Martin Vaculik: Kontrakt w Tarnowie podpisałem już kilka miesięcy temu, po zawodach u Puchar Zakładów Azotowych. Później dochodziły mnie słuchy, że w tarnowskim klubie nie dzieje się najlepiej, że są zaległości finansowe i drużyna może nie dostać licencji na starty w ekstralidze. Byłem zły na siebie, że tak szybko podjąłem decyzję. Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy okazało się, że tamta umowa jest nieważna, ponieważ nie podpisali jej moi rodzice, i mogę jeździć w Rzeszowie. Ważną rolę odegrała też osoba Rafała Wilka, który jest trenerem rzeszowskiego zespołu, a z którym jeździłem w Krośnie. Chcę się rozwijać i Rzeszów jest klubem, który mi to umożliwi. Zresztą z działaczami i z panią prezes porozumiewamy się bez problemów.
- Nie. W sumie miałem cztery propozycje z ekstraligi oraz dwie z klubów I-ligowych. Jednak chcąc doskonalić swoją jazdę, zdecydowałem się na starty w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Jestem zadowolony z tego wyniku, chociaż szkoda biegu z Nickim Pedersenem, bo miałem szansę go pokonać. Ale tor jest bardzo dobry i liczę, że w przyszłym sezonie będę zdobywał sporo punktów dla rzeszowskiego zespołu.
- Nie lubię torów bardzo przyczepnych ani dziurawych. Najlepiej czuję się, gdy nawierzchnia jest lekko przyczepna i nawet po przegranym starcie można powalczyć.
- Nie wiem, czy będziemy coś zmieniać, bo ten sprzęt, jaki teraz mam, jest bardzo dobry. Pokazałem to nawet na memoriale, gdy walczyłem jak równy z równym z Pedersenem. Dlatego najprawdopodobniej będzie on cały czas tak samo przygotowywany. Ale na pewno będziemy próbować jeszcze go ulepszyć.
- W przyszłym roku będę jeździł tylko na jawach, bo mam szansę zostać zawodnikiem fabrycznym tej marki. Poza tym jawa jest dla mnie lepszym motocyklem niż GM.
- Najlepiej znam Dawida Lamparta i Mateusza Szostka, bo często startowaliśmy razem na zawodach. Teraz będę miał okazję poznać ich jeszcze lepiej. Rozmawiałem też krótko z Nickim Pedersenem, ale on w przyszłym sezonie nie będzie już tu jeździł.
- Nie chcę mówić o planach, bo później mogą się one nie spełnić. Po prostu w każdym meczu chcę punktować jak najlepiej. Na razie jestem zadowolony ze swoich dotychczasowych osiągnięć. Z roku na rok poprawiam swoją średnią i oby tak dalej.
- Jeszcze nie. Byłem tylko na stadionie, ale zostaję dłużej, więc może zobaczę Rzeszów wieczorem. Na razie pada śnieg, więc czuję się jak u siebie w domu w Żarnowicy.
- Na pewno będę uczestniczył też w treningach. Z prostego powodu - chcę, by moje wyniki były jak najlepsze. Dlatego też chcę jak najlepiej dopasować motocykle do rzeszowskiego toru.
- Już rozpocząłem lekkie przygotowania. A tak na poważnie za treningi wezmę się od stycznia. Będę grać w hokeja, jeździć na nartach, biegać. Chcę być bardzo dobrze przygotowany nie tylko sprzętowo, ale też kondycyjnie.
- W lidze czeskiej będę reprezentował barwy klubu ze Slan, podpisałem też kontrakt w duńskim Holsted. Liczę też na kontrakt w lidze szwedzkiej.
- Faktycznie, zdecydowanie więcej ludzi interesuje się hokejem czy piłką nożną. Jednak w mojej rodzinnej Żarnowicy żużel jest popularny. Dodatkowo żużlowcem był mój tato, więc w domu mówiło się głównie o tym. Tata znał się z panem Marianem Wardzałą, dzięki któremu trafiłem do Polski, a później do klubu z Krosna.
- Chodzę do trzeciej klasy szkoły średniej w Żarnowicy o profilu elektrotechnicznym i komputerowym.
- Jak już mówiłem, mój tato jeździł na żużlu, a w domu często oglądaliśmy żużel w polskiej telewizji. Wiele nauczyłem się, oglądając właśnie te relacje.
* Martin Vaculik - 17-letni żużlowiec ze Słowacji, który podpisał dwuletni kontrakt z Marmą Polskie Folie Rzeszów