Przez ostatnie lata nasz zawodnik sezon inaugurował w Perth, gdzie odnosił sukcesy i czuł się jak w domu. Teraz musiał zmienić plany. Z zawodów w Australii wycofał się sponsor i imprezę odwołano.
- Szybko pojawiło się zaproszenie z Dubaju. Nie myślałem nawet pięć minut, choć musiałem się skonsultować ze sponsorem i trenerem. Dostałem zielone światło - mówi Skrzypiński. - Wynik nie jest najważniejszy w tych zawodach, choć fajnie by było dobrze wejść w sezon. Przyda mi się odpoczynek psychiczny i pustynia, bo miałem ostatnio sporo "atrakcji" sportowych i innych.
Występ w Emiratach będzie pierwszym sprawdzianem formy po zimowych treningach. W nich sporo się zmieniło, bo sportowiec zacieśnił współpracę z trenerem wioślarzy AZS Krzysztofem Krupeckim. - Szkoleniowiec nie ma żadnych profitów z pomocy, a poświęca mi masę czasu. Jestem mu bardzo wdzięczny. Sporo zmieniliśmy w treningu, będą kolejne. Zobaczymy, jak to wpłynie na wyniki - mówi.
Pogoda w styczniu w Polsce jest na tyle dobra, że Skrzypiński nie zdecydował się na wyjazd do Republiki Południowej Afryki, gdzie zamierzał trenować (wzorem innych polskich sportowców). Przygotowania kontynuował w Szczecinie. Na luty planował zgrupowanie w Wałczu z wioślarzami, ale raczej nie dojdzie ono do skutku. - Słyszałem, że zabraknie dla mnie miejsca. Szkoda, bo bardzo liczyłem na ten obóz - twierdzi.
Po powrocie z Emiratów Skrzypiński nadal będzie trenował w rodzinnym mieście i przygotowywał się do wiosennych wyścigów. Cel na ten rok to dobre występy w najbardziej prestiżowych maratonach na świecie. W igrzyskach w Pekinie Polacy raczej nie wystawią nikogo w rywalizacji handbike, a MŚ w tym sezonie nie ma.