Kto jednak myśli, że ich zajęciom towarzyszy piękna słoneczna pogoda, bardzo się myli... Przez ostatnie dni nad Mordiallock (ich baza treningowa pod Melbourne) co parę godzin przewijają się burzowe chmury. Raz nasi żeglarze w ogóle nie mogli zejść na wodę, innym razem byli wręcz zmuszeni do ucieczki.
- Dzięki szybkiej decyzji o powrocie pierwsze sztormowe porywy zastały nas, gdy dopływaliśmy do brzegu - relacjonuje Piotr Kula. - Cała sytuacja wyglądała jak kłótnia Zeusa, Eola i Posejdona. Udało nam się tylko dopłynąć do plaży i wyskoczyć z łódek, aby złapać je za dzioby, gdy przyszedł najsilniejszy wiatr dochodzący do 40 węzłów. Szybko pościągaliśmy żagle, a mimo to moja łódka wywróciła się. Stojąc po pas w wodzie, trzeba było się dobrze zaprzeć, żeby utrzymać Finna w rękach. Po kilku minutach walki z wiatrem dotarłem do wózka i wyjechałem nim na brzeg. Rafał Szukiel, gdy poradził sobie z łódka, pospieszył na pomoc koleżankom z klasy 470.
Bilans to kilka utopionych rzeczy z drobnego osprzętu i stracony trening. Deszcz jednak nie przestawał padać, w niektórych miejscach zamieniając ulice w płytkie rzeki.
- Treningi w toku, a wielkimi krokami nadchodzą święta Bożego Narodzenia - kontynuuje Kula. - W Australii zamiast śniegu mamy deszcz, dlatego też w imieniu kadry Finn wszystkim żeglarzom i sympatykom tej dyscypliny życzę mnóstwa białego puchu. To śnieg przecież nadaje tym dniom szczególnej atmosfery. Niech ten radosny czas przyniesie moc miłych, rodzinnych chwil.
Reprezentanci Warmii i Mazur w Australii ćwiczyć będą do 2 lutego. Pierwszym sprawdzianem ich formy będą regaty Pucharu Świata Sail Melbourne, które odbędą się w połowie stycznia. Do naszej dwójki w późniejszym czasie dołączą starszy brat Rafała, Wacław Szukiel (również AZS UWM) oraz trener, olsztynianin Tomasz Rumszewicz.
