Przez większość spotkania zdecydowaną przewagę mieli gospodarze, ale byli bardzo nieskuteczni. Nic nie wyszło z zapowiedzi Stefana Majewskiego, trenera Cracovii, który przed meczem zapewniał, że jego drużyna jedzie do Grodziska po zwycięstwo. Przez 90 min goście właściwie się tylko bronili i to momentami bardzo szczęśliwie. Groclin po sześciu zwycięstwach z rzędu po raz pierwszy nie zdobył bramki.
- Nie stało się nic strasznego. W poprzednich meczach, co kopnęliśmy, to wpadało do siatki. Teraz tak nie było - mówił Jacek Zieliński, trener grodziszczan. Jego zespołowi było trudno, bo rywal był skoncentrowany wyłącznie na obronie. I robił to naprawdę dobrze - obrońcy i pomocnicy ściśle ze sobą współpracowali, momentami nie szczędząc łokci. Po kilku ostrzejszych wejściach ochoty do gry przez jakiś czas nie miał nawet Piotr Świerczewski. A w dziewiątej minucie meczu do główki skoczyli obrońca Groclinu Tomasz Jodłowiec i jeden z piłkarzy Cracovii. Zawodnik gospodarzy upadł, chwycił się za twarz, po czym zaczął prosić o zmianę. Za linią boczną udzielono mu pomocy. Po trzech minutach Jodłowiec wrócił na boisko z tamponem w ustach, który zastąpił wybity ząb.
Ta scenka z meczu Groclinu z Cracovią dobrze oddaje to, co działo się na boisku. Zdecydowanie więcej było w tym spotkaniu walki niż sytuacji pod bramkami. W nich stali zresztą wyjątkowo niepewni bramkarze. W 35. min aż zadudniło, gdy po potężnym strzale Piotra Piechniaka z ponad 20 m Marcin Cabaj, zamiast po prostu złapać piłkę lecącą na niego, pozwolił jej się odbić od torsu. Jeszcze przed przerwą Sebastian Przyrowski tak nieporadnie wychodził do dośrodkowania, że tylko niefrasobliwości Pawła Nowaka Groclin zawdzięcza to, że nie stracił gola.
Mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej, gdyby w 13. min po składnej akcji Dyskobolii Filip Ivanovski trafił piłką nie w słupek, a do bramki. Wtedy Cracovia musiałaby zaatakować, a tak rzadko przechodziła pod pole karne gospodarzy. Koncentracja na obronie sprawiła, że grodziszczanie nie mieli miejsca na rozgrywanie koronkowych akcji. Było więc tak: Groclin atakował, a Cracovia się broniła i skończyło się na bezbramkowym remisie. Także dlatego, że słabiej zagrał Radosław Majewski.
- Apeluję, by z Radka nie robić jeszcze supergwiazdy. On ma dopiero 21 lat i nie jest jeszcze w stanie rozegrać 10 kolejnych meczów na doskonałym poziomie. Ale nie mam pretensji. Kiedyś musiał przyjść jego słabszy mecz i przyszedł akurat teraz - mówił trener Zieliński.
Bez dobrej gry Majewskiego ciężko grało się Adrianowi Sikorze, który tylko raz zagroził bramce Cabaja. Było to w ostatniej minucie pierwszej połowy, gdy najniższy piłkarz w polu karnym rywali uderzał piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Po meczu na ławce rezerwowych Cracovii zapanowała radość. - Punkt w Grodzisku cieszy, bo tu gra się ciężko. Ale ja nie nastawiałem zespołu na remis, bo wtedy przeważnie się przegrywa - tłumaczył trener Majewski.
Piłkarze dla "Gazety"
Adrian Sikora
napastnik Dyskobolii
Miałem kilka spięć z Łukaszem Tupalskim [Tupalski jesienią grał w Groclinie - przyp. red.]. Byłem na to gotowy, bo Łukasz tak gra. Remis niespecjalnie nas cieszy, bo zamierzaliśmy wygrać z Cracovią.
Łukasz Tupalski
obrońca Cracovii
Ciężko grało się w Grodzisku. Mieliśmy zagrać tak jak w meczu z Górnikiem, czyli przyjmować rywala na własnej połowie i liczyć na kontry. To pierwsze się udawało, to drugie nie. Wiadomo, że my gramy o inne cele niż Groclin, więc punkt cieszy.
Groclin Dyskobolia Grodzisk - Cracovia 0:0
Dyskobolia: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Kumbev, Sokołowski - Piechniak, Świerczewski Ż, Majewski Ż, Lato - Sikora, Ivanovski (68. Rocki).
Cracovia: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Radwański - Pawlusiński, Kłus, Baran (64. Kostrubała), Nowak - Dudzic (68. Gregorek), Moskała.
Widzów: 1500.
Sędziował: Robert Małek.