Legia gra w Bełchatowie

Po zmianie trenera Bełchatów złapał oddech. Z drużyny zeszło ciśnienie. Ale i tak jedziemy po wygraną - zapowiada kapitan legionistów Aleksandar Vuković przed meczem wicelidera z wicemistrzem kraju.

Do poprzedniego sezonu Bełchatów był dla Legii wymarzonym rywalem. Warszawianie wygrywali zawsze - zarówno u siebie, jak i na wyjeździe, nawet gdy im się nie wiodło. 3:0 na początku mistrzowskiego sezonu 2005/06 i trzy gole Marcina Klatta na zawsze pozostaną najcenniejszym osiągnięciem w dorobku napastnika, którego już nie ma w Legii. W poprzednim sezonie, gdy bełchatowianie osiągnęli największy sukces w historii klubu, było inaczej. Zwyciężyli jesienią 2:1 w Warszawie, a wiosną u siebie 3:0 w Pucharze Ekstraklasy i wreszcie w lidze 3:1. Szczególnie dobrze wypadł wtedy niechciany w Legii Tomasz Jarzębowski, który teraz marzy o tym, by znów wrócić do Warszawy. - Pamiętamy o tym, co było przed rokiem, ale teraz jak przed każdym meczem nastawiamy się na zwycięstwo, bo tylko taki wynik jest tutaj uznawany za dobry. Jednak zdajemy sobie sprawę, że różnica pomiędzy nami a Bełchatowem nie jest tak duża, jak by to pokazywała tabela. Oni w niektórych przegranych meczach wcale nie grali źle. Tak jak my w zeszłym sezonie. Wtedy mówiono, jaka to Legia słaba, a GKS znakomity. Latem od nas odeszło znacznie więcej zawodników, a teraz mamy nad nimi 20 punktów przewagi. Po prostu czasem tak się układa - tłumaczy Vuković.

GKS fatalnie rozpoczął rundę wiosenną przegrywając pięć kolejnych spotkań, nie strzelając choćby bramki. Po tym jak z klubu odszedł trener Orest Lenczyk, przed tygodniem był jednak mecz w Białymstoku, pierwszy gol i pierwsze punkty po strzale Łukasza Garguły. - Nawet jak drużyna gra słabo, to na Legię zawsze wszystkie noże są zaostrzone. Każdy mobilizuje się nadzwyczajnie. Dlatego tym bardziej nie spodziewamy się łatwego spotkania - mówi trener Legii Jan Urban. - To już reguła, że wszyscy na Legię się mobilizują. Sam z nią się zapoznałem i do niej się przyzwyczaiłem - mówi Vuković.

Legia ma z niedzielnym rywalem dobre doświadczenie z tego sezonu, bo jesienią przy Łazienkowskiej wszystko wróciło do normy - było 4:1. Na niekorzyść Legii działa kolejna seria kontuzji. Oprócz Dicksona Choto oraz Edsona niedysponowani są Bartłomiej Grzelak i Sebastian Szałachowski. A w meczu z Koroną mięsień przywodziciel naciągnął Wojciech Szala (jeżeli go nie będzie to na środek obrony przejdzie Jakub Wawrzyniak, a po raz pierwszy ligowy mecz - na lewej pomocy - ma szansę rozpocząć 19-letni Maciej Rybus). Wczoraj tylko biegał wokół boiska. Jest mała szansa, by do niedzieli się wykurował.

GKS BEŁCHATÓW - LEGIA WARSZAWA. Niedziela, godz. 17 - ul. Sportowa 3. Sędziuje Zdzisław Bakaluk (Olsztyn). GKS: Łukasz Sapela - Edward Cecot, Dariusz Pietrasiak, Maciej Stolarczyk, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Paweł Strąk, Łukasz Garguła, Tomasz Jarzębowski, Mateusz Cetnarski - Mariusz Ujek. Legia: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak, Tomasz Kiełbowicz - Miroslav Radović, Aleksandar Vuković, Roger Guerreiro, Piotr Giza, Maciej Rybus - Takesure Chinyama.