NBA. Miami Heat bliżej mistrzostwa

W najbardziej dramatycznym meczu tegorocznego finału Miami po dogrywce wygrało z Dallas Mavericks 101:100 i po pięciu meczach prowadzi 3:2. Znów świetnie zagrał Dwyane Wade, który zdobył 43 pkt. W tym dwa decydujące.

24-letni lider Miami aż 21 pkt zdobył w ostatnim kwadransie. Akcje gospodarzy wyglądały w końcówce identycznie - podanie do Wade'a z nadzieją, że trafi albo zostanie sfaulowany. I tak było - rzucający Miami wchodził pod kosz, pod presją trafiał rzuty z dystansu i wykorzystał wszystkie dziewięć rzutów wolnych.

Ale Dallas też grało nieźle. W obronie goście systematycznie stosowali taktykę Hack-a-Shaq, w której chodzi o celowe faulowanie środkowego Miami Shaquille'a O'Neala, bo ten fatalnie wykonuje rzuty wolne (w niedzielę trafił tylko 2/12). A w ataku polegali na Jasonie Terrym i Dirku Nowitzkim. Pierwszy zdobył 10 punktów w czwartej kwarcie, a drugi trzymał wynik w ostatniej minucie - najpierw trafił sam, a potem świetnie znalazł pod koszem Erica Dampiera. Dallas wygrywało 93:91 na 10 s przed końcem, ale do dogrywki doprowadził oczywiście Wade.

W dogrywce - déja vu. 10 s do końca i 100:99 dla Dallas. Wade minął jednego, drugiego obrońcę, wyskoczył w kierunku kosza i... został sfaulowany na 1,9 s przed końcem. Sędziowie zauważyli, że Nowitzki lekko dotknął lidera Heat, gdy ten był w powietrzu. Faul kontrowersyjny.

Mavericks chcieli wziąć ostatni czas po drugim celnym rzucie Wade'a, żeby zaczynać akcję ze środka boiska. Tymczasem sędziowie przyznali im przerwę między jednym a drugim rzutem, co oznaczało potem wznowienie gry spod kosza. - Howard podszedł do sędziego Joe DeRosy i dwukrotnie poprosił o czas - opowiadał po meczu inny sędzia Joe Crawford. - Ja o przerwę nie prosiłem. Pokazałem tylko trenerowi, żeby wziął czas po rzutach. Nawet nie spojrzałem na sędziego - zarzekał się Howard. Wade trafił dwa wolne, Mavericks zaczęli spod kosza, a rzut Devina Harrisa z połowy ledwo trafił w tablicę.

Statystyki mówią, że piąty mecz finału jest spotkaniem kluczowym, jeśli po czterech starciach jest 2:2. W 18 z 24 takich przypadków zwycięzca piątego meczu zostawał potem mistrzem NBA. Mavericks wiedzą jednak, że gdyby w meczach nr 3 i 5 lepiej rozegrali decydujące akcje, to już byliby mistrzami. U siebie zagrają pod większą presją niż Miami, ale atmosfera i energia własnej hali mogą być kluczowe. Nowitzki i spółka w piątym meczu zagrali nieźle - sposobem powstrzymali Shaqa, a w ataku wrócili do szybkiej gry (Howard, Terry). Poza tym w szóstym spotkaniu wystąpi już zawieszony na jeden mecz Jerry Stackhouse, który w dwóch wygranych przez Dallas meczach był bardzo ważnym graczem w ataku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.