Już w pierwszej kwarcie ostrowianie pokazali rywalom, że będzie im bardzo trudno o zwycięstwo. Niemal koncertowa gra Rubena Boykina i Johna Odena, którzy na przemian popisywali się efektownymi wsadami, spowodowała, że w 7. min Atlas prowadził już 25:13. Goście zaczęli odrabiać straty, gdy na parkiecie w Stali pojawił się Dawid Przybyszewski. Center Atlasa zupełnie nie radził sobie z rywalami i ostrowianie stracili przewagę pod obiema tablicami. Ed Cota - który pojawił się na parkiecie w 17. min - przyzwyczajony do gry z koszykarzami miary Arvidasa Sabonisa, przekonał się, że Przybyszewskiemu bardzo daleko do litewskiego gwiazdora. Sam Cota swoje pierwsze punkty dla Stali zdobył w 19. min, gdy trafił jeden z dwóch rzutów osobistych. Atlas prowadził 50:34.
Kiedy na sześć minut przed końcem meczu po dwóch celnych rzutach za trzy punkty Wojciecha Szawarskiego Atlas prowadził 92:64, wydawało się, że dojdzie do prawdziwego pogromu. Nic z tego. W ostatnich minutach ostrowianie popełnili sporo błędów, które wykorzystywał David Hajek. - W rewanżu czeka nas ciężki mecz. A Ed Cota? Na razie nie pokazał wiele, bo nie jest zgrany z zespołem - mówił po meczu trener Stali Andrzej Kowalczyk.
Atlas Stal Ostrów Wlkp. - Geofin Novy Jicin 94:77
Kwarty: 35:20, 17:16, 21:17, 20:23
Stal: Szawarski 35, Kadziulis 17 (3x3), Boykin 17 (1x3), Oden 16, Sroka 5 (1x3), Hughes 3 (1x3), Adams 3 (1x3), Przybyszewski 2, Cota 1