Jeżeli Nikołaj nauczy się kombinacji ciosów, nauczy się boksu, będzie nie do pokonania i zunifikuje tytuł w wadze ciężkiej - powiedział słynny promotor Don King na gali w Hanowerze, gdzie rosyjski olbrzym znokautował w trzeciej rundzie Jamajczyka Owena Becka i obronił tytuł mistrza świata wagi ciężkiej wersji WBA. King wie, co mówi, i wie, gdzie ulokować pieniądze - zainwestował swoje w Wałujewa.
Owen Beck mieszkający w stolicy muzyki country Nashville w stanie Tennessee od początku walki śpiewał cienko. Wałujew, wykorzystując przewagę wzrostu (27 cm) i wagi (35 kg), ruszył na Jamajczyka niczym parowóz i szybko - już w połowie drugiej rundy - położył go na deski po raz pierwszy. Za chwilę jeszcze raz. - Jezu, tego nie widziałem na taśmach - powiedział później Beck, odnosząc się do stylu walki Rosjanina używającego kombinacji uderzeń i potężnych prawych. Obu elementów nie było widać w walce Wałujewa z Johnem Ruizem, w której Rosjanin zdobył mistrzowski pas. Teraz Wałujew zgodnie z techniką skręcał nawet kolano przy zadawaniu ciosów, aby uzyskać większą moc uderzenia. Poprzednio jego umiejętności były surowsze. - Przyjechałem tu po pas, a teraz cieszę się, że wychodzę z hali o własnych siłach, nie w karetce pogotowia - stwierdził Beck znany z tego, że zawsze chce dostrzec jakieś pozytywy.
30-letni Jamajczyk nie jest nieznany - do niedawna był uważany za jednego z perspektywicznych pięściarzy. Dwie porażki w 2005 roku zakończyły jego marzenia o sławie.
32-letni Wałujew (213 cm, 150 kg) często mówiący o sobie jak wódz Apaczów Winnetou w trzeciej osobie stwierdził, że znokautował Amerykanina, bo obiecał to rodzinie - chyba chodzi o syna Grigorija, ewentualnie żonę Galinę. - Z czasem zobaczycie jeszcze lepszego Wałujewa. On was zaskoczy jeszcze nieraz - dodał Wałujew (44 zwycięstwa, 32 nokauty, 0 porażek). Następna walka odbędzie się w Nowym Jorku prawdopodobnie w październiku lub listopadzie. Już teraz rosyjski gigant wzbudza olbrzymie zainteresowanie za oceanem głównie z powodu rozmiarów i niebanalnej urody.