Jeszcze nie uciekli od baraży

EKSTRAKLASA FUTSALU. Pogoń 04 zremisowała z Jango Katowice 3-3 ostatni w tym sezonie mecz przed własną publicznością.

Szczecińscy futsalowcy oraz ich kibice, którzy tłumnie wypełnili halę i postarali się o wspaniałą oprawę spotkania, bardzo liczyli na zwycięstwo. To zagwarantowałoby 7.-8. miejsce w tabeli i spokój w wyjazdowych potyczkach z Inpulsem Siemianowice i GKS Tychy. Po remisie z Jango Pogoń ma na koncie 30 "oczek", co jeszcze nie jest granicą ligowego bezpieczeństwa. Trzeba będzie oglądać się na przeciwników i postarać o przynajmniej jeden punkt.

W konfrontacji z Jango podopieczni trenera Kazimierza Bieli zaprezentowali się lepiej niż w poprzednich meczach - przede wszystkim uniknęli szybkiej straty bramek (co już stało się niemal zwyczajem), a sami skutecznie atakowali. W 14. min otworzyli wynik (błyskotliwa akcja Pawła Dąbrowskiego i Łukasza Żebrowskiego) i wytrzymali napór rywali, którzy od razu chcieli skontrować. Mimo kilku dogodnych sytuacji, ekipa z Katowic nie potrafiła znaleźć sposobu na pokonanie Dominika Kubraka (ratowały go też słupek i poprzeczka), natomiast gospodarze zdołali przed przerwą jeszcze raz skutecznie zaatakować. Znakomite dogranie Mariusza Lewandowskiego wykorzystał Łukasz Piasecki.

Zadanie na drugą połowę było proste - utrzymać przewagę i czyhać na kontry, wykorzystując ofensywny styl przeciwnika. Pogoń starała się wciągać katowiczan w strefę obronną i wyprowadzać ataki, ale robiła to zbyt statycznie. W defensywie mnożyły się błędy, które piłkarze Jango w końcu zamienili na gole.

To był skuteczny bodziec dla szczecinian - pozbierali się, przeformowali szyki i znów zaczęli grać swoje. Kilka razy przedarli się pod bramkę, ale brakowało precyzji i spokoju w finalizowaniu akcji. Przeciwnicy też mogli się wstrzelić, choć asysty i uderzenia Pawła Machury oraz Radka Polaska (reprezentantów Czech) zasługiwały na oklaski. Po dziesięciominutowej "wymianie ciosów" wreszcie skuteczną szarżę przeprowadzili pogoniarze. Adam Celeban obsłużył Lewandowskiego i po technicznym strzale naszego obrońcy hala eksplodowała radością!

Do końca meczu pozostały niecałe 3 min. Trener rywali zareagował jednak błyskawicznie - wycofał bramkarza i po chwili cieszył się z remisu.

Pogoń 04 Szczecin - Jango Katowice 3-3 (2-0)

Bramki. Pogoń 04: Dąbrowski (14.), Piasecki (17.), Lewandowski (37.). Jango: Marucha (24.), Jagiełło dwie (27. i 38.).

Pogoń 04: Kubrak - Piasecki, Jatczak, Dąbrowski, Żebrowski, Wydmuszek, Lewandowski, Celeban.

Mówi obrońca Pogoni 04

Tomasz Maciejewski: Nie jesteście zadowoleni z remisu?

Mariusz Lewandowski, obrońca Pogoni 04: Nie możemy być zadowoleni, bo już teraz chcieliśmy zapewnić sobie utrzymanie bez zagrożenia barażami i trzeba było wygrać. Fakt, że we wcześniejszych spotkaniach powinniśmy zdobyć więcej punktów, ale skoro się nie udawało, sprężyliśmy się na potyczkę z Katowicami. Wielka szkoda, że pożegnanie ze szczecińską halą nie wypadło tak, jak sobie wymarzyliśmy.

Były emocje na parkiecie i wspaniała atmosfera na trybunach, zabrakło tylko...

- Zwycięstwa. Byłoby ono podziękowaniem za niesamowitą postawę naszych fanów. Oprawa, jaką przygotowali, to coś rewelacyjnego. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, bo takich atrakcji na trybunach chyba jeszcze nigdy w historii polskiej ligi futsalu nie oglądano. Nasi kibice nie mają sobie równych. Szkoda tylko, że my jeszcze nie gramy tak, jak najlepsze zespoły w kraju.

Dlaczego w pięciu występach na własnym parkiecie zdobyliście tylko 6 pkt?

- Szkoda trzech remisów i porażki z Kupczykiem, ale jakoś nam się te mecze nie układały. Rywale pierwsi strzelali bramki i później trzeba było odrabiać straty. O przebiegu gry decydowały proste indywidualne błędy. Zbyt łatwo tracimy gole - to chyba największy problem.

Jak będzie w Siemianowicach i Tychach?

- Nie wygraliśmy z Jango, więc musimy zdobyć jakieś punkty na wyjazdach. W tym sezonie na obcych parkietach gramy lepiej niż u siebie; mam nadzieję, że potwierdzi się to również w dwóch ostatnich meczach. Inpuls jest outsiderem rozgrywek i gdybyśmy jechali tam bez żadnej presji, byłbym spokojny o wynik. Ale skoro wciąż walczymy, będą emocje. Nastawiamy się na ciężki bój do ostatniej minuty.

Not. tm