązań i niewiele z tego wynika. Może to nie był nasz najlepszy mecz, ale daliśmy z siebie wszystko. Chcieliśmy zdobyć komplet punktów, ale się nie udało. Pozostaje liczyć na to, że w przyszłym sezonie szczęście będzie nam bardziej sprzyjać - optymistycznie kończy Popek.
Cracovia pojechała do Bełchatowa bronić ósmej pozycji, a okazało się, że udało się nawet awansować na siódmą. To dzięki zwycięstwu zdegradowanego za korupcję Widzewa nad Górnikiem Zabrze. Cracovia ma tyle samo punktów, co Ślązacy, ale lepszy bezpośredni bilans spotkań. Dziś krakowianie trenują po raz ostatni pod okiem trenera Majewskiego, a przerwa w treningach potrwa do 15 czerwca.
Strzelcy bramek
PGE GKS: Dziedzic (82.)
Cracovia: Polczak (78.)
Widzów 2500
GE GKS: Sapela - Cecot Ż, Magdoń, Pietrasiak, Popek - Ujek, Jarzębowsk, Rachwał, Janus Ż (63. Zawodziński Ż) - Garguła, Costly Ż (75. Dziedzic).
Cracovia: Olszewski - Kulig, Polczak, Tupalski, Radwański - Majoros (73. Karwan), Kłus Ż, Baran (43. Kostrubała Ż), Nowak - Pawlusiński, Dudzic (57. Moskała).
Stefan Majewski
trener Cracovii
Wynik jest w miarę sprawiedliwy. Obie drużyny stworzyły kilka sytuacji do zdobycia gola. Mieliśmy przewagę, zdobyliśmy pierwsi gola, jednak nie udało się utrzymać prowadzenia. Remis jest jednak dla nas bardzo cennym rezultatem i cieszymy się, że udało nam się zdobyć punkt. Z naszej gry wiosną jestem zadowolony. Z jesieni nie. Pierwsza runda była dla nas bardzo nieudana i dlatego mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z siódmego miejsca na koniec sezonu.