Hołek czwarty raz jedzie w Dakarze

205 samochodów, 245 motocykli, 100 ciężarówek oraz 20 quadów wystartuje w 30. Rajdzie Dakar, który w sobotę rozpocznie się w Lizbonie. W imprezie nie zabraknie także olsztynianina Krzysztofa Hołowczyca

Rajdowiec ze stolicy Warmii i Mazur już czwarty raz weźmie udział w prestiżowej rywalizacji po bezdrożach Afryki. W swoim debiucie zajął 60. miejsce w klasyfikacji generalnej, następnie dwukrotnie nie dojechał do mety. Podczas ubiegłorocznej edycji po wypadku został przetransportowany z obrażeniami klatki piersiowej do szpitala.

- Po wjechaniu w pierwszą dziurę wszystko było w porządku i kiedy byłem już spokojny, wjechaliśmy w drugą... Uderzyliśmy maską i samochód wpadł w taki korkociąg, że nie mieliśmy żadnych szans - mówił zawodnik tuż po powrocie do domu. - Mogłem jechać wolniej, mogłem to zauważyć, ale chciałem za wszelką cenę dogonić Jeana Schlessera, który akurat był przed nami. Trochę przesadziłem i mam do siebie wiele pretensji. Byłem tak wściekły, że nie da się tego ubrać w słowa. W karierze miałem niewiele wypadków, a najcięższy z dziesięć lat temu w Anglii. Patrząc w statystykę, nie martwię się o przyszłość (śmiech).

Niestety, jak się później okazało, przewidywania nie sprawdziły się, bo popularny Hołek odniósł kontuzję kręgosłupa podczas Rajdu Faraonów, nazywanym Małym Dakarem, który odbył się w Egipcie na początku października.

- Najważniejsze, żeby wytrzymał mi kręgosłup, choć ostatnie badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości - mówi Hołowczyc. - Obiecałem żonie, że jeśli będę odczuwał ból mam przerwać jazdę. Uważam, że fizycznie jestem odpowiednio przygotowany, ale trudy pustyni wszystko zweryfikują. Marzy mi się wygrana w Dakarze, jednak dobrze wiem, że tego celu mogę nigdy nie zrealizować. Nie jestem już takim nowicjuszem w tej imprezie, przecież wystartuję czwarty raz. Dwukrotnie nie dojechałem do mety, ale najważniejsze, żebym potrafił wyciągnąć odpowiednie wnioski. Startując w tego typu zawodach, trzeba nauczyć się przede wszystkim cierpliwości. Tutaj o zwycięstwie nie decydują sekundy, jak ma to miejsce w rajdach płaskich. Jeden błąd może nas kosztować utratę nie sekund, ale nawet kilku godzin. Czego można mi życzyć przed Dakarem? Przede wszystkim twardego piachu, żeby się w nim nie zapadł mój samochód.

Krzysztof Hołowczyc nie tylko pracował nad kondycją, ponieważ w połowie grudnia testował swojego nissana we Francji, którym przejechał ponad 300 kilometrów.

Tegoroczna edycja rajdu liczy 9273 kilometry, z czego 5736 km to odcinki specjalne. Zmagania rozpoczną się w sobotę w Lizbonie - dwa pierwsze odcinki odbędą się w Europie (Portugalia, Hiszpania), w poniedziałek zawodnicy przenoszą się do Afryki.

W ubiegłym roku w klasyfikacji samochodów zwyciężył Stephane Peterhansel.

Polacy w Rajdzie Dakar

samochody: Krzysztof Hołowczyc/Jean Mark Fortin (nissan navara), Albert Gryszczuk/Michał Krawczyk (land rover), Robert Górecki/Ernest Górecki (land rover), Łukasz Komornicki/Rafał Marton (Buggy SMG)

motocykle: Jacek Czachor, Jakub Przygoński (obydwaj KTM), Krzysztof Jarmuż (Honda)

ciężarówki: Grzegorz Baran/Klaudia Podkalicka/Andrzej Grigorjew (MAN)

Trasa Dakaru

5 stycznia: Lizbona - Portimao 486 km (odcinek specjalny 120 km)

6 stycznia: Portimao - Malaga (Hiszpania) 535 km (60 km)

7 stycznia: Nador (Maroko) - Er Raszidia 717 km (OS 372 km)

8 stycznia: Er Raszidia - Warzazat 584 km (OS 356 km)

9 stycznia: Warzazat - Guelmim 834 km (OS 498 km)

10 stycznia: Guelmim - Smara 625 km (OS 454 km)

11 stycznia: Smara - Atar (Mauretania) 829 km (OS 619 km)

12 stycznia: Atar - Nawakszut 531 km (OS 450 km)

13 stycznia: przerwa w Nawakszut (Mauretania)

14 stycznia: Nawakszut - Nouhadibou 648 km (OS 525 km)

15 stycznia: Nouhadibou - Atar 685 km (OS 552 km)

16 stycznia: Atar - Tidjikja 692 km (OS 524 km)

17 stycznia: Tidjikja - Kiffa 531 km (OS 398 km)

18 stycznia: Kiffa - Kiffa 515 km (OS 484 km)

19 stycznia: Kiffa - St. Louis (Senegal) 757 km (OS 301 km)

20 stycznia: St. Louis - Dakar 304 km (OS 23 km)