Krzysztof Prendecki: Kochają się jak Kargul z Pawlakiem

- Najbardziej fanatyczni kibice widzieliby rywali na śmietniku historii, ale tak naprawdę nie potrafią bez siebie żyć - mówi socjolog Krzysztof Prendecki.

Marcin Lew: W niedzielę derby Rzeszowa. Co jest wyjątkowego w tego typu spotkaniach?

Krzysztof Prendecki: Emocje się udzielają, ciarki przechodzą po plecach zarówno kibicom, jak i piłkarzom, policja się specjalnie przygotowuje, a media podgrzewają atmosferę święta w mieście. Nakręca się spirala wielkiego wydarzenia.

Każdy kibic pewnie jakoś specjalnie się przygotowuje do takiego meczu...

- Oczywiście. Widać to nawet w propagandzie zachęcającej do wzięcia udziału w derbach. Na stronie internetowej kibice Stali nazwę Resovia i jej herb przedstawili w mniejszych rozmiarach niż własne. Kibicom Resovii natomiast słowo Stal już w ogóle nie przechodzi przez myśl i gardło, gdyż piszą tylko o "derbach przy ul. Hetmańskiej", a o Stali ani słowa. Jest jednak pewien postęp, gdyż nie piszą już, że to "klub przy ulicy Obrońców Stalingradu".

Według nich nie ma nic przyjemniejszego niż dokopać rywalowi zza miedzy?

- Kochamy się jak Kargul z Pawlakiem. Ten ostatni mawiał: "A po cóż nam nowych wrogów szukać, jak tu swoje na miejscu mamy, aaa?" Ci najbardziej fanatyczni widzieliby rywali na śmietniku historii, ale tak naprawdę, jak w "Samych swoich", nie potrafią bez siebie żyć.

W Rzeszowie często kibice obu klubów wyzywają się wzajemnie od Żydów. Skąd to się bierze?

- To nie tylko specyfika naszego miasta. Kluby, którym wyciąga się żydowskość, to Bayern Monachium, AS Roma, MTK Budapeszt czy Austria Wiedeń. Powodem głównym było to, że pierwsi właściciele lub kibice pochodzili ze środowisk żydowskich. W Rzeszowie takie zdarzenie nie miało miejsca, ani w przypadku kibiców, ani właścicieli. Określenie Żyd traktowane jest jako obelga. I nic więcej. Podejrzewam, że większość młodych kibiców prawdziwego Żyda widziała co najwyżej w telewizji.

Skoro "Żyd" to obelga, to pewnie wzbudza to agresję wśród grupy kibiców przeciwnika?

- Nie zawsze. Czasem jest traktowane z lekką ironią. Kibice Cracovii mają flagę "Naród wybrany - Cracovia pany", a jedna z bojówek przyjęła nazwę Jude-gang. W Londynie na Tottenhamie pojawiły się koszulki "Żydek4ever", a kibice Ajaxu flagi Izraela kupują przed stadionem i przyozdabiają nimi cały stadion.

W trakcie derbów pojawia się cała masa przekleństw. Czy to jest nieodłączny element takich spotkań?

- Tak. Nie tylko u nas. Jak siedziałem niedawno na stadionie Millwall, od liczby "fucków" pod adresem sędziego i drużyny przeciwnej uszy więdły. I nie przeszkadzało to nikomu, że był to sektor rodzinny, a wokół siedziało sporo dzieci. Skoro większość Polaków słyszy przekleństwa na ulicy, nie powinno to szokować. Stadion to nie teatr i niestety na te inwektywy jesteśmy narażeni.

Co się dzieje z kibicami, jak drużyna przegrywa? Tracą rezon?

- Wg Nicka Hornby, autora "Futbolowej gorączki", sympatycy drużyn, którym "nie idzie", cieszą się gorszą reputacją w myśl zasady - "może nie powodzi się nam w piłce nożnej, ale możemy skopać wam tyłki". Często bywa niespokojnie. Kilkanaście lat temu dziennik "A-Z" dał tytuł: "Resovia jak husaria", opisując nie zwycięstwo piłkarzy, a zdobycie i później zbiegnięcie ze skarpy na Piastów hordy szalikowców.

Dlaczego kibicujemy właśnie tej, a nie innej drużynie? Skąd bierze się przywiązanie do danego klubu?

- Wybór klubu to rzecz bardzo ważna. Złośliwcy mawiają, że niejeden przedkłada miłość do klubu nad miłość do swojej kobiety. Ale gdy w przypadku kobiety zwykle występuje zrządzenie losu, to w przypadku klubu często jesteśmy przypisani do miejsca zamieszkania. Powiedz mi, gdzie mieszkasz, a powiem ci komu kibicujesz. Bywa też, że pojawiają się sukcesy i wszystkie rozrachunki tracą sens, zmienia się barwy. Mamy do czynienia wtedy z tzw. przerzutami.

Skąd zatem hasła: Dziękuję ci tato, że jestem pasiakiem, że jestem Resoviakiem?

- Czasami ojciec zabiera syna na mecze i wtedy rodzą się pierwsze fascynacje. Wspomniany już kibic Arsenalu Nick Hornby pisze o katorgach ojców, gdy ich pociechy stały się kibicami niewłaściwego klubu. Leszek Mazan, znany krakowski szwejkolog, powiada, że trzeba zabierać na stadion od małego, bo wystarczy jeden błąd w procesie wychowawczym i młody może stać się wiślakiem.

Jak to się dzieje, że w trakcie meczów na rzeszowskich stadionach największą radość przynoszą wieści o porażce rywali zza miedzy?

- To naturalny odruch. Jerzy Pilch, znany pisarz i kibic Cracovii, podzielił się wrażeniem, że bardzo lubi chodzić na Legię, z uwagi na to, że gromi ona Wisłę. W Londynie, gdzie klubów jest bez liku, trudno mówić, żeby kibice darzyli miłością piłkę stolicy Albionu w całości.

Raz na jakiś czas pojawia się w Rzeszowie wizja połączenia klubów...

- Po wojnie władza w kraju, walcząc z inteligencją i tym co przedwojenne, chciała łączyć oba kluby. Nie trzeba chyba dodawać, że miałby ten klub nazywać się Stal. Gdy kilka lat temu pomysł łączenia powrócił, inicjator tego przedsięwzięcia usłyszał pod swoim adresem tyle epitetów, że łatwo by one zapełniły calutki słownik wyrazów obelżywych i pejoratywnych.

Czynnikiem scalającym kibiców może być tradycja?

- To dzięki niej kibice trwają. Nie wiodło się takiej Cracovii, która pałętała się jeszcze niedawno po III lidze, a rywal z drugiej strony błoń zdobywał mistrza. W stolicy klub Polonia był upokarzany przez wojskową Legię, która na domiar złego podbierała co lepszych piłkarzy. Mało tego, dodatek sportowy do "Gazety" ogłosił, że wolna Polska nie zaczęła się w 1989 r., ale dopiero wtedy, kiedy czarne koszule zdobyły mistrza Polski, czyli w 2000 r.

Historia może jednak dzielić. Spośród wielu wielkich spotkań ligowych w całej Europie to potyczka Barcelony z Realem Madryt uchodzi za derby Europy. Z jakich powodów tam występuje taka wrogość?

- Z powodów narodowościowych. Nawet w Barcelonie mecze z lokalnym Espanyolem nie cieszą się wielkim powodzeniem. Na Espanyol nie chodzą rdzenni Katalończycy, lecz głównie pro-hiszpańscy mieszkańcy innych części Hiszpanii i imigranci, którzy osiedlili się w grodzie Gaudiego. Za to jest całkiem uzasadniona nienawiść do "królewskich" z Madrytu. Zagorzały kibic Realu - Francisco Franco - zlikwidował Republikę Katalonii i nakazał wymordować wielu działaczy, trenerów i piłkarzy, "dumy Katalonii".

Istnieją też podziały na płaszczyźnie religijnej, jak to jest w Glasgow...

- Religia towarzyszyła im od początku, gdyż katolicki FC Celtic został formalnie założony w sali Kościoła Świętej Marii. Zauważa się przy tym brak ekumenizmu. Artur Boruc, który przed protestanckimi kibicami Rangersów robi znak krzyża, jawnie prowokuje, a prasa na wyspach ma o czym pisać. Na dalszy plan schodzą stereotypy na temat mieszkańców tego kraju. Takie jak ten stary dowcip: "Celtic Glasgow - Glasgow Rangers... Za chwilę zacznie się mecz... Rzut monetą... Wynik: 25.000 ofiar."

Niepokoje i przemoc na imprezach sportowych to jednak nie wymysł naszych czasów. Pisze Pan o tym w książce "Kuracja wiedzą".

- Zgadza się. Do niepokojów dochodziło już podczas wyścigów rydwanów w starożytnym Rzymie, tam też można doszukać się zalążku pierwszych szalikowców, gdyż każdy rydwan miał swoje barwy, a kibice machali wstążkami w odpowiednim kolorze. Do sytuacji zakłóceń porządku na stadionach brytyjskich dochodziło i przed I wojną światową. W Polsce przedwojennej grady kamieni żegnały na wyjazdach Pogoń Lwów i Cracovię, podczas meczowej bójki zginął kibic Unii Sosnowiec, kibice ŁKS-u i Cracovii próbowali zlinczować sędziego, w Bielsku pan z gwizdkiem zdążył przed podobnym tłumem zbiec do tramwaju

A w okresie międzywojennym piłkarze Resovii zostali pobici w Dolinie Janowej...

- Dodajmy, że w tłumie bijących były kobiety z parasolkami i policjant wezwany na miejsce bójki.

Czy podczas spotkań derbowych zawsze musi być niebezpiecznie? Jak to wygląda w innych krajach?

- Zadymy podczas derbów Rzymu czy na linii Ateny - Pireus stały się normą. Ba, nawet w spokojnej Danii, gdzie na stadiony przychodzą całe rodziny i zwykle panuje sielska atmosfera, nerwy też biorą górę. Podczas derbów Kopenhagi Broendby - FC Kopenhaga pojawiły się problemy z rozdzieleniem walczących kibiców, kilkunastu zostało aresztowanych.

Krzysztof Prendecki - socjolog z Politechniki Rzeszowskiej. Autor książki "Kuracja wiedzą", w której porusza m.in. problem przemocy pozaboiskowej

Gdzie po bilety na derby?

*Stadion Stali: bar w budynku klubowym od godz. 11 do 17

Ceny biletów: 15 zł (normalny), 10 zł (ulgowy), dzieci do lat 12 pod opieką osoby dorosłej wstęp za darmo.

*Kasy biletowe: zostaną otwarte o godz. 9 w niedzielę

*Stadion Resovii: budynek klubowy od godz. 9 do 15 oraz bar Malta od godz. 14 do 20 (dotyczy tylko kibiców Resovii, którzy chcą się udać na mecz w zorganizowanej grupie i siedzieć w specjalnie wyznaczonym sektorze).

Ceny biletów: 10 zł.

Pucharowo przed derbami

Wczoraj rozegrano mecze piątej rundy okręgowego Pucharu Polski, w okręgu Rzeszów-Dębica. Rzeszowska Stal wygrała w Krasnem z Crasnovi 4:2, a Resovia w Niechobrzu pokonała Jedność 2:1. Elektrociepłownia dostała wolny los.