Mistrzostwa odbyły się w ostatni weekend ubiegłego roku w Holandii. Marta Jeż wygrała turniej w kategorii B/C, czyli dla zawodniczek bez punktów rankingowych. W finale pokonała inną Polkę Sylwię Borek (21:6, 11:21, 13:21, 21:15). Trzecie miejsce zajęła Florence Favre ze Szwajcarii. W kategorii kobiet do lat 21 częstochowianka przegrała z Borek (12:21, 21:10, 21:9, 8:8) i wywalczyła srebrny medal. Trzecie miejsce zajęła Inge van den Herrewegen z Belgii.
- To był mój pierwszy turniej zagraniczny - mówi Jeż, która kibicom znana jest jako tenisistka ziemna CzKT Victoria. Ma w swoim dorobku tenisowe medale: srebrny w deblu w hali, brązowe w deblu latem i drużynowo w hali.
- Wcześniej zagrałam tylko w dwóch turniejach w Polsce - mówi. - Początkowo traktowałam to jako zabawę, ale gdy w listopadzie na pierwszym swoim turnieju zajęłam piąte miejsce i dostałem propozycję wyjazdu na MŚ, postanowiłam podjąć treningi.
Racketlon to czwórbój rakietkowy wymyślony w latach 90. w Skandynawii. Racketloniści rozgrywają mecze, które składają się z czterech setów (gra toczy się do 21 punktów, każda akcja jest punktowana) w tenisie stołowym, badmintonie, squashu oraz tenisie ziemnym - od najlżejszej do najcięższej rakiety. W Polsce nie ma jeszcze związku racketlonu, ale istnieje stowarzyszenie. - Stowarzyszenie pomogło mi w znalezieniu miejsc do treningów i pokryło część kosztów wyjazdu do Holandii - mówi Marta. - W tenisa ziemnego gram cały czas, stołowy trenowałam przez 2,5 roku w AZS-ie. Zaczęłam więc trenować badmintona w Kolejarzu. Największy problem był ze squashem. W Częstochowie nie ma klatki do gry, jeżdżę więc na treningi do Zgierza. To, niestety, sporo kosztuje.
Racketlon zyskuje ostatnio sporo zwolenników, chociaż w Polsce nie ma ośrodków do jego uprawiania. Jedyny, w którym można grać we wszystkie cztery gry, znajduje się w Zgierzu. - Początkowo miałam bardzo dziwne wrażenie - opowiada zawodniczka. - Po trzech lekkich rakietach ta tenisowa okazywała się bardzo ciężka. Teraz się już przyzwyczaiłam. Ciekawe w racketlonie jest to, że ważna jest taktyka. Wiadomo, jak ktoś jest mocny w tenisie ziemnym, to wcześniej gra tak, żeby ponieść jak najmniejsze straty. W swojej słabej dyscyplinie stawia się wszystko na jedną kartę, ryzykuje, żeby zdobyć choć punkt. Gra wygląda tak, że jak ktoś po trzech konkurencjach ma 22 punkty przewagi, to w tenisa się już nie gra. Mecz tenisowy przerywa się także, gdy wiadomo już, kto wygra.
Jeż studiuje w AJD wychowanie fizyczne i w wolnym czasie trenuje. - Na razie mniej tenis ziemny, a więcej inne dyscypliny do racketlonu - przyznaje. - Chyba dziwne by było, gdybym po dobrych wynikach uzyskanych po tak krótkich treningach zrezygnowała z racketlonu. Tenisa nie rzucam, ale racketlon ma tę przewagę, że można grać w niego dłużej. Jak obserwowałam, to najlepsi na świecie zawodnicy mają po 25-30 lat. Trzeba czasu, aby dojść do dobrego poziomu w czterech dyscyplinach. Jak tylko czas i środki finansowe pozwolą, to będą grała czterema rakietami. Następne turnieje w maju.