Gregor Schlierenzauer (faworyt bukmacherów): - TCS to dla każdego Austriaka sprawa bardzo ważna, dlatego tak cieszę się z debiutu. Nie zastanawiam się czy mogę wygrać, będę żył od skoku do skoku, a potem się zobaczy co z tego wyjdzie. Jeśli wygram, to byłby fantastyczny prezent na 17. urodziny. Ale jeśli nawet przegram, to nie będzie koniec świata, bo ja mam przed sobą lata kariery i jeszcze wiele okazji by w TCS osiągnąć sukces. Dlatego nie czuję presji.
Simon Ammann (lider PŚ): - Dobrze skakałem w Engelbergu i wiem, że ta pozycja w klasyfikacji generalnej skazuje mnie na rolę faworyta. Nie wiem czy mogę być pierwszy, na pewno liczę na miejsce na podium. Najwyżej w TCS byłem na szóstym miejscu. Nigdy jeszcze Szwajcar nie wygrał Turnieju i być może w tym roku da się to zmienić. Nadzieje są duże, ale pamiętajcie, że nie mniejsze szanse ode mnie ma Andreas Kuettel. Jest nas dwóch i to wzmacnia naszą wiarę w sukces. Czuję się zrelaksowany i bardzo skoncentrowany za razem.
Janne Ahonen (zwycięzca sprzed roku ex equo z Jakubem Jandą): - Ten sezon zacząłem słabiej, bo nie było gdzie się przygotować, ale ostatnio w Lahti i Rovaniemi był śnieg i skakałem dużo. Dlatego jestem w lepszej formie niż w Engelbergu. Czuję się pewniej, ale czy to znaczy, że mogę wygrać? Mogę ja, może 50 innych skoczków. 15 lat już przyjeżdżam na Turniej Czterech Skoczni, pamiętam nawet emocje jakie czułem za pierwszym razem, ale wciąż mi się nie znudziło, wciąż mam ochotę latać daleko, wciąż mam swoje nadzieje. Gdybym wygrał piąty raz, to byłoby coś.
Jakub Janda (zwycięzca sprzed roku z Ahonenem): - Po PŚ w Engelbergu zostaliśmy tam by trenować. I tak jak Janne czuję się dziś lepiej. Czy mogę znowu tu wygrać? Zadajecie bardzo trudne pytania. Kto jest moim faworytem? Jest ich wielu.