Jak wygrywać, to wysoko!

EKSTRAKLASA FUTSALU. Pogoń 04 rozgromiła AZS UW Warszawa 6-0 w zaległym spotkaniu ligowym i awansowała na 6. miejsce w tabeli.

Na zwycięstwo we własnej hali szczecinianie czekali od 30 listopada 2007 roku. W rundzie rewanżowej rozegrali w Szczecinie już cztery mecze, ale dopiero w potyczce z beniaminkiem AZS UW Warszawa zainkasowali komplet punktów. W lutym przegrali z mocnymi ekipami Hurtapu i Cleareksu, a tydzień temu dość niespodziewanie zremisowali z Gaszyńskimi Kraków. Środowy mecz z zespołem ze stolicy był znakomitą okazją przełamania nie najlepszej "domowej" passy. Tę okazję Pogoń wykorzystała - rozgromiła outsidera rozgrywek, który wystąpił jeszcze w osłabionym składzie.

- Jeden z zawodników doznał urazu podczas rozgrzewki, Marcin Rosłoń [lider akademickiego zespołu, znany z występów w Legii Warszawa, także komentator sportowy - red] pauzował za kartki i dlatego dziś mieliśmy tylko dwóch zmienników - wyjaśnił szkoleniowiec gości. - Do przerwy chłopcy prowadzili wyrównaną grę, później wszystko się rozsypało. Byliśmy słabsi od szczecinian, ale przegraliśmy trochę za wysoko.

Warszawianie zasłużyli choć bramki. Kilka razy piłka po ich strzałach trafiała w słupek albo "tańczyła" na linii bramkowej. Golkiper Pogoni 04, Dominik Kubrak interweniował pewnie i bardzo szczęśliwie. Instynkt nie zawodził też obrońców, którzy mimo kilku błędów potrafili wyjść z opresji. W ofensywie było jeszcze lepiej - błyskotliwe akcje Pawła Dąbrowskiego, strzały i dogrania Łukasza Piaseckiego, wreszcie celne uderzenia Andrzeja Sydora i Łukasza Żebrowskiego. Gospodarze wykorzystali wprawdzie tylko połowę sytuacji, ale trafiali w ważnych momentach i to seriami - dwie bramki zdobyli szybko po przerwie, a gdy rywale zerwali się do szaleńczych ataków, by odrobić straty, nadziali się na kontry i w 120 s dostali trzy kolejne.

Do końca meczu obie drużyny grały wysokim pressingiem, zaliczyły sporo przechwytów, ale wynik już się nie zmienił. Najbliżsi szczęścia byli wprowadzeni na trzy ostatnie minuty utalentowani juniorzy Pogoni 04 - Sebastian Kolec i Daniel Maćkiewicz. Debiutantom zabrakło jednak zimnej krwi, ale i tak w szatni po meczu śpiewali najgłośniej.

W najbliższy weekend szczecinianie wystąpią w V rundzie Pucharu Polski. Zawody odbędą się w Bielsku-Białej, a rywalami Pogoni będą PA Nova Gliwice, Red Devils La Bamba Chojnice (lider 2. grupy II ligi) oraz gospodarze - Rekord Bielsko-Biała (liderujący swojej grupie II ligi). Awans do najlepszej ósemki PP uzyskają dwa zespoły.

Natomiast kolejne spotkanie o ligowe punkty (z Kupczykiem Kraków) odbędzie się w piątek, 4 kwietnia, o godz. 19.30 w hali przy ul. Twardowskiego.

Pogoń 04 Szczecin - AZS UW Warszawa 6-0 (1-0)

Bramki: Wydmuszek (4.), Sydor trzy (23., 24., 35.), Żebrowski dwie (34. i 36.)

Pogoń 04: Kubrak, Konopka - Dąbrowski, Wydmuszek, Piasecki, Celeban; Żebrowski, Sydor, Jatczak, Lewandowski, Kolec, Hackiewicz.

ramka

Rozmowa ze strzelcem trzech bramek

Tomasz Maciejewski: Kto zalicza hat-tricka, jest bohaterem meczu...

Andrzej Sydor, 20-letni zawodnik Pogoni 04: Nie... (śmiech). Najważniejsze, że wreszcie wygraliśmy. Długo czekaliśmy na to przełamanie we własnej hali. Oczywiście cieszę ze strzelonych bramek. Można powiedzieć, że ja też się przełamałem.

Worek z bramkami rozsypał się po przerwie. Dlaczego w pierwszej połowie szło wam tak ciężko?

- Za bardzo się cofnęliśmy, rywale starali się narzucić nam określony styl gry i momentami im się to udawało. Po przerwie zaczęliśmy się ruszać, więcej biegaliśmy i uzyskaliśmy przewagę. AZS próbował grać pressingiem na całym boisku, ale my radziliśmy sobie z tym lepiej niż zespół z Warszawy. I byliśmy skuteczni.

Mając 28 punktów na koncie, odczuwacie już mniejszą presję? Ile brakuje do bezpiecznego miejsca w I lidze?

- Chcemy zdobyć jeszcze kilka punktów. Dwa zwycięstwa na pewno zagwarantują utrzymanie, bez konieczności gry w barażach. A może nawet miejsce w czołowej szóstce. W tym sezonie postawiliśmy sobie ambitniejszy cel niż w ubiegłych latach i jesteśmy blisko jego realizacji.