Radosław Majewski:

- Dużo informacji, mało konkretów i tak to, póki co, wygląda - mówi pomocnik Dyskobolii Grodzisk Radosław Majewski, którego media sprzedają za granicę.

Głównie na Wyspy Brytyjskie. Wczoraj jeden z portali do długiej listy klubów chętnych do zatrudnienia Radosława Majewskiego dopisał West Bromwich Albion - klub, który wywalczył właśnie awans do angielskiej ekstraklasy. Na plotki na temat Majewskiego, które dochodzą z Polski, zareagował na razie tylko Blackburn Rovers i... zdementował informacje o zainteresowaniu młodym polskim pomocnikiem. - Żaden klub do nas się nie zwrócił, nie było nawet żadnego zapytania w sprawie Radka - informuje dyrektor sportowy Dyskobolii Tadeusz Fajfer. - Pytają tylko menedżerowie, ale oni pytają o wszystkich piłkarzy, bo można na nich zarobić.

- Na początku to się jeszcze interesowałem tym, co o mnie piszą. Czytałem w internecie, do jakiego to klubu mam iść, ale okazało się, że autorzy tych informacji najwidoczniej wiedzą więcej o mnie niż ja sam - mówi Majewski. Pytany o to, czy wkrótce wybiera się na testy medyczne do jakiegoś klubu (takich wieści nie brakuje), odpowiada z uśmiechem: - Na razie siedzę w domu i szczerze powiem, że średnio mnie to obchodzi, czy jakiś klub mną się interesuje. Póki nie będę miał pewnych informacji, zajmować się tym nie będę.

Co jednak, jeżeli przyjdzie oferta z klubu z dobrej ligi? Majewski się ożywia: - Mocno pomyślałbym o wyjeździe, no bo kurczę, czemu nie? To byłoby dla mnie jak złapać Pana Boga za nogi. Oczywiście, że chciałbym spróbować, bo od tych, którzy wyjechali, słyszę tylko, że na Zachodzie można się na nowo nauczyć gry w piłkę. Ale musiałbym wiedzieć, co to za klub, z jakiej ligi i wtedy ocenić, czy mi to odpowiada.

Problem w tym, że Dyskobolia nie chce sprzedawać swojego rozgrywającego. Mało tego, Majewski ma być jednym z filarów Śląska Wrocław, gdy po sezonie drużyna przeniesie się z Grodziska do stolicy Dolnego Śląska.- A jak ktoś nie chce kogoś się pozbywać, to ustala kwotę zaporową. I my tak właśnie robimy - tłumaczy Fajfer. Według nieoficjalnych wiadomości, klub, który chciałby zatrudnić Majewskiego, musiałby latem zapłacić 3 mln euro, co jak na zawodnika, który zagrał zaledwie 40 razy w ekstraklasie, jest kwotą zawrotną. - Wtedy będzie mógł odejść - zapewnia dyrektor Dyskobolii.

Ale to tylko nieformalne ustalenia, bo piłkarz nie ma w swoim kontrakcie wpisanej sumy odstępnego. - Gdy przychodziłem do Grodziska z trzeciej ligi, to nie myślałem o takich zapisach w kontrakcie - wyjaśnia. A to oznacza, że o losie Majewskiego decyduje grodziski klub. - A wierzę, że chce dla mnie dobrze - mówi Majewski i dodaje: - Prezes Zbigniew Drzymała zawsze chłodzi nasze głowy i mówi, żeby się specjalnie nie podniecać. Dlatego na dzisiaj szykuję się do gry we Wrocławiu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.