Szczecinianie jechali na Śląsk z mocnym postanowieniem poprawy dorobku punktowego. Po kilku mniej udanych meczach (remisy we własnej hali i wyjazdowa porażka z ostatnim w tabeli Inpulsem) musieli wygrać, by uniknąć nerwowego oczekiwania na końcowe rozstrzygnięcie sezonu. Teoretycznie trzy zespoły mogły przeskoczyć Pogoń w tabeli i skazać ją na baraże. Szczecinianie w ostatniej kolejce (17 maja) pauzują, co dodatkowo komplikowało sytuację. Niepokoiły też kontuzje Adama Celebana i Andrzeja Sydora, przymusowa pauza Dominika Kubraka, wyjazd na zgrupowanie Tomasza Wydmuszka. W Tychach zameldowała się więc tylko 10-osobowa kadra, a w roli zawodnika - po raz pierwszy w rozgrywkach - zagrał prezes Maciej Karczyński. Szef klubu przez cały tydzień trenował, szykując się do gry i motywując zawodników.
Pomogło! Wyjazdowe spotkanie na trudnym terenie (GKS Tychy wygrał u siebie 6 razy z rzędu) przebiegało pod dyktando Pogoni. Szczecińscy futsalowcy szybko objęli prowadzenie i choć gospodarze zdołali przed przerwą doprowadzić do remisu, to druga odsłona znów zaczęła się od mocnego uderzenia "zero czwórki". Gol Łukasza Piaseckiego. Później trafił Mariusz Lewandowski i można było kontrolować wynik.
- Mecz się dobrze się ułożył. Jako pierwsi strzeliliśmy bramkę, ale od skuteczności jeszcze ważniejsza była konsekwentna gra obronna, koncentracja, ambitna postawa całego zespołu. Gospodarze nie mogli sobie z nami poradzić - relacjonuje trener Kazimierz Biela. - Były momenty, że rywale bezradnie wybijali piłkę na aut, nie znajdując recepty na nasz pressing. Gole straciliśmy po prostych błędach indywidualnych i było kilka nerwowych minut, ale nasza przewaga nie podlegała dyskusji.
Po niespodziewanej wpadce z outsiderem rozgrywek szczecinianie mieli ponad tydzień na przemyślenia i treningi. Mimo osłabień personalnych drużyna sprężyła się na ostatni mecz i udanie zakończyła sezon.
Bramki dla Pogoni: Piasecki (dwie 3. i 21.), Lewandowski (27.)
Pogoń 04: Markiewicz, Konopka - Żebrowski, Dąbrowski, Lewandowski, Piasecki, Jatczak, Kolec, Karczyński, Kieliszek