• Link został skopiowany

Rewanż za porażkę sprzed 30 lat

Piłkarze GKS-u Tychy po raz 15 grają w rozgrywkach centralnych Pucharu Polski (sezony 1974/75-1984/85, 1993/94, 1994/95, 2005/06 i obecny). Ich największym osiągnięciem jest dotarcie do ćwierćfinału w sezonie 1976/77.

W drodze do niego tyszanie wygrali wtedy 4:1 na wyjeździe z Unią Oświęcim i 3:2 u siebie z Szombierkami Bytom. Wiosną 1977 roku, w walce o awans do półfinału, drużyna trenera Wacława Sąsiadka zmierzyła się z Legią Warszawa. Celem rywali, których prowadził wówczas Andrzej Strejlau, było wywalczenie trofeum. Pierwszego gola na obiekcie przy ul. Łazienkowskiej zdobyli jednak goście, a konkretnie Jerzy Kubica, który strzałem zza pola karnego pokonał reprezentacyjnego bramkarza Piotra Mowlika. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa: Kazimierz Deyna podał do Tadeusza Nowaka, a ten wyrównał. Niedługo potem szybki jak błyskawica Nowak (ksywa "Ferrari") strzelił zwycięskiego gola dla Legii, wykorzystując nieporozumienie bramkarza Eugeniusza Cebrata z obrońcą Marianem Piechaczkiem. Legia ostatecznie nie zdobyła pucharu, bo w półfinale przegrała 1:2 z Polonią Bytom.

Jesienią 1977 roku tyszanie po raz pierwszy, i jak do tej pory ostatni, spotkali się w Pucharze Polski z Wisłą Kraków. Sytuacja była podobna do obecnej. Krakowianie byli zdecydowanym faworytem meczu w Tychach. GKS właśnie spadł do II ligi, trenowana przez Oresta Lenczyka Wisła miała wiele gwiazd w składzie (m.in. Zdzisława Kapkę, Kazimierza Kmiecika, Henryka Maculewicza czy Adama Nawałkę) i była liderem ekstraklasy. W obecności sześciu tysięcy widzów niespodziewanie przeważali jednak gospodarze, ale świetnie bronił Janusz Adamczyk. W 88. minucie krakowski bramkarz popisał się kapitalną interwencją po strzale Romana Ogazy. Po 120 minutach wciąż było 0:0 i o awansie do kolejnej rundy zadecydowały strzelane w zapadających ciemnościach rzuty karne. W nich znowu swój kunszt pokazał Adamczyk, który okazał się lepszy od Kubicy i Kazimierza Szachnitowskiego. - Dobrze pamiętam tamten mecz - wspomina ten ostatni. - Wówczas przyświecało nam aktualne także dzisiaj hasło "bij mistrza". Wtedy walczyliśmy, byliśmy blisko zwycięstwa, ale się nie udało. Najwyższy czas wziąć rewanż - podkreśla tyski skrzydłowy z lat 70. o pseudonimie "Ayala" (od nazwiska długowłosego argentyńskiego piłkarza).

Warto dodać, że drużyna prowadzona przez Damiana Galeję zapewniła już sobie udział w wiosennym finale Pucharu Polski. Tyle że na szczeblu tyskiego podokręgu.

1976/77

1/16 18.8.1976 Unia Oświęcim - GKS Tychy 1:4 (0:2): Snadny (68.) - Ogaza (21.), Pawela (24. samobójcza), Kubica (60.), Szachnitowski (88.)

1/8 7.12.1976 GKS Tychy - Szombierki Bytom 3:2 (0:0): Szachnitowski (60., 70., 72.) - Siwek (50., 73.)

1/4 16.3.1977 Legia Warszawa - GKS Tychy 2:1 (0:0): Nowak (52., 65.) - Kubica (51.)

Legia: Mowlik - Topolski (38. Jagiełło), Cypka, Szczeszak, Ćmikiewicz - Lasoń, Deyna, Tumiński - Nowak, Białas, Dąbrowski.

GKS Tychy: Cebrat - Gdawiec, Piechaczek, Trójca, Ludyga - Kubica, Rasek, Potrawa (65. Janikowski) - Sztuka, Ogaza (58. Czarnynoga), Szachnitowski.

1977/78

1/16 27.9.1977 GKS Tychy - Wisła Kraków 0:0 (po dogrywce, karne 3:5)

GKS Tychy: Miernik - Rasek, Piechaczek, Gdawiec, Ludyga - Kubica, Potrawa (105. Guga), Kania - Czerwonka (46. Szachnitowski), Ogaza, Sztuka Ż .

Wisła: Adamczyk - H. Szymanowski, Maculewicz Ż , Gazda, Jałocha - Lipka, Kapka, Nawałka Ż , Wróbel (80. Rosół) - Kmiecik, Iwan (5. Pawlikowski Ż ).