W ostatniej kolejce akademiczki uległy drużynie Łączpolu Gdynia, z którą wcześniej wygrały dwa spotkania pucharowe.
- Od strony technicznej zgubiły nas niewykorzystane kontry. Ale jest też druga przyczyna, wydaje mi się, że nie mieliśmy tak dużej determinacji, jaką wykazał Łączpol. Moje dziewczyny bardzo chciały wygrać, ale po 10 kolejnych zwycięstwach trudno podtrzymać ciśnienie - tłumaczy szkoleniowiec akademiczek Waldemar Szafulski.
Mecz w Koszalinie zapowiada się ekscytująco. Politechnice zależy na obronie 6. pozycji. Żeby ją utrzymać, musi wygrywać, bo taką samą ilością punktów dysponuje będąca oczko niżej w tabeli Zgoda Ruda Śląska - Bielszowice. Z kolei jeleniogórzanki uchodzą za rewelacje sezonu, są na 3. pozycji i będą chciały to miejsce ugruntować.
- Jestem zaskoczona, że tak dobrze im idzie. Przed sezonem stawiałabym na to, że będą w dole tabeli. Nie mają wielu znanych nazwisk, ale za to są zgranym zespołem, doskonale się uzupełniają. My nie czujemy się gorsze, powinnyśmy dać radę - uważa skrzydłowa Politechniki Koszalin Dagmara Zaniewska, która w najbliższym meczu powinna wrócić do gry po urazie kolana.
Łącznościowcowi do rozegrania pozostały mecze ze Zgodą Ruda Śląska i AZS Gdańsk. Nie zanosi się na niespodzianki. Oba zespoły są wyżej notowane i zdecydowanie bardziej doświadczone w ligowych rozgrywkach. Co gorsza, szczecinianki trapią kontuzje.
Nikt nie ukrywa, że w końcówce nieudanego sezonu brakuje już atmosfery w drużynie. - Każda z nas sama musi zdawać sobie sprawę z tego, że mimo iż nasza sytuacja jest nieciekawa, to wychodząc na parkiet i podejmując walkę, wystawiamy sobie dobre świadectwo. Cały czas mam w pamięci nasz mecz na Śląsku. Wtedy udało nam się stworzyć niezłe widowisko. Zagrałyśmy dobre 40 minut, teraz chciałybyśmy zagrać dobrze do samego końca - mówi rozgrywająca Dorota Kowalewska.
Politechnika podejmie Finepharm o 17, a Łącznościowiec Zgodę o 18.