Kubica wykonał plan z nawiązką

Grand Prix Węgier, wbrew obawom, okazało się wyścigiem niezwykle emocjonującym. Za sprawą pogody sytuacja zmieniała się bardzo często i wiele było zaskoczeń. Nawet najwięksi, jak Schumacher i Alonso, popełniali błędy lub mieli pecha, dlatego tym bardziej należy docenić siódme miejsce i dwa punkty, które w swoim debiucie zdobył Robert Kubica - uważa Tomasz Szmandra, dziennikarz motoryzacyjny.

Uważam, że Kubica wykonał zadanie z nawiązką. Jego celem powinno być dojechanie do mety, tymczasem okazało się, że nie tylko dojechał, ale też zdobył punkty. Wprawdzie Robertowi przytrafiły się w czasie wyścigu dwa błędy, ale tego dnia popełniali je wszyscy, może poza Alonso.

Polak pojechał potem bardzo dobrze - nie popełnił już więcej błędów i udało mu się znakomicie minąć rywali - Ralfa Schumachera i Felipe Massę. Oczywiście, pomogło mu w zajęciu wysokiego miejsca to, że rywale na wyższych pozycjach odpadali, ale taki był ten wyścig. Inni też zyskali wcześniej na błędach Kubicy.

Na pewno Kubica wykorzystał szansę, którą otrzymał od kierownictwa BMW, ale nie oznacza to, że zobaczymy go jeszcze w tym sezonie w wyścigu. Bardzo dużo zależy tu od kontraktu Villeneuve'a, który może być skonstruowany tak, że za odsunięcie kierowcy grożą duże kary i team nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko na niego stawiać. Na razie nie wiadomo, czy Kubica pojedzie tylko w jednym wyścigu, czy Villeneuve będzie odpoczywał dłużej, może też Kanadyjczyk zrezygnuje z ostatnich startów w sezonie i ponownie zobaczymy Polaka na torze. Jego występ pokazał, że gdyby zabrakło Kanadyjczyka, team nie będzie musiał szukać żadnego kierowcy, ale będzie mógł spokojnie postawić na Roberta.

Kluczowe w starcie Kubicy jest co innego. Mówi się dużo o tym, że Villeneuve nie będzie jeździł w przyszłym sezonie w BMW Sauber. Myślę, że dzisiejszy debiut może mieć decydujące znaczenie przy podpisywaniu kontraktu na przyszły sezon i sądzę, że zobaczymy w barwach BMW Sauber duet Heidfeld-Kubica. Ma to o tyle znaczenie, że od przyszłego sezonu kierowcy testowi nie będą mogli występować w piątkowych treningach.

Nie sądzę natomiast, żeby Robert zmienił po sezonie team. Kubica wielokrotnie podkreślał, że dobrze się czuje w BMW i nawet gdyby przez kolejny sezon miał być kierowcą testowym, to nie zmieni teamu. W najlepszych stajniach nie będzie wielkich zmian, poza przejściem Alonso do McLarena. Na jego miejsce prawdopodobnie do Renault przejdzie Raikkonen. Co do słabszych teamów, to nie sądzę, żeby Kubica był zainteresowany przejściem do Super Aguri lub Midlanda, bo to są zdecydowani autsajderzy wyścigów Formuły 1. Ten wyścig ugruntował jego pozycję i myślę, że Polak nie będzie chciał schodzić niżej.

W niedzielnym wyścigu triumfowali zawodnicy pozostający do tej pory w cieniu. Jenson Button miał być wielkim talentem, ale długo czekał na swoje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix. Jest to przy okazji sukces Hondy, która od kilku sezonów dobija do czołówki Formuły 1. Bardzo dobrze pojechali de la Rosa, który wszedł do teamu McLarena po rezygnacji Montoyi oraz Nick Heidfeld.

Wyścigu nie ukończyli faworyci - Schumacher, Alonso i Raikkonen. O ile jednak dwóch pierwszych miało pecha, o tyle Raikkonen jest największym przegranym wyścigu. Miał w tym wyścigu szansę przełamać złą passę z tego sezonu, ale, moim zdaniem, popełnił błąd. Na Hungaroring, szczególnie przy takich warunkach, trzeba uważać, a w sytuacji z Liuzzim Fin mógł się zachować lepiej - mógł przewidzieć, że dublowany kierowca będzie jechał bardzo wolno.

Alonso i Schumacher mieli wielkiego pecha, ale nie stracili wiele - po prostu ich sytuacja nie uległa zmianie. Okazało się, że nawet w największych teamach mogą się zdarzyć drobne błędy, jak źle dokręcone koło w samochodzie Alonso, przez które Hiszpan stracił prowadzenie. Szkoda, że Schumacher nie dojechał do mety -wtedy przewaga Alonso stopniałaby do zaledwie kilku punktów i reszta sezonu byłaby pasjonująca. I tak jednak będzie ciekawie, ponieważ 11 punktów na pięć wyścigów przed końcem to niewiele.

W Grand Prix Węgier zawiodły Ferrari, które spisywały się w ostatnich wyścigach bardzo dobrze. Schumacher nie dotrzymywał kroku de la Rosie i miał defekt, a Massa był wyraźnie wolniejszy od rywali, chociażby od Roberta. Nie wyciągałbym z tego jednak zbyt daleko idących wniosków. Podejrzewam, że mechaników zaskoczyła pogoda - auta i opony były przygotowane na wyższą temperaturę i suchy tor i dlatego tak źle wypadli. Tak naprawdę dopiero Grand Prix Turcji pokaże, czy będzie można mówić o kryzysie w teamie Ferrari.

Copyright © Agora SA