Paweł Ostrowski: Bardzo dobrze się złożyło, że gra z Hantuchową, a nie z Kirilenko. Słowaczka nie jest stabilna. Tenis Isi będzie dla niej bardzo groźny. Kirilenko gra tenis bardzo ofensywny, nie pozwalający na zabawy na korcie i na tzw. miękką grę i w tym przypadku Agnieszka miałaby znacznie większe problemy. Natomiast Hantuchowa, jeśli wpadnie w taką swoją koleinę niechęci do gry, to Radwańska ma bardzo realne szanse na półfinał. Ja w zwycięstwo Agnieszki bardzo wierzę.
- To cała Isia, cały jej talent i kunszt. Ona potrafi wykorzystać każdy słabszy dzień rywalki. One są wręcz obrażone, że zawodniczka po drugiej stronie, która nie prezentuje się okazale, nie jest dobrze zbudowana, nie serwuje 200 km/h, nie ma jakiś super kończących uderzeń, tylko walczy o każdą piłkę, wygrywa kolejne punkty. To te dziewczyny deprymuje i w pewnym momencie nie wytrzymują psychicznie. Są na siebie tak złe, że przegrywają mecze.
Bywały mecze wcześniej, że Isia lepiej sobie radziła z faworytkami, a w meczach, w których teoretycznie miała większe szanse, było już znacznie gorzej. Tak było między innymi podczas zeszłorocznego US Open, gdzie najpierw pokonała Marię Szarapową, a potem uległa Shaahar Peer z Izraela. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku będzie inaczej. Naprawdę uważam, że teraz będzie pozytywnie.
Przede wszystkim wróciła do domu, po 9 miesiącach treningów w Hiszpanii. Po drugie poukładała sobie sprawy poza tenisowe. Znalazła dobry język z rodziną, przede wszystkim z mamą. Dzięki temu my trenerzy, czyli ja trener od tenisa i Mariusz Dermont od przygotowania fizycznego, mamy uproszczoną sprawę. Teraz Marty nie trzeba zmuszać do ciężkiego treningu. Przychodzi na treningi i wykonuje w 100 procentach wszystkie postawione przed nią zadania.
Jestem tego pewny. Po Australii Marta wróci do pierwszej setki rankingu, a potem powinno być tylko lepiej.