Canal +: Należy surowo karać za korupcję

- Kluby uwikłane w korupcję muszą zostać ukarane! Jeżeli wyroki nie zapadną szybko i nie będą surowe, zastanowimy się z prawnikami, co dalej z pieniędzmi, które przekazujemy ligowcom - ostrzega Arnaud de Villeneuve, szef Canal + w Polsce

Przemysław Iwańczyk, Rafał Stec: Piłka nożna w Canal +...

Arnaud de Villeneuve:* Odwrotnie: Canal + to przede wszystkim piłka nożna. Piłka nożna i film to filary sukcesu naszej stacji zarówno we Francji, jak i nad Wisłą. Nasze wejście na polski rynek wiele zmieniło, jeśli chodzi o standardy pokazywania futbolu. Inwestycja w polską ligę była nieproporcjonalnie duża w stosunku do założeń, ale wynikało to z tego, że chcieliśmy nadać polskiej piłce odpowiedni image. Uznaliśmy, że warto.

Aż wszystko zniszczyła korupcyjna bomba...

Rzeczywiście, tego nie było w scenariuszu. Przeżyliśmy szok. Teraz jest ważne, by to, co się stało, wszystkich czegoś nauczyło.

Pierwszy poważny sygnał stacja dostała półtora roku roku temu, kiedy Piotr Dziurowicz ujawnił w "Gazecie" skalę - wstrząsającą skalę - korupcji w polskiej piłce. Czegoś Pana to nauczyło?

Powiedziałem wówczas jasno, że Canal + nie godzi się, by pieniądze z naszego kontraktu na ligowe transmisje były przekazywane bez kontroli. Czuję się podwójnie odpowiedzialny za naszych abonentów, bo jesteśmy płatną telewizją, więc naszym obowiązkiem jest nie tylko przygotować odpowiedni produkt, ale też w pewnym sensie dobrze zainwestować pieniądze widzów. Są też akcjonariusze, którzy nam ufają. Po wybuchu afery spotykałem się z działaczami PZPN, a później Ekstraklasy SA, która przejęła rozgrywki. Żądałem, by sprawa została wyjaśniona.

Wiem, że ten proces może potrwać, ale ludzie i kluby zaangażowane w korupcję muszą zostać ukarane. Jeżeli sankcje nie zapadną dostatecznie szybko i nie będą odpowiednio surowe, razem z prawnikami zastanowimy się, co dalej z kontraktem. Czy go renegocjować, czy może podjąć inne kroki. Po ostatnich rozmowach mam zaufanie do ludzi, którzy powinni rozwiązać problemy polskiej piłki. Czekam na efekty ich pracy i decyzje, które zmienią obraz polskiej piłki i kierunek, w jakim podąża.

Kluby uwikłane w korupcję bronią się: to nie my, to tylko niektórzy z naszych działaczy. A gdyby zdegradowano już teraz kilka zespołów, lidze groziłby chaos. Co Pan na to: karać winne osoby czy kluby?

Nie jestem ani prokuratorem, ani sędzią, ale po tym, co słyszę, spodziewam się kar i dla działaczy, i dla klubów. Zarówno sankcji finansowych, jak i odbierania punktów lub wręcz degradacji. Pochopne decyzje nie są wskazane, tym bardziej że podejrzane mecze dotyczą odległej przeszłości. Każdy przypadek trzeba dokładnie zbadać. Nie chcę ścinać głów, bo każdy ma prawo do obrony. Nie ma jednak mowy, by przyszły sezon rozpoczął się z udziałem drużyn, które zamieszane są w korupcję. To absolutnie ostateczny termin. Powiedziałem to dwa razy, trzeci raz już nie powtórzę! Nie zamierzam, mówiąc kolokwialnie, dać się robić w konia.

Jeśli wyroki nie zapadną natychmiast, nie boi się Pan, że widz będzie śledził rundę wiosenną w poczuciu głębokiej niesprawiedliwości? Na przykład oglądając Arkę Gdynia, która zdaniem prokuratury ustawiła 26 meczów i tylko dlatego awansowała do pierwszej ligi?

Czas oczekiwania na kary to cena, jaką płacimy za wszystko, co się stało. W naszym kontrakcie z Ekstraklasą jest zapis, że pokazujemy wszystkie mecze. Nie możemy wyłączyć Arki, nie mając podstawy prawnej. Dlatego bardzo uważnie przyglądamy się rozwojowi sytuacji. Już wkrótce rozpocznie się kolejny przetarg na pokazywanie ligi. Nie zgadzamy się, by pieniądze przekazane klubom były czekiem w ciemno. Na razie kupujemy produkt, za który słono płacimy, ale nie mamy informacji od drugiej strony, co z pieniędzmi się dzieje. Tak dalej być nie może, żądamy przejrzystości. To dotyczy też organizacji przetargu.

Czy po wywiadzie Dziurowicza zaczęliście choć częściowo kontrolować, co kluby robią z waszymi pieniędzmi?

Tu, niestety, nic się nie zmieniło. Pierwszym etapem poprawy sytuacji było jedynie przejęcie rozgrywek i kontraktu przez Ekstraklasę [C+ podpisywał umowę z PZPN]. Jej szef zapewnił mnie, że kluby będą transparentne. Zaufałem mu. Wiem, że to dopiero teraz stało się możliwe, bo wcześniej ligą rządziły skostniałe struktury PZPN. Zresztą gdyby nie to, że naszym partnerem jest już Ekstraklasa, a nie związek, w polskiej piłce już by nas nie było.

Teraz Zbigniew Boniek proponuje, by rozgrywki powiększyć do 18 zespołów, by nikt automatycznie nie spadł do drugiej ligi (ostatni zespół grałby baraż z drugoligowcem), oczywiście z wyjątkiem karnie zdegradowanych...

Bardzo szanuję Zbigniewa Bońka, ale na to naszej zgody absolutnie nie ma. Po pierwsze, nie chcemy rezygnować z walki klubów o utrzymanie się w lidze, a po drugie nie należy zmieniać reguł w trakcie rywalizacji.

Zdaje Pan sobie sprawę, że po podpisaniu pierwszego kontraktu Canal + z PZPN, kiedy kluby nie musiały jeszcze spełniać wymogów licencyjnych, większość pieniędzy [100 mln dol.] przejadły lub utopiły w korupcji?

Chciałbym widzieć w tym wszystkim coś dobrego. Jestem przekonany, że jednak część środków została przeznaczona na poprawę infrastruktury. Jakiś krok został zrobiony, na stadionach są krzesełka, podgrzewane boiska. Biorąc pod uwagę ilość pracy i inwestycji, jakie w Polsce trzeba włożyć w bazę, nie przyszłoby mi do głowy, że komukolwiek zostanie jeszcze na łapówki.

To nie był krok, lecz co najwyżej kroczek. Dlaczego nie zobowiążecie klubów, by określoną część pieniędzy otrzymanych od Canal + wydawały na stadiony, boiska treningowe etc.?

Idziemy w tym kierunku. Jawne finanse klubów to absolutny warunek, a inwestycje w infrastrukturę muszą stać się podstawą wydatków. W nowej propozycji kontraktu wysokość wypłat chcemy też bardziej uzależnić od wyników. Jestem nawet gotów płacić bonusy za występy w europejskich pucharach, by nagradzać drużyny promujące polski futbol za granicą.

Nie boi się Pan, że afera korupcyjna, zwłaszcza po zatrzymaniu eksperta Waszej stacji Wita Żelazki, uderzy w wizerunek Canal +?

Nawet przez chwilę tak nie pomyślałem, przecież nasi widzowie wiedzą, z jaką pasją pokazujemy piłkę. Ucierpiał sam futbol, nie my. Zresztą zamanifestowaliśmy naszą niezgodę na to, co się dzieje, odwołując galę Piłkarskich Oscarów. A obecność naszych kamer na stadionach ma przyczynić się do tego, by korupcję wyeliminować.

Załóżmy, że kluby nie zostaną ukarane w stopniu odpowiadającym ich przewinieniom. Wystartujecie w kolejnym przetargu po ligę?

- Myślimy o przyszłości, bo z myślą o lidze inwestujemy wóz transmisyjny, który od przyszłego sezonu ma realizować transmisje w systemie High Definition. Ale do przetargu nie przystąpimy, jeśli afera korupcyjna nie zostanie wyjaśniona. Nie ma takiej możliwości. Dotąd byliśmy zbyt ufni, ale wyciągnęliśmy wnioski i nie będziemy już przekazywać pieniędzy w ciemno.

* Arnaud de Villeneuve, szef Canal + w Polsce od 2002 roku

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.