Grzegorz Kubicki: Prokom nie potrzebuje wzmocnień na rozgrywki w kraju

W Sopocie trwają gorączkowe poszukiwania nowych graczy, w klubie denerwują się, że nie mogą znaleźć nikogo wolnego w Europie, że ktoś okazał się szybszy lub zapłacił więcej, a rozmowy z koszykarzami w USA się przeciągają. Wszystko przebiega w nerwowej atmosferze, w pośpiechu, a mimo to na razie nie udało się pozyskać nikogo nowego (poza Rafałem Frankiem). Godzina zero wybiła we wtorek - Prokom nie może już zgłosić nikogo nowego do rozgrywek Euroligi. W Sopocie nie zaprzestali jednak działań. Przecież jest jeszcze jedna szansa, druga godzina zero, bo nowych graczy do Dominet Bank Ekstraligi można zgłaszać do 15 lutego.

Pytanie tylko - po co?

Prokom zbudował w tym sezonie wyjątkowo mocny zespół, za wyjątkowo duże pieniądze. Sprowadzono gwiazdy - Husajna Besoka czy Justina Hamiltona, które miały gwarantować nową jakość nie tylko w lidze polskiej, ale znacząco pomóc Prokomowi w rozgrywkach Euroligi. Mistrz Polski nie powala jednak swoją grą na kolana (kibice narzekają niemal po każdym meczu), cudem awansował do Top 16 Euroligi. Mimo to zrealizował oficjalny cel na pierwszą część sezonu - jest w najlepszej szesnastce Europy. W Top 16 będzie już zdecydowanie trudniej, bo Panathinaikos Ateny, Barcelona i Efes Pilsen Stambuł to nie RheinEnergie Kolonia, Le Mans czy osłabione Climamio Bolonia. Każda wygrana będzie sukcesem i niespodzianką. Nawet gdyby Prokom zdążył się wzmocnić.

Problem nie jest zatem związany z Euroligą, ale niespodziewanie z rozgrywkami w kraju. W Sopocie zaczęli się bowiem obawiać o obronę mistrzostwa Polski, zaczęto dostrzegać, że czwarty tytuł z rzędu nie jest wcale taki oczywisty, że szczytem marzeń innych drużyn nie jest tylko wicemistrzostwo kraju. Obawa ta wzmocniła się po ostatnim turnieju o Puchar Polski, w którym Prokom - choć grał w swojej hali - najpierw miał trudną przeprawę z Turowem Zgorzelec, a potem przegrał zasłużenie finał z Anwilem Włocławek.

W Sopocie uznali, że groźny od początku sezonu Turów czy wzmocniony ostatnio Anwil to niebezpieczni rywale. I Prokom też postanowił się wzmocnić. Czy jest jednak sens, aby wydawać kolejne pieniądze na trzynastego czy czternastego zawodnika w kadrze (każdy gracz z obecnego składu ma gwarantowany kontrakt), a może nawet dodatkowo na wykupienie kontraktu nowego koszykarza (koszykarzy) z innego klubu? Przecież Prokom ma już w kadrze 12 dobrych zawodników, których szefowie klubu i trener Kijewski chcieli mieć od początku!

Rywale, także Anwil i Turów, tylko marzą o takim komforcie i składzie, bo oczywiste jest, że obecni koszykarze i potencjał drużyny spokojnie powinien wystarczyć Prokomowi w walce o obronę mistrzostwa Polski.