Listkiewicz zapowiedział, że we wrześniu odejdzie ze stanowiska. Zapowiedział nie po raz pierwszy, ale tym razem ma dotrzymać słowa. - Michał ma już tego dość, on nawet specjalnie nie interesuje się życiem związku, koncentruje się na Euro 2012 - zdradza nam jeden z delegatów.
Kto w takim razie zastąpi "Listka"? - Wbrew pozorom w Polsce nie brakuje ludzi z nazwiskiem, którzy nie są uwikłani w to, co się teraz w piłce dzieje - przekonywał w niedawnej rozmowie z "Metrem" Mirosław Drzewiecki. Minister sporty wskazał m.in. Henryka Kasperczaka i Zbigniewa Bońka, ale zaznaczył: "chcę postawić na człowieka, który nie miał nic wspólnego ze związkiem. Tylko ktoś taki może uzyskać zaufanie kibiców".
Przy tego typu spekulacjach jak bumerang wraca nazwisko Kazimierza Marcinkiewicza. Były premier od kiedy pracuje w Londynie w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju jest łączony niemal z każdą zwalniającą się posadą w kraju, że przypomnimy tylko stołek prezesa Narodowego Banku Polskiego. Marcinkiewicz chętnie deklarował gotowość objęcia przeróżnych stanowisk, ale sprawę prezesury w PZPN uciął krótko. - Ja mam swoją pracę, a Listkiewicz jest szefem PZPN. Rozmowa o prezesurze nie ma sensu - stwierdził na antenie Radia Zet.
Jeszcze mniej realną kandydaturą wydaje się być Jan Krzysztof Bielecki, prezes Pekao SA i znawca futbolu. Kiedy przed paroma miesiącami łączono go z funkcją szefa przygotowań do Euro 2012 powiedział: - Proszę nie żartować, jestem kibicem i chyba tylko dlatego łączy mnie się z piłkarskimi stanowiskami.
Nie ma się co łudzić - następcą Listkiewicza będzie ktoś z tzw. środowiska. - To my wybieramy prezesa i nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli postawić na kogoś kogo nie znamy - podkreśla pragnący zachować anonimowość delegat. Orły Górskiego Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato, Henryk Kasperczak czy może Europoseł związany z PZPN Ryszard Czarnecki? Dopytujemy się działacza. - Wszyscy mają wady i zalety, ale Grześ Lato byłbym idealnym kandydatem. Świetny piłkarz, liznął polityki, no i wiemy, że nie zawiedzie - pozbawia złudzeń kibiców marzących o rewolucji w PZPN nasz rozmówca.
Co na to sam zainteresowany? - Do startu w wyborach namawiało mnie wielu ludzi ze środowiska sportowego. Ale nie czuję się faworytem, wybory będą demokratyczne, nie muszę wygrać, uszanuję każdy wybór delegatów - tłumaczy Lato.