Torunianie w poprzednim sezonie zajęli szóste miejsce - teraz sponsorzy oczekują znacznie lepszego rezultatu. Ale TKH ma zespół nierowny - obok zawodników już klasowych, są gracze bez doświadczenia.
Szkoleniowiec: zmiana na plus
Pierwszym krokiem działaczy TKH było zwolnienie trenerów Miroslava Doleżalika i Stanisława Byrskiego. Pierwszego włodarze klubu ściągnęli z budowy z Wielkiej Brytanii. To był błąd. Doleżalik nie potrafił dobrze przygotować zespołu. Jedyne, z czego zasłynął to rzut pisakiem w sędziego. Zrezygnowano z niego, tak jak i z Byrskiego - w przypadku tego drugiego to błąd. Rodowity torunianin miał doskonały kontakt z zawodnikami. Zwolnienie obu szkoleniowców jeszcze przed zakończeniem zeszłego sezonu odbiło się mocnym echem w środowisku hokejowym. To także jeden z powodów, że zarówno trenerzy jak i zawodnicy niechętnie podejmowali rozmowy z toruńskimi działaczami.
W tym sezonie hokeistów TKH będzie prowadził Marian Pysz. To doświadczony szkoleniowiec, który w przeszłości był trenerem Podhala Nowy Targ. Stoczniowca Gdańsk i ostatnio Legii Warszawa. Pysz jest bratem Wiktora, który szkoli zespół Wojasa/Podhale. Atuty M. Pysza to szerokie kontakty w środowisku hokejowym a także stanowczość. - Nie ma u mnie miejsca na lenistwo. Zawodnik będzie przygotowany do sezonu tak, jak będzie się do tego przykładał. Jeśli gracz nie będzie walczył na lodzie, u mnie miejsca w drużynie nie otrzyma - stwierdził Pysz.
Bramkarze: co z Wawrzkiewiczem?
W składzie TKH jest czterech golkiperów: Przemysław Dalke, Michał Plaskiewicz, Daniel Kachniarz i Tomasz Wawrzkiewicz. Ten ostatni od kilku sezonów jest czołową postacią toruńskiej drużyny. Jednak nie wiadomo, czy nadal będzie mógł grać. Po skomplikowanej operacji barku Wawrzkiewicz nie jest jeszcze w pełni sił. Przechodzi rehabilitację i czeka na opinie lekarzy. Możliwy jest najgorszy scenariusz - zakończenie kariery. Bez Wawrzkiewicza siła TKH byłaby znacznie mniejsza, a o miejsce w składzie rywalizowaliby niedoświadczeni Kachniarz z Plaskiewiczem.
Obrońcy: niewielu do wyboru
Trudno o optymizm. W składzie jest tylko siedmiu defensorów - w tym borykający się z bólami kręgosłupa kapitan zespołu Robert Fraszko. Odejście Łukasza Sokoła i Jarosława Kłysa jest ogromnym osłabieniem drużyny. Szczególnie ten ostatni był mocnym punktem zespołu. W ich miejsca zaangażowano Wladimira Burila, Rafała Cychowskiego, Zoltana Kubata i Macieja Semeniuka. Najcenniejszym wzmocnieniem będzie ten pierwszy - ostatnio grał w Wojasie Podhale. Atutem Burila jest potężny strzał i doświadczenie. Cychowski nie znalazł uznania w oczach trenera Wojciecha Matczaka w GKS Tychy, a jego forma była daleka od ideału. Jednak, że grać w hokeja potrafi pokazał to zdobywając bramki dla Stoczniowca Gdańsk. Kubat to wielka niewiadoma. Jego statystyki w lidze słowackiej były przeciętne i znacznie gorsze od Mateja Bukny, który wcześniej w TKH niczym się nie wyróżniał. Semeniuk przez ostatni rok nie grał w hokeja, ale w tego zawodnika wierzy Pysz. - W Stoczniowcu dawniej prezentował się bardzo dobrze. Ma możliwości - stwierdził szkoleniowiec TKH. Biorąc pod uwagę, że w sezonie torunianie rozegrają ponad 50 spotkań, może się okazać, że ławka obrońców jest o wiele za krótka.
Napastnicy: wartościowy duet
Zespół opuściło trzech zawodników: Tomasz Proszkiewicz, Martin Ambruz i Jewgienij Bucharan. Strata zwłaszcza pierwszego z nich jest bardzo dotkliwa. Miał duży wpływa na postawę kolegów, a także potrafił strzelać bramki i celnie podawać lepiej ustawionym partnerom z drużyny. Zastąpić Proszkiewicza będzie bardzo ciężko. Udało się za to pozyskać Petera Hurtaja - to jedyny zawodnik, który nie był niepotrzebny swojej byłej drużynie - Stoczniowcowi Gdańsk. Z tym hokeistą można wiązać spore nadzieje - jest bardzo szybki i co najważniejsze skuteczny. Wzmocnieniem powinien okazać się także Michal Mravec, który w przeszłości grał już w Toruniu. Michał Zubek, Tomasz Koszarek i Mariusz Jastrzębski będą jedynie uzupełnieniem składu niż jego wzmocnieniem. Jedynie ten ostatni zaliczył kilka udanych występów W Comarch/Cracovii.