Okres pomiędzy 1990 a 1996 rokiem nazwaliśmy kiedyś w "Gazecie" "siedmioma tłustymi latami częstochowskiego sportu". Było coś niesamowitego w pazerności na sukcesy z jaką pracowali wówczas działacze, szkoleniowcy i zawodnicy z naszych klubów. Być może wytłumaczeniem tego boomu były przemiany gospodarcze, które pozwoliły Częstochowie wyjść z cienia Śląska. Wreszcie nasze kluby przestały być dostarczycielami zdolnej młodzieży do klubów przykopalnianych. Wreszcie najlepsi nie uciekali do Katowic, sędziowie zaczęli patrzeć na sportowców z Częstochowy tak samo jak na tych ze Śląska, na znaczeniu straciły ligowe "spółdzielnie", które dotąd pilnowały tego, kto może spaść, a kto może awansować.
Z roku na rok, począwszy od 1990 sukcesów było więcej. Apogeum miało miejsce w 1996 roku. Trudno to przeliczyć, ale być może Częstochowa była wtedy najbardziej usportowionym miastem w Polsce, a już na pewno takim była w "przeliczeniu na jednego mieszkańca". Dowody? Są mocne. Na igrzyskach w Atlancie w 1996 mieliśmy dziewięciu sportowców (Małgorzata Rydz, kolarz Sławomir Chrzanowski, ciężarowiec Dariusz Osuch i sześciu siatkarzy AZS-u). Włókniarz wziął wszystko w krajowym żużlu (mistrzostwo Polski drużyn seniorów i juniorów, indywidualny triumf Sławomira Drabika), AZS był na podium, Raków zajął miejsce w połowie tabeli ekstraklasy, kolarze Zibi Casio Częstochowa byli drugą grupą zawodową w Polsce, badmintoniści grali w I lidze seniorów i kadrze narodowej, w II lidze piłkarskiej występował - i to z powodzeniem - Krisbut Myszków, siatkarki Magnesu Częstochowa były w połowie drogi po awans do serii B I ligi, siatkarze Rakowa co prawda spadli do II ligi, ale sekcja istniała, prowadzono drużynę juniorów.
Sukcesów było ponad możliwości naszego miasta i do przewidzenia było, że złoty okres musi się szybko skończyć. "Gazeta" pisała już wówczas: "Wygląda na to, że częstochowski sport to kolos na glinianych nogach. Sukcesy osiągane przez zawodowych sportowców w znacznie mniejszym stopniu, niż byśmy chcieli, wynikają z szerokiego szkolenia, masowości i właściwej selekcji".
Na koniec roku 1997 napisaliśmy na naszych łamach: "Rok 1997 jest pierwszym od dłuższego czasu, kiedy nasi sportowcy nie pną się w górę. Wręcz przeciwnie, notują porażki. Czyżby był to koniec tłustych lat (dokładnie siedmiu) i początek chudych? Mamy nadzieję, że nie".
Dzisiaj z przykrością musimy stwierdzić, że mieliśmy rację. Niestety, nie zanosi się na to, aby wielki sportowy boom miał się szybko w Częstochowie powtórzyć. Pozostaje się więc cieszyć tym, co mamy.
Siedem tłustych lat częstochowskiego sportu
1990: mistrzostwo Polski AZS, Darocha mistrzem świata; 1991: wicemistrzostwo AZS, mistrzostwo Polski Sławomira Drabika, powrót Włókniarza do I ligi po dziesięciu latach kryzysu, Darocha zostaje mistrzem świata i zajmuje czwarte miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na najlepszego polskiego sportowca; 1992: wicemistrzostwo Polski AZS;
1993: mistrzostwo Polski AZS, Darocha dwukrotnie mistrzem świata - zajmuje 10. miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego"; 1994: mistrzostwo Polski AZS, awans Rakowa do I ligi jako pierwszego klubu w historii Częstochowy, Małgorzata Rydz zdobywa brązowy medal ME w hali, złoto i srebro ME, MŚ Darochy i Skalika, siatkarze Rakowa awansowali do serii B I ligi, 8. miejsce Darochy w plebiscycie "Przeglądu Sportowego"; 1995: mistrzostwo Polski AZS, Osuch i Kosiński, ciężarowcy z myszkowskiego Światowita, wywalczyli srebrne medale mistrzostw Europy, Skalik i Darocha zostali mistrzami świata; 1996: dziewięciu sportowców z częstochowskich klubów bierze udział w igrzyskach olimpijskich w Atlancie, trzecie miejsce AZS, mistrzostwo Polski Włókniarza (seniorzy i juniorzy), mistrzostwo Polski Drabika, Darocha wicemistrzem Świata i Europy.