Pierwszy mecz finałowy na Wschodzie dla Miami

Miami Heat dobrze zaczęli serię meczów finałowych konferencji wschodniej NBA. W pierwszym pojedynku pokonali Detroit Pistons na wyjeździe 91:86.

Pomimo problemów z faulami (zagrał przez to zaledwie 27 minut) Dwayne Wade poprowadził Heat do zwycięstwa w pierwszym spotkaniu. Wade rzucił 25 punktów, Antoine Walker dołożył do tego 17, a Shaq O'Neal i Gary Payton po 14. - To będzie bardzo ciężki pojedynek, dlatego tym bardziej cieszy, że udało nam się zacząć od zwycięstwa - powiedział po mecz Pat Riley, trener Miami.

Heat wyraźnie górowało nad Pistons świeżością. Detroit dopiero w niedzielę pokonali Cleveland w siódmym meczu, podczas gdy Miami już tydzień temu, po pięciu spotkaniach zapewnili sobie awans do finału konferencji. Wydawało się, że Miami nic nie może się stać - zdobyli pierwszych 11 punktów w meczu i prowadzili nieprzerwanie przez całą pierwszą połowę. W trzeciej kwarcie jednak, przy stanie 54:54, Wade popełnił czwarty faul i musiał zejść na ławkę. Pistons szybko wykorzystali nieobecność lidera Miami i za sprawą Chaunceya Billupsa, Tayshauna Prince'a i Rasheeda Wallace'a objęli prowadzenie 60:55.

Heat jednak wzmocnili obronę i pomimo nieobecności Wade'a, zdobyli 11 punktów przy zaledwie jednym przeciwników, dzięki czemu odzyskali prowadzenie. Pod koniec tej partii meczu u "Tłoków" szwankowała skuteczność - Detroit zmarnowało aż dziewięć kolejnych rzutów.

Bardzo pomogło doświadczenie Gary'ego Paytona i Alonzo Mourninga. Payton wspólnie z Antoine Walkerem i Jamesem Poseyem wyprowadzili Heat na prowadzenie pod konieć trzeciej kwarty, Mourning natomiast trafił dwa rzuty, po czym zaliczył niezwykle ważny blok, dzięki czemu, na niespełna 7 minut przed końcem meczu, Miami miało dziesięć puntów przewagi. Chwilę później na parkiet wrócił Wade i ostatecznie uspokoił grę, rzucając pięć punktów i dająć Heat prowadzenie 80:67.

- Czy jesteśmy zmęczeni? Oczywiście, ale wszyscy są na tym etapie rozgrywek - powiedział Flip Saunders, trener Pistons. - Nie zamierzamy tłumaczyć porażki zmęczeniem. Po prostu, nie zdołaliśmy utrzymać szybkiego tempa gry przez cały mecz.

W drużynie Pistons dobrze spisał się Richard Hamilton, który rzucił 22 punkty, Billups dołożył 19, a Prince 16. "Tłoki" miały jednak poważne kłopoty ze skutecznością, trafiając zaledwie 31 rzutów na 82 próby (38 proc.). Nie zawiódł także center, Ben Wallace, który zebrał 14 piłek.

Wynik wtorkowego meczu finału Konferencji Wschodniej NBA:

Detrot Pistons - Miami Heat 86:91 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw - 1:0 dla Heat)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.