Jest czerwiec 2004 r. W finałach NBA niedoceniani Detroit Pistons rozbijają w puch faworytów LA Lakers. Architektem tego triumfu jest Dumars, kiedyś obrońca Pistons, a teraz menedżer klubu. Pomalutku, po cichutku, rozsądnie gospodarując finansami klubu, robi swoje - z wyczuciem i genialną intuicją kompletuje od zera drużynę, która ma wszelkie zadatki na to, żeby stać się nową dynastią. Billups, Hamilton, Prince, Rasheed i Ben Wallace'owie - najrówniejszy i najbardziej wszechstronny skład w całej NBA. A w odwodzie dwóch potężnych młodzieńców z potencjałem. Wielki Turek Mehmet Okur - groźny w ataku, niezły w walce na tablicach, potrafiący trafić z dystansu. I młodziutki Darko Milicić - wielki, silny, zwinny, ale wciąż jeszcze strasznie surowy. Jak już się wyrobi - ma być drugim Chamberlainem. Wiltem, nie Richardem.
Takich dwóch jak ich trzech (Ben Wallace, Okur, Milicić) nie było wtedy w lidze ani jednego. Przyszłość jest jasna. Przyszłość to Pistons. Tak się wtedy wydawało.
Ale minęły dwa lata. Pistons, którzy jeszcze rok temu zaczęli sezon od ośmiu zwycięstw, a na półmetku mieli tylko pięć porażek i nadzieję na rekord wszech czasów, tym razem piątą porażkę ponieśli już po dwóch tygodniach sezonu, w meczu nr 8. Na środku straszy (w ostatnich sześciu meczach średnio 3,8 pkt) niechciany w San Antonio, niemrawy Nazr Mohammed. Ben Wallace jest w Chicago. Memo Okur w Utah. Darko Milicić w Orlando.
W "czarnej serii" Detroit ciekawe jest, że Dumars mógł zapobiec każdemu z tych rozstań. I że każdą decyzję z osobna można łatwo i racjonalnie wytłumaczyć.
Pierwszy odszedł Okur, tuż po zdobyciu mistrzowskiego tytułu. Utah Jazz zaproponowali mu sześcioletni kontrakt za 50 mln dol. Pistons nie mogli, ale przede wszystkim nie chcieli tyle zapłacić - zwłaszcza że mieli wtedy na głowie przedłużenie kontraktu z opoką mistrzowskiego teamu Rasheedem Wallace'em. Okur był tylko rezerwowym, i to nie najlepiej dopasowanym. Turek, który do 15. roku życia grał w piłkę nożną jako bramkarz, z futbolowych doświadczeń wyniósł niechęć do bronienia i przepychanek w tłoku - wolał atakować i rzucać sobie trójki, co rozwścieczało obsesyjnie skoncentrowanego na obronie coacha Pistons Larry'ego Browna.
Jako drugi rozstał się z Pistons Darko Milicić. Serb, którym Dumars zauroczył się w 2003 r. tak bardzo, że w drafcie wziął go z nr 2 (przed Carmelo Anthonym, Chrisem Boshem i Dwaynem Wade'em), szybko stał się pośmiewiskiem Detroit. Nie grał prawie wcale, a jak już wychodził na parkiet, to raził nieudolnością - potykał się o własne nogi, gubił piłkę, raz nawet złamał rękę. Stracił wyczucie gry i pewność siebie - co skądinąd zrozumiałe, gdy wszyscy naokoło się z ciebie śmieją.
Żółtodzioba z Europy nie ocuciła nawet zmiana trenera na Flipa Saundersa, który częściej wpuszczał Milicicia na parkiet. Zrezygnowany Dumars w połowie ubiegłego sezonu pozbył się Serba. Darko trafił do Orlando w zamian za wybór w przyszłorocznym drafcie. I odżył - stał się graczem co najmniej przyzwoitym, wchodząc z ławki zdobywa średnio 8 pkt, ma 5 zbiórek i 2 bloki.
Na szczęście wraz z odejściem Darko znikła też groźba nowego kontraktu. Były więc pieniądze, by zatrzymać w Detroit najważniejszego z wielkich - Bena Wallace'a, którego kontrakt wygasał w 2006 r. Dumars nie żałował kasy. Zaproponował "Big Benowi" więcej niż ten był wart: 48 mln dol. za cztery lata, najwyższą pensję w historii Pistons. Tyle że Wallace miał lepszą ofertę: 60 mln od Chicago Bulls.
Tak czasem w NBA bywa - młode, zdolne zespoły świadomie przepłacają weterana, dokładając za jego doświadczenie i przywództwo. Phoenix Suns obiecali fortunę Steve'owi Nashowi i nie żałowali tego nawet przez sekundę. Bulls uznali, że waleczność i zawziętość "Big Bena" jest dla nich bezcenna. A na decyzję Wallace'a wpływ miały nieudany dla "Tłoków" play-off i kłótnie z trenerem Saundersem, który zamiast gonić Pistons do obrony, wytykał "Big Benowi" nieudolność w ataku. To tak, jakby krytykować pingwina za to, że nie fruwa.
Wraz z odejściem "Big Bena" Pistons stracili charakter i serce. Tylko co miał zrobić Dumars? Zatrzymywać za wszelką cenę starzejącego się, słabnącego, skłóconego ze swym trenerem centra? Postąpił racjonalnie. Pozwolił Wallace'owi odejść. Tylko co z tego?
Jermaine O'Neal został ukarany grzywną w wysokości 5 tys. dol. za to, że miał zbyt widoczną opaskę na ramieniu. Nawet ilość dozwolonych opasek jest uregulowana przepisami. Z tego samego powodu z jednej z opasek musiał zrezygnować Kobe.
Chris Webber już marudzi. W wywiadzie dla "Sacramento Bee" wyznał, że poprosił management Sixers, żeby go sprzedali. - Nie zamierzam tak grać, nie podoba mi się taka rola - powiedział po meczu z Seattle, w którym zagrał tylko 23 minuty (w czwartej kwarcie wcale). Co prawda potem Webber wycofał się z tych wypowiedzi, ale smrodek pozostał.
Utah Jazz mają najlepszy bilans w lidze (9-1), najlepszy start w historii (Stockton i Malone tylko raz w historii rozpoczęli tak sezon), zdobywają najwięcej punktów (108,3), mają najwięcej asyst (25), a w zbiórkach (45,1) ustępują tylko San Antonio. Pięciu zawodników (Carlos Boozer, Deron Williams, Mehmet Okur, Matt Harpring, Derek Fisher) zdobywa ponad 10 pkt. Aż strach pomyśleć, co się będzie działo, jak wyleczy kostkę Andriej Kirilenko.
Trener Jazz Jerry Sloan trenuje drużynę już od 18 lat. Tylko jeden z tych 18 sezonów Utah zakończyło z ujemnym bilansem. Los Angeles Clippers mieli w międzyczasie jedenastu trenerów, a New York Knicks dziewięciu.
Pamiętacie, jak Phil Jackson mówił, że Kobe Bryant jest najbardziej nietrenowalnym zawodnikiem na świecie? A Kobe doprowadził do rozstania Lakers z Jacksonem? Dzisiaj obaj panowie nie ustają we wzajemnych komplementach. - Nasze relacje kwitną. Nawet czytam książki, które on mi daje - mówi Bryant. - Patrzymy sobie w oczy i widzę, że myślimy o tym samym - przyznaje "Jax". Prawda, że to urocze?
Niezłe numery
Yao Ming (34 pkt i 14 zbiórek) w pojedynku z Shaqiem O'Nealem (15 pkt i 10 zbiórek). Tak wymierają dinozaury...
Ciekawostki
Żona Mehmeta Okura Yeliz Caliska to była Miss Turcji. Można ją podziwiać m.in. na oficjalnej stronie Okura .
Wiele było kontrowersji wokół nowej piłki . Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Skuteczność z rzutów wolnych jest wyższa niż w zeszłym roku (wzrost z 74,5 proc. do 76,1 proc.). Podobnie ze skutecznością rzutów z gry (wzrost z 45,4 proc. do 45,6 proc.). W obu przypadkach jest to w ogóle najwyższa skuteczność od kilku lat. Jedyny problem to straty - ich liczba wzrosła z 28,8 do 32,2 na mecz.
W poprzednim meczu z Toronto Kobe Bryant zdobył 81 pkt. W ostatni piątek - "tylko" 31, ale i tak ma powody, by się cieszyć. Jest najmłodszym w historii NBA graczem, który zdobył 17 tys. pkt.
Jason Kidd zaliczył w karierze już 77 triple doubles. Najwięcej (sześć) - przeciwko San Antonio. Ciekawe, prawda?
Złota myśl
- Prawdziwa przyjaźń między mężczyzną i kobietą jest możliwa tylko wtedy, gdy kobieta jest brzydka - Charles Barkley .
Zapraszamy na nasz blog , gdzie można m.in. przeczytać więcej wypowiedzi Charlesa Barkleya.