Kruczek: Praca dała efekty

- Efekty dała ciężka praca. Przemyślany plan treningowy i doświadczenie zawodnika - powiedział w Planicy Łukasz Kruczek, drugi trener kadry skoczków

Kto wpadł na pomysł, żeby wziąć trenera Lepistoe na barana?

Łukasz Kruczek: Zbyszek Klimowski. Hannu był przerażony. Mówił, że się boi być tak wysoko.

Czy to sukces większy niż mistrzostwo świata?

- Uważam, że tak. To pokazuje, jak zawodnik jest wielki w całym sezonie. Mistrzostwa to mimo wszystko przypadek. Tegoroczne w Sapporo były akurat sprawiedliwe. Ale zdarzali się i przypadkowi zwycięzcy, którzy wcześniej nie wygrali żadnego konkursu PŚ. Zdobywca Pucharu jest jak mistrz Formuły 1.

Sezon się nie układał.

- Cały czas wiatr wiał nam w oczy, to znaczy w plecy. Adam od początku skakał dobrze, brakowało tylko drobnych szczegółów. Tu się przewrócił, tam był zły wiatr, zawsze coś. Brakowało kropki nad i.

Trudno było utrzymać wiarę?

- Od połowy sezonu już nie. Strata do liderów cały czas była wielka. Drugi oddech złapaliśmy dopiero, kiedy przyszło załamanie formy Schlierenzauera i Jacobsena. Wtedy drzwi uchyliły się trochę szerzej.

Jak to się stało, że Adam był w dobrej formie przez cały sezon?

- Efekty dała ciężka praca. Przemyślany plan treningowy i doświadczenie zawodnika. Adam jest mocno wytrenowany. Utrzymał wysoką dyspozycję. Skumulowały się i zaprocentowały poprzednie sezony.

Kiedy trenerzy uwierzyli, że Kryształowa Kula jest Adama?

- Gdy odwołano drugą serię.

Hannu twierdzi, że popracuje z kadrą jeszcze rok, a potem Pan i Zbigniew Klimowski będą już gotowi przejąć Adama.

- Nie słyszałem tego, ale wiem, że chce popracować jeszcze dwa lata, a potem iść na emeryturę. Nie chcę mówić, czy jestem gotowy. Nie można przewidzieć, ile jeszcze Adam będzie skakał. Formę ma wysoką, ale mogą zadecydować inne okoliczności, które teraz trudno przewidzieć.

Jak będziecie świętować?

- Po drodze wcale. Wypiliśmy tylko po lampce szampana i do domów.