Skuteczność została w lesie

Ekstraklasa piłkarek ręcznych: bardzo ważne zwycięstwo Politechniki Koszalin, nikła porażka Łącznościowca

Akademiczki z Koszalina wygrywając ze Startem w Elblągu postawiły milowy krok na drodze do play-off. Po sobotniej wygranej koszalinianki (8. pozycja) mają lepszy bilans w bezpośrednich spotkaniach i aż sześć punktów przewagi nad plasującym się oczko niżej Startem. Ich miejsce w najlepszej ósemce ligi wydaje się być niezagrożone. W następnych kolejkach nasz zespół powinien jednak walczyć o poprawienie pozycji wyjściowej przed najważniejszymi spotkaniami sezonu.

Tylko początek meczu w Elblągu mógł dawać gospodyniom nadzieję na korzystny rezultat. Przez pierwszy kwadrans utrzymywał się remis (9:9). - Szukaliśmy optymalnego ustawienia. Nie potrafiliśmy poradzić sobie z ich kołowymi, stąd gra bramka za bramkę - relacjonuje szkoleniowiec Politechniki, Waldemar Szafulski.

Skutki przyniosła dopiero zmiana ustawienia w defensywie. Koszalinianki dosyć szybko po zmianie stron odskoczyły aż na 13 bramek. Przewaga sprawiła, że nastąpił gorszy okres gry. - Zbyt pochopnie dziewczyny grały w ataku pozycyjnym, zamiast szukać podań do pewnej piłki. Na szczęście elblążanki nie były na tyle mocne, by to wykorzystać - uważa Szafulski.

Radość ze zwycięstwa zmąciła kontuzja rozgrywającej Ewy Jerzyny. W drugiej połowie, przy zmianie kierunku biegu, zawodniczka poczuła silny ból w kolanie. Opuściła parkiet, a w poniedziałek ma przejść szczegółowe badania.

Start Elbląg - Politechnika Koszalin 29:36 (14:19)

Start: Miecznikowska, Łoś, Ziajka - Mihdaliowa 9, Szklarczuk 4, Sądej 4, Stelina 4, Celka 3, Frąckiewicz 2, Tutaj 1, Joszczuk 1, Cekała 1, Dolegało 0, Żurawska 0.

Politechnika: Łącz, Morawiec - Szafulska 7, Goraj 6, Kobyłecka 5, Dworaczyk 5, Chmiel 4, Cieśla 2, Szostakowska 2, Jarzyna 2, Żołyniak 1, Zienkiewicz-Janikowska 1, Czekaj 1, Borowska 0.

Blisko remisu

Dziwny wynik, bo niski, ale to wynikało tylko z naszych błędów - podsumowała Monika Odrowska, rozgrywająca Finepharmu Jelenia Góra po wygranej w Szczecinie z Łącznościowcem. Jeleniogórzanki - solidny średniak w tym sezonie - miały wygrać różnicą 15-20 bramek, ale do końca musiały pilnować przewagi.

Szczecinianki zagrały dobrze, popełniały mniej strat w ataku pozycyjnym, a obrona była aktywniejsza niż zwykle. Miały jednak momenty słabszej gry i wtedy przyjezdne odskakiwały na 6-7 bramek. Źle w pierwszym kwadransie broniła Ania Baranowska (dziś jedzie na zgrupowanie kadry), która dopiero po koszmarnej próbie lobu wzięła się w garść. Od 20 min spisywała się na tyle dobrze, że dała sygnał koleżankom - z Jelenią można powalczyć. I Łącznościowiec walczył. Na kwadrans przed końcem przegrywał tylko 20:23. Trener gości prosił o czas!

- Myślałyśmy, że doprowadzimy do remisu. Podczas tej przerwy wyjaśniłyśmy sobie, by grać długo i do pewnej sytuacji - mówi Justyna Dutkowska, rozgrywająca Łącznościowca. - Nie do końca te uwagi poskutkowały.

Zaraz po wznowieniu gry rywalki znów odskoczyły. Gospodynie miały pecha, np. Ada Gryglicka trafiając w poprzeczkę.

- W pierwszej połowie chyba z siedem razy trafiłyśmy w słupek lub poprzeczkę. Po przerwie to samo. Koszmar - stwierdziła Dutkowska.

Remisu już nie udało się uratować. Tym bardziej że w drugiej połowie grała jedna z najskuteczniejszych w lidze - Marta Gęga. Rzuciła dwie ważne bramki, czym podcinała skrzydła przeciwniczkom.

- Powinniśmy wygrać - podsumował Jakub Zalewski, trener Łącznościowca. - Tylko przez nieskuteczność - przegrywamy. Spytam się dziewczyn w poniedziałek, czy śniły się im te słupki. Dziś wszystko w naszej grze było lepsze, tylko skuteczność została w lesie.

Łącznościowiec Szczecin - Finepharm Jelenia Góra 28:31 (10:14)

Łącznościowiec: Baranowska, Adamska - D. Kowalewska 12, Dutkowska 5, Łodorzyńska 5, Cińcio 3, Ada Gryglicka 3, E. Kowalewska 0, Śmigielska 0, Zielonka 0.

Finepharm: Maliczkiewicz, Nowak - Oreszczuk 7, Odrowska 7, Kobzar 5, Dyba 4, Buchcic 4, Gęga 2, Dąbrowska 2, Bąkowska 0, Kocela 0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.