Pojedynek w Erfurcie miał niesłychane tempo jak na wagę ciężką, przynajmniej do początku siódmej rundy. Do tego momentu urodzony w Kursku Sasza Powietkin młócił rękami w nadzwyczajnym tempie i trafiał tak ostro jak dwa tygodnie temu w Moskwie Sułtan Ibragimow Evandera Holyfielda.
Powietkin miał nawet trudniejsze zadanie niż Ibragimow nie tylko dlatego, że Byrd jest leworęczny, co niezwykle utrudnia praworęcznemu pięściarzowi pojedynek. Byrd - o czym przekonał się przed ponad trzema laty Andrzej Gołota - jest rewelacyjnym technikiem i mistrzem walki bez walki. Wije się jak piskorz, balansuje ciałem, amortyzuje ciosy, wspaniale pracuje nogami, we wszystkich tych elementach wykorzystując swoją szybkość. Gdyby był większy i miał nokautujący cios... Byłby skrzyżowaniem Foremana z Alim. Tymczasem Byrd wie doskonale - jako dużo lżejszy zawodnik wywodzący się z wagi średniej - że jedno uderzenie olbrzymów, z którymi walczy, może zakończyć pojedynek, a nawet więcej.
Praca nóg dawała skuteczną obronę długo, ale w końcu Byrd (40 zwycięstw, 4 porażki, 1 remis - z Gołotą) zaparkował przy linach i tam zamienił się w człowieka gumę. W stylu Muhammada Ali opierał się o liny i wykorzystując je, unikał ciosów przeciwnika. W szóstej rundzie walka nabrała takiego tempa i tak ściśle wypełniła się wymianami ciosów, że widownia wiwatowała. 13-letni syn Byrda Justin wkroczył do narożnika w przerwie i mówił do zbitego ojca: "Tato, nie opieraj się o liny". Na co Chris senior stwierdził: - Łatwo powiedzieć...
Krew z pękniętego łuku brwiowego i nosa Byrda barwiła spodenki, plamiła sędziego. Ale i Powietkin miał rozcięty prawy łuk. Potem tempo osłabło, za to Powietkin panował na ringu całkowicie. W połowie 11. rundy Joe Byrd rzucił na deski ręcznik, oszczędzając synowi większego lania.
Rosjanin jest kolejnym pięściarzem z terenów byłego ZSRR przebijającym się do czołówki wagi ciężkiej. Na renomowanej stronie internetowej Boxrec.com wśród najlepszej ósemki jest dwóch Ukraińców (Władimir Kliczko, Władimir Wirchis), trzech Rosjan (Ibragimow, Oleg Maskajew, Nikołaj Wałujew) i Rusłan Czagajew z Uzbekistanu. Oprócz nich Nigeryjczyk i Amerykanin. Sam Powietkin znalazł się dopiero na 13. miejscu rankingu, ale uznawany jest za tego, który jest w stanie zunifikować tytuły czterech federacji rządzących w wadze ciężkiej.
Rosjanin ma bardzo dobre warunki fizyczne (102 kg, 188 cm), jest świetnym technikiem, dysponuje nokautującym ciosem (11 nokautów na 14 zwycięstw). Nie zakończyła się nokautem m.in. walka ze starym lisem Larrym Donaldem, który powalić dał się tylko raz w karierze liczącej 50 walk. Powietkin nie miał sobie równych w amatorstwie - zdobył tytuły mistrza świata (bijąc po drodze Grzegorza Kiełsę), mistrza Europy i mistrza olimpijskiego. Po prostu ideał.
Jeśli 28-letni Powietkin pokona na początku przyszłego roku zwycięzcę pojedynku Calvin Brock - Eddie Chambers, który odbędzie się za tydzień, być może spotka się w Władimirem Kliczko o pas IBF należący do Ukraińca. Problem jest taki, że Kliczko czeka na decyzję federacji o zatwierdzeniu walki z Ibragimowem, mistrzem WBO.