Łukasz Kruczek: Zbyszek Klimowski. Hannu był przerażony. Mówił, że się boi być tak wysoko.
- Uważam, że tak. To pokazuje, jak zawodnik jest wielki w całym sezonie. Mistrzostwa to mimo wszystko przypadek. Tegoroczne w Sapporo były akurat sprawiedliwe. Ale zdarzali się i przypadkowi zwycięzcy, którzy wcześniej nie wygrali żadnego konkursu PŚ. Zdobywca Pucharu jest jak mistrz Formuły 1.
- Cały czas wiatr wiał nam w oczy, to znaczy w plecy. Adam od początku skakał dobrze, brakowało tylko drobnych szczegółów. Tu się przewrócił, tam był zły wiatr, zawsze coś. Brakowało kropki nad i.
- Od połowy sezonu już nie. Strata do liderów cały czas była wielka. Drugi oddech złapaliśmy dopiero, kiedy przyszło załamanie formy Schlierenzauera i Jacobsena. Wtedy drzwi uchyliły się trochę szerzej.
- Efekty dała ciężka praca. Przemyślany plan treningowy i doświadczenie zawodnika. Adam jest mocno wytrenowany. Utrzymał wysoką dyspozycję. Skumulowały się i zaprocentowały poprzednie sezony.
- Gdy odwołano drugą serię.
- Nie słyszałem tego, ale wiem, że chce popracować jeszcze dwa lata, a potem iść na emeryturę. Nie chcę mówić, czy jestem gotowy. Nie można przewidzieć, ile jeszcze Adam będzie skakał. Formę ma wysoką, ale mogą zadecydować inne okoliczności, które teraz trudno przewidzieć.
- Po drodze wcale. Wypiliśmy tylko po lampce szampana i do domów.