Legia - Widzew 3:1

Mistrz, mistrz!!! Legia mistrz!!! - niosło się przy Łazienkowskiej tuż po trzecim golu dla warszawian. Legia zwyciężyła Widzew 3:1 i pobiła klubowy rekord kolejnych wygranych z rzędu. To zwycięstwo numer siedem. Rekordu nie pobije Jan Mucha. W końcu puścił gola - po 634 minutach

W tabeli przed meczem oba zespoły dzieliło 13 miejsc. Widzew zajmował miejsce barażowe, nie wygrał żadnego spotkania. Legia szła jak burza - sześć wygranych, sześć do zera. Różnica na boisku nie była tak duża, bo Widzew na długo stworzył zaporę nie do przebycia.

Wczoraj, w pierwszej połowie, najgroźniejszym napastnikiem był... Aleksandar Vuković. Na samym początku meczu omal nie strzelił samobója, ale Jan Mucha jeszcze nie dał się pokonać. Po półgodzinie 28-letni kapitan Legii zachował się jak łowca goli. Po dośrodkowaniu Edsona, błędzie Bartosza Fabiniaka i uderzeniu Rogera wbił piłkę do siatki. Legia poczuła się pewnie i zaczęła grać nonszalancko, wręcz lekceważąco. Błąd przytrafił się Dicksonowi Choto, który zupełnie zlekceważył rywala przy rzucie rożnym. Przegrał pojedynek główkowy, w ogóle nie skacząc do dośrodkowania. Joseph Oshadogan wycofał piłkę do Piotra Kuklisa i był remis. Mucha nie puścił gola w sześciu kolejnych spotkaniach - puścił w siódmym. W klubowej historii został na trzecim miejscu - cztery minuty za Grzegorzem Szamotulskim.

W drugiej połowie mecz był wyrównany przez 20 minut. Widzew tylko walczył, przeszkadzał, a po stracie piłki całą drużyną cofał się na własną połowę. W środku tłok był jak w autobusie w godzinach szczytu. Legia napierała z całych sił. Widzew długo wydzierał Legii punkt. Największą słabością warszawian była bowiem nieskuteczność. Kiedy jednak łodzianom zaczęło brakować sił - przez większą część meczu biegali za piłką, a nie z piłką - w końcu skapitulowali.

Najpierw Takesure Chinyama strzelił płasko w lewy róg, później Edson przebiegł z piłką prawie pół boiska i efektownym strzałem ustalił wynik. Załamani łodzianie już się nie podnieśli.

Legia triumfuje, triumfuje też jej trener Jan Urban. Wczoraj po raz kolejny pokazał, że nie ma dla niego zawodników niezastąpionych. Na ławce rezerwowych po raz kolejny usiadł Serb Miroslav Radović, a w drugiej połowie - kiedy zespołowi nie szło - trener zdjął z boiska... kapitana. Vukovicia zastąpił Martins Ekwueme. Wszyscy rezerwowi (także Chinyama wszedł z ławki) grali niemal bezbłędnie. A za tydzień, w piątek, Legia jedzie do Kielc, gdzie zagra z prowadzonym przez legendę klubu z Łazienkowskiej - Jacka Zielińskiego - Kolporterem-Koroną.

LEGIA 3 (1)

WIDZEW 1 (1)

Strzelcy bramek

Vuković (24., po dośrodkowaniu Edsona i uderzeniu Rogera), Chinyama (70., z podania Edsona), Edson (77., po indywidualnej akcji, ale podawał w środku pola Rzeźniczak) - Kuklis (36., po zagraniu Stawarczyka)

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Grosicki (73. Radović), Vuković (58. Ekwueme), Giza, Roger, Edson Ż - Grzelak (62. Chinyama)

Widzew: Fabianiak - Kłos (84. Szeliga) , Oshodogan Ż , Stawarczyk, Broź (79. Napoleoni) - Budka, Kuklis Ż, Panka, Bogunović, Mierzejewski (67. Jamruz) - Piechna

Widzów: 11,7 tys.

Sędziował: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.