Przy Rumunach można mówić wszystko

Sosnowiczanie przegrali w Turcji sparing z drużyną, która trenuje w myśl zasad... Tomasa Skuhravego, dawnej gwiazdy drużyny Czechosłowacji

Zagłębie po raz pierwszy przyjechało w środę do Belek. Piłkarze z Sosnowca byli pod wrażeniem bazy sportowej w tureckim kurorcie. - Ile tutaj boisk! - kręcili głowami. W Alanyi Konakli, gdzie mieszkają, mają do dyspozycji tylko dwa boiska. Czasami trzeba się więc mocno nagłowić, żeby ustalić plan dnia. Na przykład w środę Zagłębie było na śniadaniu już o siódmej rano, by przed meczem z rumuńską Universitateą Craiova zaliczyć trening i mieć dość czasu na dwugodzinną podróż do Belek.

- Pewnie, że zawsze może być lepiej, ale nie ma co narzekać. Pogoda jest? Jest? Zielone boiska są? Są? Tylko pracować - uśmiechał się trener Andrzej Orzeszek.

Sparing z Universitateą był ważny nie tylko dla Zagłębia, ale i dla... Ruchu Chorzów. Nasze drużyny zmierzą się już za niecałe trzy tygodnie na inaugurację rundy wiosennej ekstraklasy. Niebiescy trenowali tuż za siatką. Trener Duszan Radolsky przystanął na chwilę, by ocenić skład rywala, a już po zajęciach niemal cały chorzowski zespół usiadł za linią boczną boiska i podglądał Zagłębie.

- Pierwsza próba sił - skomentował bramkarz Szymon Gąsiński. - A niech patrzą! - śmiał się Michał Juda, drugi trener Zagłębia. - Rywala też dobraliśmy dzisiaj pod Ruch - żartował, wskazując na niebieskie koszulki piłkarzy z Craiovej.

Rumuni czują się w Belek jak na wakacjach. Długo przesiadują w hotelowych barach, do łóżek wracają grubo po północy.

Trener Radolsky żartuje, że taka forma przygotowań do meczu też czasami przynosi dobry skutek. Słowak przypomniał historię sprzed lat, gdy był jeszcze młodym szkoleniowcem Spartaka Trnava. - Walczyliśmy wtedy o utrzymanie i czekał nas niezwykle trudny mecz ze Spartą. Przyjeżdżamy do Pragi cztery godziny przed meczem. Idziemy do restauracji na kawę i co widzimy? Najlepsi piłkarze Sparty bawią się w najlepsze. Gwiazdor Tomas Skuhravy pije jedną szklaneczkę whisky za drugą. Palą papierosy, podrywają kelnerki.... Myślę: "dobra nasza, ogramy ich!". A jak się skończyło? Przegraliśmy 1:10, a Skuhravy strzelił nam pięć goli! - śmiał się Radolsky.

Rumuni aż tak skuteczni nie byli i gdyby nie słaby sędzia, toby nie wygrali. - Puścił im dwa spalone, raz skończyło się bramką - martwił się Adam Bensz.

- Eeee!!! Obudź się! Na boisku jesteś! - krzyczał na arbitra Juda, gdy ten nie zauważył, że gracz z Craiovej zatrzymał piłkę rękę w polu karnym. - Nie denerwuj się tak, bo jeszcze zawału dostaniesz. I tak cię nie słyszy - uspokajał Orzeszek.

Gdy za rywala ma się zespół z Rumunii, zagrywki taktyczne czy podania można omawiać na bieżąco. Przeciwnik i tak się nie połapie. - Podaj piłkę na prawą nogę, a on zgra zewnętrzną częścią buta do Marcina Folca - tak dokładne instrukcje dawał koledze Sławomir Pach.

Pomocnik Zagłębia nie dotrwał do końca spotkania. Gdy tylko zszedł z boiska, obłożył stłuczone kolano lodem. Tylko kilka minut grał Arkadiusz Świder, który nagle poczuł, że coś jest nie tak z jego mięśniem dwugłowym. - Trenujemy ciężko i intensywnie. Piłkarze mają prawo być zmęczeni - tłumaczył Orzeszek. Trener Zagłębia jest zadowolony z formy zespołu. - Wiele akcji było szybkich, płynnych. Brakowało tylko skuteczności - podsumował.

Najbliżej zdobycia gola był Sebastian Olszar, który miał przynajmniej trzy wymarzone okazje. - Spokojnie, to tylko sparing. Za bramki proszę mnie rozliczać, gdy zacznie się liga. Nasza gra nie wygląda źle. Gdy dojdzie lepsze zgranie i świeżość, może być naprawdę dobrze - podkreślał nowy napastnik drużyny.

W środę Ruch podglądał Zagłębie, w czwartek Zagłębie będzie rozpracowywać Ruch. Sosnowiczanie zapowiedzieli, że ich przedstawiciel pojawi się na sparingu niebieskich z drużyną z bułgarskiej Warny.

Bramka: Prepelita (6.)

Zagłębie: Bensz - Kłoda, Hosić, Ciesielski (46. Marek), Komorowski - Bednar (55. Cygnar), Berliński (46. Świder; 56. Skórski), Pach (63. Szatan), Łuczywek (60. Bodziony) - Bałecki (46. Folc), Olszar (51.Smarzyński).