Reżyser gry reprezentacji Niemiec to w Chelsea piłkarz wyjątkowy. Choć rosyjski właściciel "The Blues" przez trzy sezony wydał na transfery aż 750 mln dolarów, Ballack przyszedł za darmo po wygaśnięciu kontraktu. - Mogłem grać w Manchesterze United lub Realu Madryt, mogłem mieć wyższy kontrakt. Wybrałem Chelsea, bo najważniejsza była szansa na sukces w Lidze Mistrzów - mówi Niemiec, który ma jeden z najwyższych kontraktów na świecie - 120 tys. funtów tygodniowo. - Chelsea nie odniesie sukcesu łatwo, co pokazały ubiegłe sezony. Barcelona, Real czy Inter bardzo się wzmocniły. Ale i Chelsea jest silna jak nigdy. Doszedł Andrij Szewczenko, najlepszy napastnik świata. A i ja dam z siebie wszystko. Byłem już wicemistrzem świata, teraz chcę Ligi Mistrzów - dodaje Ballack.
W Werderze gra czterech jego kolegów z kadry, z którymi na ostatnim mundialu sięgnął po trzecie miejsce. Przede wszystkim Mirosław Klose, król strzelców mistrzostw świata, wyrósł na prawdziwego lidera drużyny, spychając Ballacka w cień. Nie wiadomo jednak czy zagra. W sobotnim przegranym meczu Pucharu Niemiec z trzecioligowym FK Pirmasens doznał kontuzji, ale do wtorku ma się wyleczyć. Na pewno zabraknie środkowego obrońcy Pera Mertesackera, który przeszedł operację ścięgien. Wystąpią za to bramkostrzelni pomocnicy Torsten Frings i Tim Borowski.
- Werder to silna drużyna. Większość piłkarzy gra ze sobą od trzech lat i świetnie się rozumie. Największą gwiazdą jest Klose, który od sześciu miesięcy jest w życiowej formie. To piłkarz, który sam jeden może rozstrzygnąć losy spotkania - przyznaje Ballack. Jego zdaniem Werder może być czarnym koniem ich grupy, w której gra jeszcze Barcelona i Levski Sofia. O ile w każdym meczu jego rodacy będą grać agresywnie w ofensywie. - Są w stanie sprawić sensację. Ale problem Werderu to niezwykłe wahania formy. Jednego dnia potrafili pokonać w Bundeslidze mój Bayern w Monachium 3:0, a potem po serii fatalnych błędów przegrać 2:7 z Olympique Lyon w Lidze Mistrzów.
W drugim najciekawszym dzisiejszym meczu PSV Eindhoven podejmie u siebie FC Liverpool. Mistrz Holandii stracił wprawdzie na rzecz reprezentacji Rosji charyzmatycznego trenera Guusa Hiddinka, ale za to jego następca Ronald Koeman w ubiegłym sezonie dwukrotnie pokonał z Benficą Liverpool (1:0 i 2:0) i wyeliminował obrońców trofeum z Ligi Mistrzów. W bramce "The Reds" nie zagra Jerzy Dudek. Choć w ostatnim meczu Premier League (0:3 z Evertonem) komiczny błąd popełnił José Reina, trener Rafael Benitez wziął go w obronę. Hiszpan tak wypiąstkował piłkę, że ta zmierzała do bramki. Rzucił się za nią, ale by nie wpaść razem z piłką do siatki, podrzucił ją do góry. Prosto na głowę Andy Johnsona, który wbił piłkę do siatki. Reinie została zaś w rękach... głowa strzelca gola. - Mam wielkie zaufanie do Pepe, przecież w poprzednim sezonie aż 33 razy zachował czyste konto. Wszyscy muszą poprawić grę w defensywie, a nie winić jednego bramkarza - oświadczył Benitez.
Chelsea - Werder Brema (transmisja w TVN Turbo)
Barcelona - Levski Sofia
Bayern Monachium - Spartak Moskwa
Sporting Lizbona - Inter Mediolan
Galatasaray Stambuł - Girondins Bordeaux
PSV Eindhoven - Liverpool
AS Roma - Szachtar Donieck
Olympiakos Piraeus - Valencia
Wszystkie mecze o 20.45
tylu polskich piłkarzy znajduje się w składach 32 zespołów grających w Lidze Mistrzów. Bramkarze: Artur Boruc (Celtic), Wojciech Kowalewski (Spartak), Tomasz Kuszczak (Manchester) i Jerzy Dudek (Liverpool). Obrońcy: Michał Żewłakow (Olympiakos), Mariusz Lewandowski (Szachtar). Napastnik: Maciej Żurawski (Celtic).