Idea-Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 87:59

Koszykarze Idei-Śląsk Wrocław pokonali w Zakopanem w meczu sparingowym Wisłę Kraków 87:59

Idea-Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 87:59

Koszykarze Idei-Śląsk Wrocław pokonali w Zakopanem w meczu sparingowym Wisłę Kraków 87:59

W tym samym hotelu, w którym zakwaterowani byli w Zakopanem koszykarze Idei-Śląsk mieszkał Adam Małysz, ale, co dziwne, więcej autografów w hotelowym hallu rozdawali kibicom wrocławianie. Zainteresowanie wrocławskimi koszykarzami w Zakopanem było bowiem duże. Niemal każdy ich trening oglądało po kilkadziesiąt osób. Zdziwienie budził więc fakt, że na dziesięć minut przed zaplanowanym na godz. 18. sparingiem z Wisłą Kraków trybuny hali, w której miał być rozegrany mecz nie były jeszcze wypełnione kibicami. Spowodowane to było opóźnieniem spotkania o ponad pół godziny. Krakowski zespół jadąc autokarem, utknął w korku na Zakopiance, gdzie doszło do bardzo groźnego wypadku. Kiedy jednak autokar w końcu dotarł do Zakopanego na trybunach, na rozpoczęcie spotkania czekał już niemal komplet publiczności. Byli wśród nich przypadkowi wczasowicze, którzy przyszli pooglądać zespół Śląska z czystej ciekawości, ale też kibice, którzy na to spotkanie przyjechali specjalnie. Rodzina z Zachodniopomorskiego przyjechała do Zakopanego już o godz. 13., by na pewno dostać bilety. - Szczególnie ciekaw jestem jak zagrają "nasi", to znaczy koszykarze Śląska pochodzący ze Stargardu Szczecińskiego - Rafał Bigus i Paweł Wiekiera - tłumaczył ojciec dwóch synów towarzyszących mu na trybunach. - A poza tym moi chłopcy też grają w koszykówkę, niech podpatrują najlepszych.

Kiedy w końcu chwilę po 18. na parkiet wbiegli Wiślacy, okazało się, że mają za sobą publiczność. Otrzymali owację o wiele głośniejszą niż mistrzowie Polski. W składzie krakowskiego zespołu zobaczyliśmy dwóch graczy znanych z parkietów ekstraklasy - Krzysztofa Morawca i wrocławianina Andrzeja Wierzgacza. Na ławce trenerskiej zaś, równie dobrze znanego w Hali Ludowej Wojciecha Kobielskiego, niegdyś wiecznego drugiego trenera we Włocławku.

Śląsk zagrał bez Dominika Tomczyka, który ze względu na niedawną kontuzję zacznie grać w sparingach dopiero we wrześniu. Od pierwszych minut meczu widać było, że obie drużyny są na zupełnie innym etapie przygotowań. Gracze Wisły początkowo sprawiali lepiej dysponowanych rzutowo. Koszykarze Śląska - jak przewidział dzień wcześniej trener Piero Bucchi - zanim złapali właściwy rytm gry, rzucali piłką po ścianach. Poza tym zupełnie się nie rozumieli. To właśnie dlatego po pierwszych dwóch kwartach Michael Hawkins miał więcej strat niż zdobytych punktów.

Słabo zaczął też drugi Amerykanin Fred Vinson. Nie trafiał z czystych pozycji, notował straty, ale pokazał też, że ma wielkie możliwości. Kilka zagrań w jego wykonaniu znamionowało klasę, a po przerwie zobaczyliśmy, że może być zawodnikiem kluczowym w ofensywie.

Przez niemal całą pierwszą część meczu na pozycji centra występował Rafał Bigus. Zaczął słabo. Rywale blokowali go, zbierali mu piłki z tablicy, ale z czasem grał coraz lepiej. Dobrze ustawiał się pod koszem i umiejętnie wykorzystywał przewagę wzrostu. Był skuteczny i już do przerwy zdobył 16 punktów.

Wówczas Śląsk punktował głównie z dystansu. I trzeba przyznać, że ten element gry może być rzeczywiście dużą siłą Śląska. Oprócz wspomnianego Vinsona zaczął trafiać też Hawkins. Z polskich zawodników bardzo dobrze zagrał zaś Paweł Wiekiera - aktywny na deskach i dobry rzutowo. Już po pierwszej połowie miał na koncie dwa trzypunktowe trafienia. Pożytek będzie też na pewno z Branko Milisavljevicia. Trochę co prawda pozował wczoraj na gwiazdę i z nonszalancją traktował rywali, ale w obronie grał niezwykle twardo. W sparingu z Wisłą nie znalazły potwierdzenia opinie o tym graczu, który podobno jest solistą i trudno go przekonać do taktyki gry zespołowej. Tym razem grał z drużyną.

Trener Bucchi bardzo spokojnie reagował na wydarzenia na boisku. Co prawda, gdy po po trzech minutach Wisła prowadziła 6:1 musiał wziąć czas, ale nie zrobiło to na nikim wrażenia. Na nieudane zagrania swych graczy reagował bez zdenerwowania. Za to trener Kobielski zachowywał się jakby grał o mistrzostwo Polski. Najbardziej krzyczał na sędziów, ale zawodnikom krakowskim też się obrywało.

Prawdziwą siłę Śląska było widać w ostatniej trzeciej kwarcie wygranej najwyżej. Przez siedem minut rywal nie zdobył punktu.

- Widać było u moich zawodników brak zgrania, po prostu gry pięciu na pięciu. Na złapanie właściwego rytmu gry czekaliśmy 20 minut. Drugą połowę wygraliśmy już bardzo wysoko, choć wynik w tym meczu to sprawa drugorzędna - ocenił po meczu Bucchi. - Po graczach amerykańskich widać jeszcze zaległości treningowe. Muszą się wzmocnić fizycznie. Za to dobrze oceniam Rafała Bigusa. Wszyscy wiemy, że będzie nam bardzo potrzebny, dlatego gra tak dużo i wciąż będzie grał. Bo nam teraz jest najbardziej potrzebna jak najwięcej gry w pełnym składzie - podsumował trener Śląska.

Idea Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 87:59

Kwarty: 18:16, 25:21, 18:16, 26:6.

Śląsk: Hawkins 10 (1), Vinson 20 (4), Zieliński 7, Wiekiera 14 (3), Bigus 17 oraz Adomaitis 11 (1), Milisavljević 6, Adamek 2, Skibniewski 0, Gryszko 0.

Wisła: Bżykot 6, Dymacz 8, Salomon 9, Morawiec 8, Wierzgacz 14 oraz Kwadrans 6 (2), Sokół 6, Mleczko 2, Wąs 0, Kaliciński 0.