Leniarski: Polska królowa drugoplanowa

Kiedy Radosław Popławski szykował się do finału biegu na 3000 m z przeszkodami, komentator w telewizji powiedział, że według szefa wyszkolenia PZLA wyznaczonego na odcinek długich dystansów przeszkodowiec zdobędzie medal.

Popławski walczył dzielnie, czapki z głów, ale do medalu było daleko.Nie wiadomo, skąd szef wyszkolenia miał takie informacje. Wszyscy zawodnicy z wyjątkiem niespodziewanego zwycięzcy - Fina Juhy Keskisalo - biegali w tym sezonie szybciej niż Polak. Łatwo to sprawdzić, szukając na listach statystycznych europejskiej i światowej federacji lekkoatletycznej.

Reprezentant Polski Michał Kaczmarek przybiegł na metę biegu na 10 km ponad dwie minuty za zwycięzcą Janem Fitschenem. Dodajmy, że oczywiście nie biegli Etiopczycy, Katarczycy, Kenijczycy, Marokańczycy, a Fitschena nie byłoby na liście najlepszych biegaczy światowej federacji lekkoatletycznej. Nie zmieściłby się, gdyby nie jego wynik z Göteborga. Dzięki niemu jest w okolicach 40. miejsca na świecie.

Mam wrażenie, że nie tylko rozeznanie leży w związku. Leży przede wszystkim poziom wyszkolenia szefów wyszkolenia. Leży znacznie poniżej poziomu krytycznego. Jakimś cudem to nie na najważniejszych imprezach Polacy mają najwyższą formę. Rekord życiowy w Göteborgu pobiło siedmioro z 28 reprezentantów, najlepsze wyniki Polaków w sezonie uzyskane podczas mistrzostw Europy można policzyć na palcach jednej ręki. Dokładnie jest ich pięć. A rekord Polski jeden - w chodzie kobiet na 20 km. Jeśli można mówić o jakiejś roli Polaków w lekkoatletyce, grana jest ona na scenie kameralnej.

Fantastycznie walczyła Kamila Skolimowska o medal w rzucie młotem kobiet, Monika Pyrek w skoku o tyczce, Wioletta Janowska w biegu na 3000 m z przeszkodami, polskie sztafety. To były piękne chwile. Tylko rozsądek podpowiada, że są to konkurencje nowe w lekkoatletyce lub - jak sztafety - biegane sporadycznie. Ba, do niedawna ekscytowaliśmy się chodem sportowym rozgrywanym poza stadionem. A kiedy o medale Polacy będą walczyli nie tylko w konkurencjach całkiem nowych lub rozgrywanych raz na dwa lata?

Na razie w hitowej konkurencji lekkoatletycznej biega tylko czterystumetrowiec Marek Plawgo. Światło gwiazdy Jeleny Isinbajewej ogrzewa też Monikę Pyrek, choć skok o tyczce jest stosunkowo nowy - debiutował na igrzyskach zaledwie w 2000 r. - ale już bardzo popularny i chętnie oglądany.

W takim kierunku prowadzi polska lekkoatletykę szefowa Irena Szewińska? A może po prostu ten związek nie jest potrzebny. Może wystarczy pięć osób, które dopilnują, aby ekipa pojechała na obozy, na zawody i już.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.