Gospodarze zwycięskiego gola zdobyli na niespełna dziesięć minut przed zakończeniem meczu z mocno kontrowersyjnego rzutu karnego. W tej akcji oprócz bramki zieloni stracili także kapitana Zbigniewa Wachowicza, który ujrzał drugą żółtą kartkę. Za co? - Biegliśmy razem z napastnikiem Wigier do piłki. To była normalna walka. Piłkarz gospodarzy wyprzedził mnie i uderzył futbolówkę głową ponad poprzeczkę. Piotrek Banasiak pobiegł po piłkę, większość zawodników odwróciła się od akcji i biegła już w drugą stronę. W tej właśnie chwili sędzia odgwizdał rzut karny. Nigdy wcześniej nikt tak mnie nie oszukał. Naprawdę po takiej decyzji człowiek zastanawia się, czy jest sens grać w piłkę - odpowiada obrońca Radomiaka.
W sumie arbiter tego spotkania Michał Woś z Zamościa pokazał cztery czerwone kartki oraz odesłał na trybuny szkoleniowca zielonych Jerzego Engela juniora. - Sędzia po prostu nas "wykartkował". W czasie spotkania często upominał nas słownie, żebyśmy nie trzymali rywali w polu karnym, bo odgwiżdże karnego. Gospodarze za to mogli wszystko. Odpychali, szarpali za koszulki. Ponadto już po meczu rozmawiałem z zawodnikiem, którego niby faulowałem. Powiedział mi, że co mógł w tej sytuacji zrobić, po prostu uderzył piłkę głową - dodał Wachowicz.
W podobnym tonie wypowiadał się prezes Radomiaka Mirosław Hernik: - Wszystkiego się odechciewa po takim sędziowaniu. Widziałem po meczu łzy w oczach piłkarzy. Nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z nich zakończył przygodę z futbolem. Mi też szkoda wykładać pieniądze na piłkę po czymś takim. Mamy nagrany mecz na wideo i złożymy odwołanie - poinformował "Gazetę" sternik zielonych.
Za kartki w barwach Radomiaka w najbliższym spotkaniu przeciwko Sokołowi Aleksandrów Łódzki nie zagrają: Wachowicz, Daniel Barzyński, Przemysław Michalski, Arkadiusz Oziewicz i Jarosław Paśnik.