PZHL za biedny, by wysłać trenerów na mistrzostwa świata

- A po drugie, nie znają języków. Siedzieliby tam jak na tureckim kazaniu - uważa Zenon Hajduga, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.

W Quebecu i Halifaksie trwają właśnie mistrzostwa świata hokejowej elity z udziałem 16 najlepszych drużyn. - To jak akademia na lodzie. Tylko patrzeć i się uczyć - mówi sosnowiczanin Tomasz Rutkowski, trener młodzieżowych reprezentacji Polski.

Nasz hokejowy związek nie wysłał jednak do Kanady żadnego szkoleniowca. - Co tu dużo mówić, PZHL-u nie stać na taki wydatek. Gdy mistrzostwa odbywały się w Europie, to nasi trenerzy oglądali mecze na żywo - tłumaczy Hajduga.

Henryk Gruth, przed laty znakomity obrońca klubów z Katowic i Tych, a od wielu lat trener drużyny Lwów z Zurychu, opowiada, jak to jest zorganizowane w Szwajcarii. - Związek wysyła trenerów reprezentacji do lat 18, 17, a nawet 16. Trener 20-latków jest na mistrzostwach z obowiązku, bo to asystent szkoleniowca pierwszej drużyny. Na dodatek jedzie też szef wyszkolenia z takiego szwajcarskiego AWF-u. Wszystko na koszt federacji - tłumaczy Gruth.

Szwajcarscy trenerzy biorą udział w sympozjum, które zazwyczaj odbywa się przy okazji mistrzostw, a zdobytą wiedzą referują po powrocie pozostałym szkoleniowcom.

- W Polsce jest podobnie. Wydział szkolenia PZHL-u zawsze po sympozjum spotyka się z trenerami, którzy w nim uczestniczyli. Tak naprawdę to głównie analiza materiałów. Wielu trenerów siedzi bowiem podczas wykładów jak na tureckim kazaniu. Nie znają języków - wzdycha Hajduga. - Rzeczywiście, bez angielskiego ani rusz. Chociaż zdarzały się też wykłady po niemiecku, czesku czy rosyjsku. Rozmowy o hokeju trwają od wczesnego ranka do późnego wieczora. Pamiętam, jak w Göteborgu nieśmiało zapytałem słynnego kanadyjskiego trenera Dave'a Kinga o specyfikę rozgrywania "bulików". Tłumaczył mi to zagadnienie ponad godzinę. Jeszcze po powrocie do hotelu graliśmy nasz hokejowy mecz na blacie stołu. Udział w takim sympozjum daje kopa na długie miesiące pracy - podkreśla Rutkowski.

Do Kanady pojadą tylko działacze. Hajdudze będzie towarzyszył Marek Brodziak [odpowiada w związku za sprawy międzynarodowe - przyp. red.]. - Jedziemy na zaproszenie i koszt międzynarodowej federacji. Nie mogliśmy wysłać za te pieniądze trenera - mówi prezes, który weźmie udział w kongresie IIHF, rozpoczynającym się już po zakończeniu mistrzostw.

Copyright © Agora SA