Złe buty Renifera

Piłkarze Tura Turek wygrali w sobotę I Ogólnopolski Turniej Halowy Szamotuły Cup. Lech Poznań zajął dopiero czwarte miejsce

Impreza w Szamotułach była całkiem udana, choć rozgrywany po raz pierwszy turniej cierpi na problemy "wieku niemowlęcego". Największym z nich była słabsza niż oczekiwano obsada. Na raczkujący dopiero turniej nie zdecydowały się przyjechać zapraszane ekipy z ekstraklasy - Dyskobolia Grodzisk i Odra Wodzisław, a także drugoligowa Polonia Warszawa. Na dodatek dwaj pierwszoligowcy - Lech Poznań i Widzew Łódź przysłały zespoły, w których roiło się od piłkarzy drugoplanowych (Lech), a w ekipie łodzian wystąpili sami juniorzy. - Kilku piłkarzy od nas odeszło, a nowi czekają na decyzje w sprawie korupcji. Kadra pierwszej drużyny jest wąska, zespół jest na zgrupowaniu, dlatego przyjechali młodzi, którzy na co dzień grają w V lidze - tłumaczył trener Widzewa Rafał Pawlak.

- Do Szamotuł wybrali się ci, którzy chcieli zagrać - wyjaśnił z kolei najbardziej doświadczony lechita Maciej Scherfchen, a prowadzacy Lecha w Szamotułach Marek Bajor dodał jeszcze jedno kryterium: - Przyjechali ci, którzy nie narzekają na urazy.

"Kolejorz" wygrał mecz otwarcia z piątoligową Spartą Szamotuły 5:2, potem w najbardziej zaciętym meczu grupowym zremisował bezbramkowo z Turem Turek i losy poznaniaków nie były już w ich rękach. O pierwszym miejscu w grupie i awansie do finału decydowała potyczka Tura ze Spartą. Drużyna Adama Topolskiego musiała wygrać różnicą czterech bramek, a tak się rozpędziła, że zafundowała widowni jedyną "dwucyfrówkę" popołudnia. Lech zagrał więc tylko o trzecie miejsce i przegrał z trzecioligową Flotą 2:4. - Nie napinaliśmy się na ten turniej, ale czwarte miejsce to trochę słabo - przyznał Scherfchen.

W ostatnim spotkaniu w Lechu zabrakło Marcina Kikuta, który lekko skręcił kostkę, odpoczywał też Hernan Rengifo. Po tym jak zgłosił ból ścięgna Achillesa miał więcej czasu na rozdawanie autografów. A uraz wynikał z tego, że Peruwiańczyk nie zabrał na turniej butów do gry w hali, a kopał piłkę w obuwiu do biegania. Dobre buty miał za to Panamczyk Luis Henriquez, który przyznał jednak, że pierwszy raz w życiu grał na takiej nawierzchni...

- Urazy Kikuta i Rengifo nie są groźne, obaj będą mogli pojechać w środę na obóz do Szklarskiej Poręby, gdzie zaczyna się dla nas poważne trenowanie. Turniej był tylko formą rozruchu, zabawy - powiedział Bajor.

Kiepska postawa Lecha nie zaszkodziła specjalnie turniejowi. Wyrwani z ciężkich treningów piłkarze szybko zrozumieli, że dobrą metodą na zdobywanie bramek są strzały z dystansu. Mocne uderzenia, efektowne parady bramkarzy rozkręciły turniej. Chociaż tytuł bramkarza turnieju zgarnął Sławomir Janicki z Tura, to kto wie, czy nie najładniej szybował pod poprzeczkę testowany w Warcie Poznań Tomasz Grabowski z Hutnika Kraków. To on swoimi paradami załatwił "Zielonym" remis z Flotą Świnoujscie i miejsce w finale. - Zrobił na mnie wrażenie, ale hala to nie duże boisko, zobaczymy, co tam potrafi - powiedział trener Warty Bogusław Baniak, który mecze oglądał z trybun. Przyglądał się kandydatom do gry w swoim zespole, m.in. Tomaszowi Bekasowii Wojciechowi Marcinikiewiczowi, który popisał się kilkoma ładnymi strzałami z lewej nogi. - Jeśli ten skład uda nam się zatrzymać, to będzie dobrze - przyznał Baniak, ale raczej nie miał na myśli testowanego Kongijczyka Davida Paku Tscheli, który był na bakier z jakimikolwiek założeniami taktycznymi i na boisku chciał być wszędzie.

Finał był sprawą dwóch drugoligowców, którzy na dodatek potraktowali mecz jako element wojenki psychologicznej przed pierwszym meczem rundy rewanżowej (Warta jedzie do Turku). Po 24 min był remis 2:2, a dopiero w piątej serii rzutów karnych (Janicki obronił strzał Pawła Kaczorowskiego) Tur zapewnił sobie zwycięstwo. Zresztą zasłużone, bo pokazał się z jak najlepszej strony. - Mam młody, ale naprawdę fajny zespół, ci chłopcy nie mają jeszcze znanych nazwisk, ale potrafią grać w piłkę - przekonywał trener Tura Adam Topolski, a jeden z jego podopiecznych zdradził przepis na sukces w Szamotułach. - Potraktowaliśmy turniej jako dobrą zabawę, ale uznaliśmy, że skoro bierzemy w nim udział, to po to, by wygrać - powiedział Łukasz Matusiak.

Wyniki Szamotuły Cup

Grupa I

Sparta Szamotuły - Lech Poznań 2:5 (1:2)

Bramki: 0:1 Scherfchen (7.), 1:1 Kolat (9.), 1:2 Kucharski (12.), 1:3 Florian (15.), 1:4 Kucharski (16.), 1:5 Kikut (19.), 2:5 Paul (24.)

Lech - Tur Turek 0:0

Tur - Sparta 10:1 (4:1)

Bramki: 1:0 Piętka (2.), 2:0 Olszewski (2.), 2:1 Kolat (9.), 3:1 Piętka (12.), 4:1 Mądry (12.), 5:1 Matusiak (13.), 6:1 Mądry (17.), 7:1 Sędziak (18.), 8:1 Piętka (19.), 9:1 Matusiak (21.), 10:1 Łagiewka (24.)

Tabela

Grupa II

Flota Świnoujście - Widzew Łódź 2:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Magdziński (2.), 1:1 Dutka (9.), 2:1 Protasewicz (22.)

Widzew - Warta Poznań 0:4 (0:2)

Bramki: 0:1 Jankowski (8.), 0:2 Magdziarz (9.), 0:3 Bekas (14.), 0:4 Magdziarz (21.)

Warta - Flota 1:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Marcinkiewicz (4.), 1:1 Protasewicz (9.)

Tabela

Mecz o 5. miejsce

SPARTA - Widzew 6:3 (2:1)

Bramki: 0:1 Król (1.), 1:1 Konieczny (8.), 2:1 Tonak (12.), 2:2 Noga (17.), 3:2 Tacik (18.), 4:2 i 5:2 Tonak (19.), 6:2 Tacik (22.), 6:3 Sapiński (24.)

Mecz o 3. miejsce

Lech - FLOTA 2:4 (1:2)

Bramki: 0:1 Magdziński (5.), 0:2 Protasewicz (6.), 1:2 Szyszka (8.), 1:3 Kadi (20.), 2:3 Injac (22.), 2:4 Magdziński (24.)

Finał

Warta - TUR 2:2 (0:1), k. 4:5

Bramki: 0:1 Sędziak (3.), 1:1 Marcinkiewicz (19.), 1:2 Matusiak (21.), 2:2 Ignasiński (22.)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.