Co zrobią szczecinianki?

EKSTRAKLASA PIŁKAREK RĘCZNYCH. Łącznościowiec Szczecin podejmie w środę Politechnikę Koszalin. Mecz ważny dla obu ekip, ale faworyt jest tylko jeden. Początek o 17 w hali na Twardowskiego

Przed tygodniem oba zespoły zagrały w Szczecinie mecz, którego stawką był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Politechnika bez problemów wygrała 33:17. Koszalinianki nie miały również żadnych kłopotów w spotkaniu pierwszej rundy, gdy na własnym parkiecie rozbiły Łącznościowca 32:14. Nie tylko przebieg tych pojedynków wskazuje faworyta dzisiejszej potyczki.

- Jedziemy po zwycięstwo, po dwa łatwe punkty - mówią w ekipie Politechniki.

Szczecińskie zawodniczki dotarły do takich i bardziej dosadnych komentarzy ich ligowych rywalek i trochę się zdenerwowały.

- Wiadomo, że koszalinianki są zdecydowanymi faworytkami, ale w swoich wypowiedziach nie powinny nas lekceważyć. Parę sformułowań było nie na miejscu i dziewczyny będą chciały pokazać się z dobrej strony na boisku - obiecuje Magdalena Michniewicz, druga trenerka Łącznościowca.

Atmosfera derbowego spotkania trochę więc wzrosła. Dobrze to może wpłynąć na przebieg widowiska.

- Mam nadzieję, że niedawno rozegrane spotkanie pucharowe ułatwi nam grę z Koszalinem - mówi Michniewicz. - Szkoda jedynie, że nie będziemy mogli zagrać w pełnym składzie.

Łącznościowiec z problemami organizacyjnymi walczy od początku sezonu, ligowe baty zbiera praktycznie w każdym meczu, do tego doszły kontuzje. Szkoleniowcy zespołu bardzo liczyli na wzrost formy Patrycji Szulawy. Świetnie zagrała z mistrzem kraju - SPR Lublin, w Piotrkowie odniosła kontuzję kolana.

- Biednemu i... - smuci się trenerka. - Patrycja jest już po artroskopii. Na szczęście nie są to problemy związane z operowanymi wcześniej wiązadłami, ale łękotką. Jeśli w tym tygodniu przejdzie operację, to może za miesiąc wróci do gry.

Kłopoty z kolanem ma również Dagmara Zaniewska. Tyle że wychowanka Łącznościowca od jesieni reprezentuje Politechnikę. Do gry wróci za kilka tygodni. Teraz chodzi o kulach i poświęca więcej czasu nauce. W koszalińskiej ekipie to jedyny poważniejszy uraz. W Łącznościowcu rozchorowała się Małgorzata Śmiegielska, ale dziś powinna zagrać.

- Chce nam pomóc - informuje Magdalena Michniewicz.

W charakterze szczecinianek największa nadzieja klubu na przyszłość. Zespół jest w takiej sytuacji, że szanse na utrzymanie się w ekstraklasie ma już tylko matematyczne. Większość zespołów udziela młodym dziewczynom surowych lekcji szczypiorniaka, ale to nie zniechęca ich do pracy. Pierwszy trener Jakub Zalewski żywił nadzieję, że efekty przyjdą na play-offy o utrzymanie, ale raczej nie nastąpi to tak szybko. Zawodniczki nadal popełniają masę błędów. W sobotę w Piotrkowie ułatwiły zadanie gospodyniom, by te przełamały swój kryzys.

- W całej drodze powrotnej dziewczyny gadały o swojej grze. Analizowaliśmy występ na poniedziałkowym treningu, ale ten temat trzeba było już zamknąć. W lidze trzeba szybko wyciągać wnioski, poprawiać się i myśleć o każdym następnym meczu. Widać było na zajęciach, że zaczynamy grać coraz mądrzej - uważa Michniewicz.

W porównaniu z jesienią zawodniczki więcej potrafią, ale czy to wystarczy, by sprawić sensację w derbach? Politechnika pilnie potrzebuje punktów, bo ucieka jej miejsce w ósemce. Klub latem zrobił kilka transferów, które miały zagwarantować wysokie miejsce. Aspiracje medalowe też nie były tak bardzo szalone. Brakuje jednak stabilizacji formy. Ewentualna strata punktów w Szczecinie mogłaby zakończyć się dużymi zmianami w składzie. Sobotnia wygrana ze Zgodą pokazuje, że najgorsze chyba za zespołem z Koszalina.

Mecz rozpocznie się w środę o godz. 17 w hali przy ul. Twardowskiego.