Informacja o 250 mln dol., jakie od sierpnia przez pięć lat ma zarobić Beckham w Kalifornii, była w piątek na czołówkach amerykańskich gazet. "To nie tylko gwiazda sportu, to marka sama w sobie" - pisze na pierwszej stronie "New York Times". Beckham ma sprawić, by piłka zaczęła gonić popularnością tradycyjne amerykańskie sporty: baseball, koszykówkę i football - podkreślają media za oceanem. Na wielkim telebimie hali sportowej Staples Center w LA, której właścicielem - tak jak klubu Galaxy - jest koncern AEG, obwieszczono wczoraj: "Beckham nadchodzi do Ameryki".
W kilka godzin po informacji o przyjściu gwiazdora fani Galaxy wykupili ponad tysiąc karnetów na najbliższy sezon. - Jasne, że przyjdę go zobaczyć - mówi agencji Reuters Juan Munguia, meksykański kucharz. O zwiększonym zainteresowaniu biletami donosili nawet Kanadyjczycy, a internauci rzucili się rejestrować domeny ze słowami "Beckham" i "Galaxy" w nazwie, np. www.beckhamgalaxy.com. Wszystkie możliwe kombinacje zostały zarejestrowane w ciągu godziny!
Galaxy zaczęło już roztaczać wizję wielkiej marketingowej ofensywy, którą ma napędzać wizerunek Beckhama. Klub ma mieć nowe logo, a chętni do reklamowania się na koszulkach już utworzyli długą kolejkę. Na 2008 r. zaplanowano lukratywne tournée po Azji, gdzie Beckham jest niezwykle popularny jeszcze z czasów, gdy grał w Manchesterze i Realu. - Chcemy, by Galaxy stało się globalną marką - mówili wczoraj szefowie AEG. Ekonomiści twierdzą, że Beckham może uratować Major League Soccer, która od kilku lat przeżywa kryzys. - Ten transfer to nie jest akt desperacji. To tylko okazja do wzrostu i dalszej ekspansji futbolu w USA - powiedział komisarz MLS Don Garber.
Odmienne nastroje panują na Wyspach. Dwa czołowe tabloidy "The Sun" i "Daily Mirror" na pierwszych stronach dają tytuł "Posh and Bucks", nawiązując do pseudonimu żony Beckhama Victorii i dolarów. Wyśmiewają piłkarza, który powiedział wczoraj, że "pieniądze nie są najważniejsze", a "The Sun" wyliczył, że Beckham będzie zarabiał w USA 50 funtów na minutę. Media uważają, że o rozstaniu z Realem zdecydowała tak naprawdę Victoria, którą ciągnie do towarzyskiej śmietanki Hollywood. Piszą m.in. o przyjaźni Beckhamów z Tomem Cruise'em i Katie Holmes.
O tym, że sport był na dalszym planie, ma też świadczyć to, że kontrakt Beckhama w Galaxy negocjowali specjaliści z Hollywood, którzy na co dzień dbają o interesy największych gwiazd ekranu, oraz Simon Fuller, twórca amerykańskiej edycji "Idola". - Marka "Beckham" wyrusza na podbój Ameryki. Europa zrobiła się dla niej za ciasna - komentują eksperci od marketingu.
Sport jest w całym tym szaleństwie na końcu i mało kto dziś słucha słów trenera Galaxy Franka Yallopa: - Beckham nie przyjeżdża tu na wczasy, ma odmienić drużynę.
Jakie będzie najbliższe pół roku, które Beckham musi spędzić w Realu? Media snują różne scenariusze - od tego, że trener Fabio Capello nie wystawi go ani razu, po takie, że Anglik sam nie będzie chciał grać, by np. nie doznać kontuzji. Plotkuje się też, że Beckham chciałby do Los Angeles sprowadzić znajomych z Realu - Ronaldo, Zinedine'a Zidane'a i Luisa Figo, oraz przyjaciela z Manchesteru - Gary'ego Neville'a.
Beckham przyznał, że na wyjazd do USA namówił go przyjaciel, aktor Tom Cruise.
- Sporo rozmawiałem ostatnio z nim (Tomem Cruisem). Jest moim dobrym przyjacielem, więc poprosiłem go o radę. Cieszę się, że będę miał tu znajomych - powiedział Beckham podczas konferencji prasowej, która drogą satelitarną była transmitowana z Madrytu do Los Angeles.
- Nie przyjadę do USA, by być supergwiazdą, lecz piłkarzem stanowiącym część drużyny. Mam zamiar ciężko trenować i pomóc zespołowi w zwycięstwach i sukcesach - dodał.